Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81347

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejna historia o piekielnych sąsiadach.

Córka, studentka, wraz ze swoim chłopakiem mieszka w wynajętym mieszkaniu, w mieście ponad 150 km oddalonym od rodzinnego. Poniżej wprowadziła się "nowa", której wszystko przeszkadzało. Pretensje o to, że zbyt głośno chodzą (córkę w szpilkach to ja widziałem może z pięć razy w życiu, takich butów nawet nie wzięła z domu), leją wodę w nocy, zbyt głośno zamykają drzwi w szafie (drzwi suwane, ale zabezpieczone specjalną szczoteczką przeciw trzaskaniu), skrzypi łóżko, głośno słuchają muzykę (nawet głupiego radia nie mają ani dodatkowych głośników do komputera) itd., itd.

W końcu napisała sympatyczna sąsiadka skargę do zarządcy, a ten pismo do właściciela mieszkania z prośbą o wyjaśnienie. Na szczęście właściciel normalny, przesłał wszystko córce i prosi o pisemne wyjaśnienie. Oczywiście odpisała, wyjaśniając wszystko zgodnie z prawdą. Właściciel, w dosadnych słowach, odpowiedział zarządcy i przez chwilę był spokój.

Po niedługim czasie piekielna zaczęła nachodzić córkę z pretensjami odnośnie hałasu. Potrafiła np. o pierwszej w nocy pukać do córki i informować, że nie może przez nią spać, bo zachowuje się zbyt głośno (podczas gdy córka była sama w domu, jej chłopak był w pracy, bardzo często pracuje od 19-tej do 7-mej rano) i uczyła się do kolokwium w następnym dniu. Właściwie regułą stało się to, że gdy sąsiadka obudziła się w nocy i zobaczyła ze swojego balkonu, że u córki wciąż pali się światło natychmiast interweniowała, że jest hałas.

Córka studiuje bardzo wymagający kierunek i zarwane noce to właściwie reguła. Znam córkę i wiedziałem, że wina leży po stronie sąsiadki, więc wymyśliłem sposób, aby to potwierdzić. Po pierwsze namówiłem córkę i jej chłopaka, aby poszli do sąsiadki i pełni skruchy przeprosili ją za dotychczasowe niedogodności, ale jednocześnie podali swoje numery telefonów z prośbą o poinformowanie ich sms-em natychmiast, gdy tylko usłyszy niepożądany w nocy hałas. Pozwoli im to na stwierdzenie co tak naprawdę jej przeszkadza i wyeliminować niedogodność. Równocześnie "zainwestowałem" w najprostszy wyłącznik/włącznik czasowy oraz lampkę zużywającą minimalne ilości prądu. Lampka poszła obok okna, a wyłącznik nastawiony na działanie od 22.00-1.00 (oczywiście gdy nikogo nie było w domu).

Na efekty nie trzeba było długo czekać. Córka była u nas, jej chłopak w pracy, było po północy, gdy otrzymała sms-sa "proszę o ciszę". Odpowiedź córki: Proszę natychmiast wezwać policję, ponieważ jestem u rodziców, mój chłopak jest w pracy, więc pewnie ktoś się włamał. Sąsiadka na to: "proszę nie kłamać, widzę, że się u was świeci". Wtedy to już ja odpisałem. Przedstawiłem się i zagroziłem, że jeśli nie przestanie nękać córki, to ja dokonam zgłoszenia odpowiednim władzom. Jednocześnie upewniłem ją, że korespondencja sms-owa z moją córką jest wystarczającym dowodem na to, że słyszy wyimaginowane głosy i powinna zasięgnąć porady lekarza.

Myślicie, że pomogło? Tylko na nieco ponad miesiąc. Później znów zaczęły się pretensje o hałasy i kolejny donos do zarządcy. Niby wytłumaczyłem córce aby nie przejmowała się niezrównoważoną sąsiadką, ale co innego z daleka tłumaczyć, a co innego samemu tego doświadczać. A co do sąsiadki to nie jest upierdliwą staruszką o fizjonomii Baby Jagi, ale zupełnie normalnie (może nawet lepiej niż przeciętnie) wyglądającą kobietą w wieku nieco ponad 40 lat. I właściwie nie wiem jak ją oceniać, czy jest emigrantką ze wsi i naprawdę przeszkadza jej każdy odgłos i światło latarni ulicznych, czy schizofreniczką, którą należy leczyć, czy też zwykłym upierdliwcem. Ma ktoś pomysł jak z taką walczyć (bo po prostu wstyd przed właścicielem i zarządcą)?

Dzięki za komentarze. Odniosę się do nich tutaj, bo łatwiej.
1. Odnośnie głośników, hmm, też o tym myślałem, nawet nie o muzyce, ale o jakichś wkurzających dźwiękach, które doprowadzą kobietę do obłędu, ale odpuściłem bo uważam podobnie jak lady0morphine.
2. Nigdzie nie pisałem, że kobieta się awanturuje. Owszem nie zaznaczyłem wyraźnie, że ona w bardzo kulturalny sposób, cicho upomina. Myślałem o nagraniach, ale z czym pójdę na policję jak ta menda jest na tyle sprytna, że nie można jej właściwie nic zarzucić. Ot, sąsiadka grzecznie zwraca uwagę i prosi o uszanowanie ciszy nocnej. Robi to w taki sposób, że gdyby ktoś stał z tyłu za nią to z całą pewnością uznałby winę mojej córki. Dopiero gdy spojrzy się na jej twarz, a szczególnie oczy, można zobaczyć prawdziwe intencje. Wyraz twarzy tak bardzo nie pasuje do wypowiadanych słów i tembru głosu, że gdybym zobaczył taki film, to z całą pewnością sam bym nie uwierzył (dosłownie jakby ktoś dubbing zastosował).
3. Właściciel absolutnie i na 100% trzyma naszą stronę.
4. Sąsiadka jest właścicielką zajmowanego lokalu.
5. Czy takie działanie podpada pod stalking? Kiedyś czytałem książkę o tym (chyba "Obserwator") i jakoś nie przyszło mi do głowy, żeby tak nazwać działania sąsiadki.

sąsiedzi

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 137 (153)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…