Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#83347

przez ~JerX ·
| Do ulubionych
Czytając o kierowcy autobusu skojarzyła mi się pewna sytuacja z mojego życia.

Kraków, jadę sobie w nocy z partnerką drogą, którą jeździłem od wyprowadzki na studia, od ostatniej okazji minęło solidne kilka miesięcy. W ciągu dnia samochody mają dozwolony przejazd, natomiast ktoś wpadł na pomysł by zamknąć tę drogę na noc z dozwoleniem tylko dla taksówek i komunikacji miejskiej. Nie byłoby to problemem, gdyby było to jakoś oznakowane. Było, fakt. Mały znak pod wiaduktem w nieoświetlonej części gdzie panował absolutny mrok, a światła samochodu nie sięgały bo zjeżdżało się z górki. Ale o tym dowiedziałem się chwilę później. Do sedna.

Stoi autobus na części gdzie jeżdżą samochody. Zdziwiłem się niemiłosiernie, bo teoretycznie miał swoją odnogę dzieloną z tramwajem, tak więc takowy widok ujrzałem po raz pierwszy. Ale numer autobusu znany, jeździło się nim na akademiki tak więc godziny odjazdu znałem na pamięć, stwierdziłem, że poczekam te 6 minut. 3 minuty po czasie odjazdu, dalej stoję. 7 minut po czasie odjazdu, bez zmian. W lusterku moment później widzę, jedzie radiowóz na światłach, podejrzenia mnie naszły, jak widać słuszne. Autobus czekał 11 minut od godziny odjazdu, tylko po to by mnie zablokować aż nie zatrzyma mnie policja którą kierowca wezwał. Ruszył jak tylko podeszli do mnie.

Pytanie brzmi, po co? By poprawić sobie humor? Nie trąbiłem, nie robiłem problemów, zwyczajnie stałem i czekałem aż odjedzie.

A myślałem, że szczyt sukinsyństwa został wyczerpany, gdy w liceum w miejscu przesiadki gdy kierowcy widzieli jak z kolegą biegniemy, to stali do momentu aż nie będziemy przy drzwiach by zamknąć je z premedytacją w ostatniej chwili tuż przed naszymi oczami i odjechać.

Krk

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 81 (127)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…