Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81982

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
W nawiązaniu do #81971 i zaczepianiu psa przez obcych.

Mam sznaucerkę mini. Czarnula, zwłaszcza po strzyżeniu wygląda przesłodko. Generalnie to suka sika podnosząc łapę i to najlepiej mówi o jej charakterze. Jednak nie jest agresywna, a że dbamy z żoną jak o własne, to pomimo wieku cieszy dobrym zdrowiem i dużymi pokładami energii. Spokojnie, z takim niespełna 10kg potworem można biegać na dystansach 10-15km bez szkody dla jej zdrowia. Jest żywiołowa, dynamiczna i gadatliwa. Wydaje z siebie całą kakofonię dźwięków, więc jak z nią gadam, a ona mi odpowiada po swojemu, to generalnie świadkowie zawsze mają ubaw po pachy. Jest przy tym ciekawska, ale ze względu na masę przykrych doświadczeń - bardzo nieufna do obcych.


Psiak mój boi się dzieci. I nie bez powodu. Zdarzało się, że osiedlowa gówniarzeria, dla zabawy, rzucała w nas patykami i kamieniami zza krzaków, strzelała z balkonów karabinkami na piankowe naboje (lub pistoletami na wodę), a zimą to i śnieżki potrafiły się znaleźć. Żeby było śmieszniej - osiedle zamknięte i dużo rodzin średniego stanu. Bez patologicznej biedy. Ot, pełne Brajanków i Dżesik. Niejednokrotnie takie rzeczy działy się w bezpośredniej obecności rodziców, na co w ogóle nie reagowali lub zbywali zwykłym "no, ale o co chodzi? przecież nie trafił...".

Blok wyglądał tak, tak litera "C". Tam gdzie "C" jest otwarte był ogrodzony dziedziniec, który był ponad poziomem gruntu ze względu na garaż pod blokiem. Klatki wychodziły do wnętrza tej zabudowy i jedyne wyjście na zewnątrz prowadziło schodkami w dół przez przejście w "brzuszku litery C".

Generalnie taka kameralna zabudowa, a wyjście często oblegane przez madki...

Pech chciał, że jeden gówniak siedział na środku schodów machając kijem i pokrzykując. Ocho - pies już mi ogon podwinął pod siebie, uszy położył i kitra się najdalej jak mu smycz pozwala.

Zaczyna się.

- Przepraszam, czy może pani zabrać syna, bo chciałbym przejść z psem?
- No przecież ma pan miejsce.
- No nie bardzo, bo pani syn siedzi na środku i macha kijem...
- Jak pan podejdzie, to przestanie...


Myślę sobie "kurde rewelka" i idę. Pies się zjeżył jeszcze mocniej i zaczął szczekać. Mały w ryk, bo nie spodziewał się, że ktoś mu zza pleców wyjdzie. Pies wystraszył mi się jeszcze bardziej i jeszcze głośniej szczeka. Przy czym obchodzi dzieciaka najdalej jak się tylko da. Efekt? Awantura, że co ja robię, gdzie ja mam mózg itp, bo jej Brajanek się wystraszył. No jakbym wcale nie prosił, żeby go zabrała, bo z psem idę...

Kilka dni później kolejna konfrontacja z tą samą madką. Jej Brajanek zaczął się skradać do mojej psiny. Czarnula się zorientowała, że nadciąga niebezpieczeństwo, więc trzeba je obszczekać. Odległość duża - ok 5-8 metrów. Pies na smyczy (nie używam automatów, mam stałą i dość krótką smycz). Jednak dzieciak znowu się wystraszył. Pacnął na zadka i... zesrał się.

Ależ była awantura! Co ja robię? Mam agresywnego psa! Bo dzieci atakuje! Bo szczeka! No, a co ma robić - muczeć? Jakby Brajanek nie był aspołecznym i agresywnym gówniakiem, który nie przepuszcza żadnej okazji, żeby podręczyć zwierzęta wszelakie (ptakom i osiedlowym kotom też nie odpuszczał), to problemu by nie było. Ale gdzież tam! Zło wcielone, które zaatakowało jej syneczka, więc trzeba dzwonić po Straż Miejską.

Ku mojemu szczeremu zdumieniu zjawili się w parę minut. Akurat przejeżdżali obok. Madka wraz z mężulkiem i jakimś ich znajomym dalej przekrzykiwać jedno przez drugie jaki to groźny atak się nie odbył na ich dziecko. A pies....cóż - siedział skulony za moimi nogami. Facet popatrzył na nich, na mnie, popatrzył na psa, popatrzył na dziecko i zastawioną browarami ławę w altanie i odparł, że jak dziecko jest pogryzione, to on wzywa pogotowie i policję, żeby ich zgarnęła na alkomat, bo on nie ma, a w takim wypadku po prostu musi... i tak też zapisze w protokole z interwencji.

Miny madki i jej grona wsparcia bezcenne. Skończyło się na tym, że mam prawo korzystać z przestrzeni zielonej zamkniętego osiedla tak, jak i inni mieszkańcy, a ze względu na charakter osiedla i jego zabudowę, to nie muszę nawet psa mieć na smyczy. A za jeszcze jedno bezpodstawne wezwanie lub szczucie psów innych ludzi będą sypać się mandaty.

Po jakimś czasie dotarły do mnie plotki, że mój pies jest nieszczepiony i pogryzł dziecko (aż w szpitalu wylądowało), oraz, że mam koneksje i "kupionych" ludzi w służbach.

sąsiedzi i pies

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 175 (205)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…