Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#83588

przez ~czemutotak ·
| Do ulubionych
Mam szczeniaczka. Małego, puchatego, z hodowli ZKwP/FCI, żeby nie było. Dotąd miałam obiektywnie nieatrakcyjne kundelki i miksa "rasy agresywnej" - największego przytulaka z nich wszystkich.

Rany, spacery z nimi były czystą przyjemnością! Nikt nie zaczepiał, niektórzy schodzili z drogi przed "mordercą" czy "burym burkiem". Obecny szczeniaczek kocha wszystko, co się rusza, więc szkolenie zaczynamy od skupiania uwagi i niezaczepiania obcych. I tu następuje bolesne zderzenie z rzeczywistością - ciumkające paniusie, wołanie z drugiej strony ruchliwej ulicy, dziki bieg z łapami, kiedy pies się załatwia.

Serio? Przecież widać, że się uczy, że przekupuję go smaczkami, że odwracam uwagę. O ile dzieciaki zapytają czy można pogłaskać i odmowę raczej rozumieją (a przynajmniej respektują) to im człowiek starszy, tym gorzej reaguje. Zostałam już zwyzywana od najróżniejszych i to głównie przez eleganckie starsze panie. Bo nie pozwoliłam pogłaskać MOJEGO psa, a babcia przecież CHCIAŁA. Kolejnej rzucę się na torebkę, parasolkę czy co tam jeszcze. Będę macać, przytulać i całować, ciekawe jak zareagują ;)

Druga sprawa - złote rady.

1. Idzie na nas pani i woła mojego psa, a jak pociągnął to radzi kolczatkę, będzie dalej ciągał, ale słabiej. Super.

2. "Co mu pani nie pozwala smyczy gryźć?! Przecież to szczeniak, bawi się!"

3."Pani go nie chwali za sranie na trawie, bo będzie zawsze srał!" (sprzątam, żeby znów nie było ;) i to w kompostowalne torebki)

4. Nieużytki/łąki, szczeniak na lince treningowej. Ktoś szedł z przeciwka, przywołałam. "Pani go tak przy nodze nie trzyma, bo kiedyś poczuje zew, ucieknie i tyle go pani zobaczy. Najlepiej niech się z moim pobawi" - tu dopiero zorientowałam się, że pan też miał psa. Nie wiem jakiego, bo był poza zasięgiem wzroku.

5."Bo pani to grubą kasę zapłaciła i ma takiego ładnego, a nas nie stać, kupiliśmy taniej i takie wyrosło. Co zrobić żeby był taki ładny?." No sorry, mnie też z nieba nie spadło, długo oszczędzałam na psa z dobrej hodowli, wyprawkę, szczepienia itd. Sto razy zastanawiacie się jaką kupić pralkę, porównujecie oferty, pytacie specjalistów, a psa kupujecie od pana Zdzisia zza płotu i dziwicie się, że nie wygląda jak z wystawy. Adidas za 500 złotych też różni się od Odidosa za 50. Za 50 można adoptować kundelka ze schroniska, a ta kasa pójdzie na opiekę nad pozostałymi pieskami, zamiast na kolejną libację pana Zdzisia.

6. Nieśmiertelny temat - "Ojojoj jakie byłyby słodkie szczeniaczki z moim yorkiem/pekińczykiem/czymśtam" No nie będą, bo wysterylizuję mojego psa w odpowiednim czasie. "Ojojoj jaka strata, takie byłyby piękne, przecież suczka musi mieć raz." Nie musi; więcej - nie powinna, jeśli nie ma dobrego rodowodu, a właściciel ogromu wiedzy o hodowli.

Tak, kupiłam psa za kasę, takiego o jakim marzyłam. Raz w życiu mi się należy, wydałam wielokrotność ceny tego szczeniaczka na ratowanie bezdomnych kundelków. Następne znów będą przygarniane.

Aczkolwiek ostatnio rozważam zakup kolejnego niespełnionego marzenia - bulteriera. Może spacery staną się łatwiejsze z kolejnym "mordercą". A do kompletu brzydki, szary kundelek i już nikt nas nie będzie zaczepiał.

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 107 (167)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…