Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81415

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia parę postów niżej przypomniała mi o tym jak nam chciano urozmaicić WF w czasie zimy. Czasy późnej podstawówki-5 lub 6 klasa. W mojej miejscowości, dosłownie rzut kamieniem od szkoły, otworzono w końcu lodowisko. Zwykła wylewka na boisku, ale można było wypożyczyć łyżwy itd.

Szkoła wpadła więc na pomysł, aby Ci, którzy mają WF na pierwszych lub ostatnich lekcjach oraz po długiej przerwie, mogli tam wychodzić na zajęcia. Ja zajarana, bo na łyżwach już wtedy dobrze jeździłam z zadowoleniem przyjęłam tę propozycję. Pierwsze zajęcia miały być próbne, a po nich rodzice mieli dać zgody (a co w zgodach-poczytacie za chwilę).

Padła propozycja, że łyżwy będzie można przechować w szkole, aby nie nosić ich w tą i w tą. Oczywiście jeśli ktoś posiadał własne. Ja taki przywilej miałam i na pierwsze zajęcia przyszłam z moimi łyżwami, które w tym roku kończą chyba 45 lat albo i więcej. Tak, moje łyżwy to relikt PRLu, na których uczył się jeździć mój tato oraz wujek. O coś takiego, tylko w o niebo lepszym stanie- https://8.allegroimg.com/s400/01d3ba/f100aea54425b1ca35f6319e00b8

Ta informacja jest o tyle ważna, że gdy zobaczył je mój WFista zakazał mi w nich wchodzić na lód, bo one STANOWIĄ ZAGROŻENIE. Dla mojego dziecięcego móżdżku to był error. Jak to? Przecież są w pełni sprawne, naostrzone, zadbane- w zeszłym sezonie jeździłam na nich po moim stawie, a tu nie mogę wejść? Chcieli mnie za to wcisnąć na figurówki, których ani razu w życiu nie miałam na nogach. Po dłuższej chwili i telefonie do rodziców, pozwolono mi wejść w swoich łyżwach. Nastąpiła następna piekielność ale wobec całej klasy.
Chłopcy dostali hokejówki, dziewczyny figurówki (nie licząc tych co mieli własne). Jak wiadomo różnią się one techniką jazdy. A że w mojej klasie mało kto na łyżwy jeździł, czy je miał, to pierwszą lekcją było poruszanie się. Ci co potrafili mogli sobie już pojeździć obok. Uczył nas oczywiście WFista. I nakazał wszystkim wykonywać ruchy takie jak na hokejówkach. Skończyło się na paru upadkach ze strony figurówek, bo jak wiadomo- tam do odpychania się służą ząbki.

Reszta zajęć wyglądała tak, że jeździliśmy lub próbowaliśmy (zależnie od umiejętności) jeździć w kółko tafli. A na koniec nauczyciel oznajmił nam, że na zaliczenie zajęć na lodowisku trzeba będzie umieć przejechać kawałek na jednej nodze. Miał być to wstęp do przekładanki podobno.

Wspomniałam już o zgodach-wraz ze zgodą na uczestniczenie w tych zajęciach przy opłacie w wysokości 10 zł, była zgoda na trzymanie łyżew w szkole i UDOSTĘPNIANIE ich innym uczniom. Moi rodzice mieli szczerze mówiąc gdzieś udostępnienie, bo łyżwy stare jak świat, ale Ci, którzy mieli już coś nowszego podnieśli bunt.

I tak po dwóch wyjściach łyżwy się zakończyły. Patrząc na to jak miały wyglądać te zajęcia- na szczęście.

łyzwy w szkole

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 113 (139)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…