Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#80353

przez ~Seavrick ·
| Do ulubionych
Wstępem: mieszkam i pracuję w Czechach, Ostrawie.

Ostrawskie PKM (DPO) wprowadziło pozycję "asystentów podróży" (dosłowne tłumacz.: asystent przewozu). Chodzi o specjalnie przeszkoloną grupę rewizorów, którzy często jeżdżą w towarzystwie policji miejskiej. Do ich zadań należą: kontrola stanu pasażerów (zgodnie z regulaminem nie muszą wpuścić do pojazdu osób widocznie nietrzeźwych, z unoszącym się niezbyt przyjemnym aromatem itd.), pomoc pasażerom przy wsiadaniu i wysiadaniu, jeśli zaistnieje taka potrzeba, informacja o połączeniach i oczywiście kontrola biletów: po dogadaniu się z kierowcą mogą kontrolować już przy drzwiach, na przystanku otwierane są wyłącznie jedne drzwi do wsiadania).

Historia właściwa: czekam na przystanku na trolejbus.

Obok mnie grupa obywateli z Rumunii - w Czechach, niestety, częste zjawisko. Przyjeżdża trolejbus, właśnie z asystentami. Otwierane są jedyne drzwi, zaczyna się kontrola. Przebiega sprawnie, do momentu, kiedy chce wejść ta specyficzna grupa:

AP: Dzień dobry, bilety proszę okazać.
G: Po ch*ja nam bilety.
AP: W takim razie żadnego wstępu.
G: Ale jak to sobie, ku*wa, wyobrażacie?
AP: Jeśli państwo chcą wejść, na przystanku jest automat, można bilety kupić.
G: My nie musimy. Zawsze jeździliśmy bez.

Jeszcze chwilę trwała wymiana argumentów, nim grupa użyła pięści, chcąc dać dowodu na to, że "biali" nie mają prawa się wtrącać do ich spraw. Na szczęście panowie z policji, towarzyszący asystentom, już się o resztę postarali. Ale czy naprawdę mieć bilet to wyłącznie sprawa "białych"?

Ech...

Ostrava adult

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 146 (170)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…