Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#82053

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czytam Piekielnych już od dłuższego czasu, nie planowałam wstawiać tu nic, ale ostatnie sytuacje i brak pomysłu co z nimi zrobić jednak mnie do tego skłoniły. Może Wy mi pomożecie.

Otóż od niedawna jestem mamą. Dziecko trafiło mi się cudowne. Radosne, prawie nie marudzi, daje mnie i narzeczonemu pospać. Zapytacie gdzie piekielność? Mieszkamy z narzeczonym w bloku, więc sąsiedzi.

Odkąd mój ukochany się wprowadził, co trochę dzieją się niemiłe sytuacje. Mój luby jest z sąsiedniego miasta, co jest istotne dla historii. Jego auto jest na "obcych" blachach, a sąsiadom to nie w smak. Przez pewien okres mieliśmy 3 samochody, jeden mieliśmy sprzedać, bo za mały na podróże z dzieckiem, a że nasz parking pod blokiem okupowały nie tylko samochody naszych sąsiadów, autko czekało na kupca pod drugim blokiem. Dodam jeszcze, że nie mamy tablic wydzielających do którego bloku parking należy. I suma summarum ktoś przebił oponę śrubokrętem. No cóż, kupiliśmy nową, nikogo za rękę nie złapaliśmy, w międzyczasie autko sprzedaliśmy.

Jakiś czas później na tym samym parkingu przebito oponę u mojego lubego w autku, bo stało tam, uwaga, dwa dni. Ponownie opona do wymiany, kleić się nie da. Później była chwila spokoju. Ostatnio, gdy weekendowo odwiedziliśmy moich przyszłych teściów, zadzwoniła moja przyjaciółka z pytaniem, czy robiliśmy coś przy lusterku auta lubego. Zaprzeczyliśmy i w odpowiedzi dostaliśmy zdjęcia zniszczonego lusterka. Naderwany plastik, rozbita szyba. Na policję sprawy o zniszczenie nie zgłosiliśmy, bo staliśmy nie do końca przepisowo. Parking jest umiejscowiony we wnęce obok drogi, a my staliśmy przy krawężniku na niej. Jest jednokierunkowa i w sumie wszyscy tak stają, trzy samochody się mieszczą i jest bezproblemowy przejazd. I tylko nam tak uszkodzono. Ale to wciąż było mało piekielne.

W czwartek odwiedziła nas opieka społeczna, gdyż dostali anonimowy donos, że dziecko urodziło się w listopadzie i rzekomo nikt go nie widział. Nas nie było akurat w domu, kupowaliśmy tort na chrzciny, z dzieckiem została moja babcia, która z nami mieszka. Kobieta starsza, za bardzo stresować się nie może, a tu takie coś. Oczywiście z dzieckiem wychodzimy prawie codziennie, drudzy moi dziadkowie też czasem go do siebie biorą i wszyscy widzą, że mały jest zdrowy, szczęśliwy, niczego mu nie brakuje. Pani z opieki nie mogła się do niczego przyczepić, ale i tak nas na pewno jeszcze odwiedzi, takie procedury.

I tu pytanie do Was, czy można coś z tym zrobić? Nie możemy się wyprowadzić.

Magiczny Sosnowiec

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 73 (113)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…