Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81538

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Na fali opowieści szkolnych, a szczególnie po przeczytaniu historii #81533 postanowiłem podzielić się podobnymi przeżyciami.

W podstawówce byłem wzorowym uczniem, a moją miłością była matematyka. Brałem udział w wielu konkursach matematycznych, zajmowałem w nich czołowe miejsca (zazwyczaj 1-3), na kółko matematyczne chodziłem z radością. Zbiory zadań były przeze mnie wręcz pożerane.

W liceum trafiła mi się natomiast matematyczka (i niestety jednocześnie wychowawczyni), która sprawiła, że z ucznia szóstkowego stałem się czwórkowym, a potem trójkowym. Lekcje z nią były dla mnie udręką, prace domowe ohydą - szkoda mi było tracić na nie czas w domu, więc albo robiłem zadania na luźnych lekcjach, albo spisywałem na przerwach od kolegów i koleżanek.

Zamiast uczęszczać na sobotnie zajęcia przygotowujące do konkursu matematycznego, chodziłem na odbywające się w tym samym czasie kółko brydżowe, co matematyczka wypominała na każdej wywiadówce (tak przynajmniej twierdzili moi rodzice, którzy na szczęście byli po mojej stronie). Przestała tak mówić dopiero, gdy przyszły wyniki konkursu i okazało się, że uczeń niechodzący na jej dodatkowe zajęcia miał najwyższy wynik w szkole.

Matematyczka do tego stopnia obrzydziła mi ten przedmiot, że na rok przed maturą podjąłem decyzję, która zaskoczyła wszystkich, łącznie ze mną. Na deklaracji zdawanych przeze mnie przedmiotów maturalnych nie znalazła się matematyka. Podczas gdy koledzy i koleżanki przygotowywali się do matury z matematyki, ja myślałem wyłącznie o egzaminach wstępnych na studia.

W podstawówce dzięki nauczycielce matematyki pokochałem ten przedmiot. Kobieta uczyła przede wszystkim logicznego myślenia, kojarzenia faktów, kreatywności. W liceum trafiłem na osobę, która karała wręcz kreatywność i wbijała do głowy schematy, a do tego katowała stosem identycznych zadań. Moją ukochaną matematykę obrzydziła mi do tego stopnia, że prawie znienawidziłem ten przedmiot. Na szczęście na studiach trafiłem na wykładowców, którzy sprawili, że znów zacząłem lubić matematykę.

Szkoła

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 150 (200)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…