Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#82141

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pod koniec ubiegłego roku jeden z moich zębów bardzo dał mi się we znaki. Poszedłem więc prywatnie do popularnej sieci placówek opieki zdrowotnej. Do tamtego momentu nie miałem większych zastrzeżeń do jakości usług tej firmy. Standardowa długość wizyty stomatologicznej, to 30 minut w tej firmie.

Wizyta 1: Stomatolog nr 1. Konieczne leczenie kanałowe. Spiłowanie części korony zęba i odbudowanie jej. Zapisać się na godzinną wizytę, podczas której wszystko powinno być zakończone (trucie zęba nie było konieczne, bo zdążył umrzeć przed wizytą). Podpisałem dokument, że zgadzam się na leczenie kanałowe, którego koszt może wynieść X (dokładnej treści dokumentu nie pamiętam, nie otrzymałem kopii).

Po wizycie zapisałem się do innego stomatologa w tej samej placówce, gdyż do pierwszego nie było terminów. Według rejestratorki było bez znaczenia, kto mi będzie kontynuował leczenie.

Wizyta 2: Stomatolog nr 2. Zapisać się na kolejną, półgodzinną wizytę, która powinna być ostatnią.

Wizyta 3: Stomatolog nr 2. Zdjęcie RTG. Zapisać się na kolejną, półgodzinną wizytę, która powinna być ostatnią (dokończenie wypełniania zęba). Wspomniany wyżej koszt X został minimalnie przekroczony.

Ponieważ możliwy termin zapisu na kolejną wizytę do jakiegokolwiek stomatologa w tej placówce był bardzo odległy, zapisałem się do innej placówki tej firmy w tym samym mieście.

Wizyta 4: Stomatolog nr 3. Nie podjął się zakończenia leczenia bez wglądu w zdjęcie RTG. Zdjęcia nie mam ja, bo go nie dostałem. Zdjęcie poszło do systemu elektronicznego (widziałem na komputerze stomatologa nr 2). Stomatolog nr 3 twierdzi, że nie ma dostępu do tego zdjęcia.

Wizyta 5: Stomatolog nr 2. Zakończenie leczenia. Brak jakichkolwiek zaleceń czy przeciwwskazań. Mogłem od razu po wizycie przyjmować pokarmy i napoje. Pomimo przekroczenia kosztu X na wcześniejszej wizycie, ta również była płatna.

Dwie godziny po wizycie zjadłem lekkie danie z kuchni chińskiej (ryż, warzywa, ryba). Po posiłku się zorientowałem, że nie mam części właśnie wyleczonego zęba (w przybliżeniu 1/3 widocznej części korony) - tej części, która została spiłowana, następnie odbudowana i wypełniona. Zadzwoniłem na infolinię sieci placówek medycznych (nie ma nigdzie numerów do poszczególnych placówek). Zostałem umówiony na wizytę jeszcze tego samego dnia do stomatologa, nr 3 w innej placówce, u którego byłem na czwartej wizycie. Powiedziałem konsultantce, że ten stomatolog nie chciał się uprzednio podjąć leczenia, gdyż rzekomo nie ma wglądu do zdjęć RTG. Zostałem zapewniony przez konsultantkę, że pracownicy wszystkich placówek tej firmy mają wgląd do pełnej dokumentacji elektronicznej i że na pewno zostanę przyjęty przez stomatologa nr 3.

Wizyta 6: Stomatolog nr 3. Nie zrobi nic z tym zębem, bo nie on go leczył. Mam się udać do placówki, w której mi leczono ten ząb.

Udałem się więc jeszcze tego samego dnia do tamtej placówki i opisałem całą sytuację rejestratorce. Kobieta dwoiła się i troiła, żeby mi pomóc, ale ponieważ był już wieczór, "moich" stomatologów już nie było i przez najbliższy tydzień miało nie być, a obecny jeszcze inny stomatolog stwierdził, że on zaraz wychodzi i mnie nie przyjmie, ostatecznie żadnej pomocy nie otrzymałem.

Zostałem więc z wyleczonym, aczkolwiek niekompletnym zębem, a dziura w zębie zamieniła się w dziurę w portfelu większą od tej, na którą podpisałem papier. Reklamacja w toku.

PS: Zanim rozpocząłem leczenie, próbowałem się dowiedzieć, jakich kosztów mogę się spodziewać. Konsultanci infolinii i rejestratorzy we właściwej placówce powtarzali jak mantrę, że o kosztach leczenia poinformuje mnie lekarz.

Dentysta

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 105 (121)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…