Historia, w której piekielni są sąsiedzi i mój ojciec.
Sąsiedzi robili sobie remont oraz chcieli założyć piec centralny. Tyle, że nie zdobyli żadnych pozwoleń, nie było wizyty kominiarza, a oni robiąc sobie piec wbili się nam, nie do komina, a do przewodu wentylacyjnego.
A w czym ojciec piekielny?
Mamie się to nie spodobało, bo jak zaczynali palić w piecu, to wszelki dym szedł do nas. Ojciec to olał bo on z sąsiadami chce dobrze żyć, a sąsiedzi moją mamę mieli gdzieś.
Pod naciskiem mamy ojciec w końcu zaczął "interweniować", czyli zwracał im uwagę gdy u nas w domu się kopciło, a po pewnym czasie kupił wykrywacz czadu, który dość często dawał o sobie znać, ale dalej nic.
I stała się tragedia na początku tego roku - sadza w szybie wentylacyjnym się zapaliła, całe nasze mieszkanie w dymie wytaczającym się z rur w domu.
Gdyby nie szybka interwnecja mogłoby skończyć się gorzej niż było ale jedyne co się stało to kawałek wyciętego sufitu, który płonął od środka, pełno pianki do gaszenia i wszechobecny smród dymu.
Co na to sąsiedzi? Oni i ich rodzina próbowali zwalić winę za to na mojego brata, a potem ubłagać nas byśmy tego nigdzie nie zgłaszali, bo dostaną karę. Chociaż to i tak już od rodziców nie zależało, bo wszystkie kontrole i tak musiały się odbyć.
Rodzice też postanowili się z nimi ugadać na temat rekompensaty pieniężnej. Na początku sąsiedzi przytakiwali, ale po pieniądzach śladu nie było dopóki mama nie poszła do prawnika i za jego pomocą nie napisała pisma do sąsiadów o zapłatę za szkody.
Sąsiedzi robili sobie remont oraz chcieli założyć piec centralny. Tyle, że nie zdobyli żadnych pozwoleń, nie było wizyty kominiarza, a oni robiąc sobie piec wbili się nam, nie do komina, a do przewodu wentylacyjnego.
A w czym ojciec piekielny?
Mamie się to nie spodobało, bo jak zaczynali palić w piecu, to wszelki dym szedł do nas. Ojciec to olał bo on z sąsiadami chce dobrze żyć, a sąsiedzi moją mamę mieli gdzieś.
Pod naciskiem mamy ojciec w końcu zaczął "interweniować", czyli zwracał im uwagę gdy u nas w domu się kopciło, a po pewnym czasie kupił wykrywacz czadu, który dość często dawał o sobie znać, ale dalej nic.
I stała się tragedia na początku tego roku - sadza w szybie wentylacyjnym się zapaliła, całe nasze mieszkanie w dymie wytaczającym się z rur w domu.
Gdyby nie szybka interwnecja mogłoby skończyć się gorzej niż było ale jedyne co się stało to kawałek wyciętego sufitu, który płonął od środka, pełno pianki do gaszenia i wszechobecny smród dymu.
Co na to sąsiedzi? Oni i ich rodzina próbowali zwalić winę za to na mojego brata, a potem ubłagać nas byśmy tego nigdzie nie zgłaszali, bo dostaną karę. Chociaż to i tak już od rodziców nie zależało, bo wszystkie kontrole i tak musiały się odbyć.
Rodzice też postanowili się z nimi ugadać na temat rekompensaty pieniężnej. Na początku sąsiedzi przytakiwali, ale po pieniądzach śladu nie było dopóki mama nie poszła do prawnika i za jego pomocą nie napisała pisma do sąsiadów o zapłatę za szkody.
Sąsiedzi
Ocena:
163
(177)
Komentarze