Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#82247

przez ~mufasafasa ·
| Do ulubionych
Zmuszanie do posiadania dziecka - było już tu dużo historii, ale to co zrobił mój wujek, było czystym chamstwem.

Mam fajną pracę. Lubię ją, mimo że wymaga często siedzenia po godzinach. I nie, nie jest to korpo ;) Mam fajnych ludzi, dogadujemy się i nie ma problemu, jeśli ktoś chce wyjść 10 minut szybciej, albo nie może zostać po godzinach. Po prostu praca ma być zrobiona na czas, a kiedy to zrobimy, to szefa nie obchodzi.

Mój mąż pracuje jako kierowca. Bywają sytuacje, gdy nie widzimy się przez dwa tygodnie, a czasem jest w domu co trzy dni. Zależy jaką dostanie trasę.
Czasu na dziecko ograniczona ilość. A nie chcę robić sobie dziecka, po to aby widziało matkę przed snem i rano przed szkołą, a ojca na weekend albo rzadziej. Nie mówiąc już o finansach, bo nie mielibyśmy komu jego podrzucić na czas pracy - tylko opiekunka wchodzi w grę, bo wiadomo jak to z przedszkolami u nas w Polsce jest.

Mamy 32 lata, 2 lata po ślubie. Zdiagnozowano u mnie torbiele na jajnikach, gdy dopiero co zawarliśmy przysięgę przez urzędnikiem. Strachu było dużo, bo moja babcia odeszła na kobiece sprawy. U mnie skończyło się na tym, że straciłam jajnik, a drugi mam szczątkowo uszkodzony. Ginekolog zapowiedziała, że mogę mieć problemy z zajściem w ciążę, ale przy odpowiednim kierowaniu nie powinno być to aż tak złe.

Rodzice, teście, namawiali nas na wnuka. Teście naciskali mocniej, bo bratowa męża miała roczniaka. Oczywiście, chodziło o to, żeby była mała różnica wieku, w końcu się dogadają i będą super kuzynami. Nie biorą pod uwagę tego, że mieszkamy na dwóch końcach Polski. Różnica wieku, już starajcie się!

Moi rodzice chyba przywykli do tego, że o dziecko raczej starać się nie będę. Odkąd skończyłam 15 lat mówiłam, że nie chcę bawić się w macierzyństwo, że nie lubię dzieci i nie potrafiłabym ich wychować na dobrych ludzi. W końcu chyba do nich dotarło, że to nie jest myślenie nastolatki.

I teraz do akcji wchodzi wujek. Chrzestny mój, żeby było lepiej. Wie doskonale o mojej chorobie, stosunku do dzieci, tym że nie mamy czasu. Ostatnie spotkanie rodzinne, popił trochę i uruchomiła mu się faza, że ja mam zrobić już sobie teraz dziecko, bo no kiedy, no jak to tak 2 lata małżeństwo bez dziecka, a dla niego to już w ogóle małżeństwo bez dziecka nie powinno istnieć i kto mi na starość szklankę wody poda, czy zaopiekuje się mną. Odpowiedziałam z mężem, że nie planujemy potomka, bo nawet na psa obecnie nie ma czasu. Wujek nakręcał się, my odpowiadaliśmy, rodzice próbowali uspokoić wuja, aż w końcu padło:

-Jesteście popi**eni i przez takich jak wy ta Polska się stacza. Ja 3 dzieci wychowałem, a wam od tych zasranych luksusów się we łbie przewraca. Powinni cię na tej operacji całkiem wykastrować i zaszyć, skoro ci to do niczego niepotrzebne.

Mąż nie wytrzymał. Trzasnął go tak, że wujo spadł z krzesła. Oburzony wyszedł do domu, zataczając się. Rodzice byli zdziwieni skąd ten wybuch, ja też, bo wujek nigdy się tak nie zachowywał.

dziecko

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 219 (251)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…