Tytułem wstępu: mieszkam w miejscowości nadmorskiej, a że aktualnie mamy sezon, wpis będzie o piekielnych letnikach.
Największym problemem są ludzie załatwiający potrzeby fizjologiczne na naszej posesji. Pełen przekrój: dorośli, dzieci, młodzi, starzy, pijani i trzeźwi. Zostawienie choć na moment otwartej bramy sprawia, że mamy nieproszonych gości. Na prawo od nas bar z łazienką, na lewo również, ale 2 zł to dużo.
Drugą kwestią są śmieci, które notorycznie lądują u nas w ogródku. Niesiesz puszkę, "małpkę", papierki? To wrzuć je do kosza, a nie zostawiaj na plaży czy wyrzucaj komuś pod dom.
No i moje ulubione lampiony szczęścia. Nie wiem, czy ludzie są nieświadomi tego, że to zawsze gdzieś spada i że to nie wypala się do końca. Co roku z pola wyjmujemy dziesiątki takich z pola, kilka razy płonący spadł na podwórku. Od tego naprawdę potrafi spłonąć dom czy całe zbiory. Sytuacja jest patowa, bo nie ma przepisów zabraniających, plakaty informacyjne wywieszane przez gminę niewiele dają, a w przypadku pożaru nie ma winnych.
Największym problemem są ludzie załatwiający potrzeby fizjologiczne na naszej posesji. Pełen przekrój: dorośli, dzieci, młodzi, starzy, pijani i trzeźwi. Zostawienie choć na moment otwartej bramy sprawia, że mamy nieproszonych gości. Na prawo od nas bar z łazienką, na lewo również, ale 2 zł to dużo.
Drugą kwestią są śmieci, które notorycznie lądują u nas w ogródku. Niesiesz puszkę, "małpkę", papierki? To wrzuć je do kosza, a nie zostawiaj na plaży czy wyrzucaj komuś pod dom.
No i moje ulubione lampiony szczęścia. Nie wiem, czy ludzie są nieświadomi tego, że to zawsze gdzieś spada i że to nie wypala się do końca. Co roku z pola wyjmujemy dziesiątki takich z pola, kilka razy płonący spadł na podwórku. Od tego naprawdę potrafi spłonąć dom czy całe zbiory. Sytuacja jest patowa, bo nie ma przepisów zabraniających, plakaty informacyjne wywieszane przez gminę niewiele dają, a w przypadku pożaru nie ma winnych.
Ocena:
150
(158)
Komentarze