Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#82620

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Niedawno oglądałam krótki reportaż o Adamie, który tonął a ratownicy nic nie zrobili, co skończyło się tragicznie. Przypomniało mi to sytuację jeszcze z czasów podstawówki.

W naszej podstawówce znajdował się basen (który z resztą rok później dosłownie się zawalił, szkoła o niego nie dbała). Mieliśmy tam obowiązkowe zajęcia z wf i byliśmy podzieleni na dwie grupy. W jednej znajdowały się dzieciaki które potrafiły pływać, a w drugiej te które nie potrafiły, w tym ja. Szkoła nie starała się o ratowników, więc co każde zajęcia był inny ratownik. Miał on uczyć pływać dzieci, ale większość olewała nas, i tylko co jakiś czas patrzyli czy się nie topimy. Dzieciaki co nie umiały pływać dostawały kamizelkę i makaronik do pływania (makaroniki się do niczego nie nadawały, były zbyt śliskie i zniszczone, by z nimi pływać).

Nowy ratownik uczepił się mnie że noszę kamizelkę, bo to niemożliwe że nie potrafię pływać, bo każdy człowiek umie. Zabrał mi ją, i zostawił tylko makaronik. Ja jako dziecko, które nie potrafiło kompletnie pływać, po jakichś 5 minutach zaczęłam się topić. Cudem się nie utopiłam, i to tylko dlatego bo koleżanka mnie wyciągnęła. Jak wyciągnęła mnie na brzeg, kilka osób zbiegło się by pomóc. A co robił ratownik? Rozmawiał przez ten czas przez telefon, ogarnął dopiero co się dzieje, kiedy ktoś z klasy poszedł do niego zgłosić sytuację. Rozmawiał z kolegą jak to się nawalą, i jakie piwo kupić.

Całą sprawa była zgłoszona do szkoły, która nawet nie zgłosiła gdzieś tego typa, bo ratownicy byli wynajmowani tylko na godzinę w tygodniu. Ja jestem tylko wdzięczna koleżance że mnie uratowała, 8 letnia dziewczynka była lepszym ratownikiem niż 30-letni "profesjonalista".

szkoła basen podstawówka ratownicy

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 84 (110)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…