Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#84370

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Niedaleko Berlina jest pewne niewielkie miasteczko, w którym znajduje się mnóstwo magazynów - od marketów po sklepy internetowe. Słynie ono z tego, że ludzie mieszkający niedaleko granicy dojeżdżają tam samochodami, busami, autobusami, pociągami, czym się tylko da. Na niektórych magazynach Polacy to ponad 50% obstawy, przy odrobinie farta można w ogóle nie mieć kontaktu z Niemcami. Żeby dostać się do tego bożyszcza zachodniej granicy, nie trzeba żadnych kwalifikacji, a w zamian wpada 4000 - 5000 zł miesięcznie.

W jednym z takich magazynów pracują moi znajomi. Jest to magazyn z markową odzieżą. Przed wejściem i przy wyjściu z hali, każdy pracownik jest dokładnie trzepany. W pracy obowiązują tylko ubrania firmowe, nawet spodnie, nie można zakładać markowej bielizny, żadnej biżuterii, telefonu, nawet cukierków nie można wnieść. Oczywiście te przepisy nie wzięły się znikąd.

Kiedyś był o wiele większy luz. Można było mieć własne ubrania, na hali można było mieć słodycze, telefon, był spory luz. Raj dla cebulaków, którym 1200 euro nie zaspokaja potrzeb. Przyszedłeś w swojej koszulce - wyjdziesz w firmowej. Ubrania poupychane pod koszulką, w torebkach, pozamieniane za swoje. Więc firma wprowadziła kontrolę.

Ale, ale! Chcecie wojny? Proszę bardzo. Nowe przepisy rozbudziły kreatywność pracowników zza Odry. Do butelki z sokiem wejdzie koszulka, w paczce z cukierkami akurat zmieszczą się firmowe majtki. Buty średnio można było podmienić, bo obowiązują tam buty robocze, ale zdarzały się i takie próby.

Od tego momentu myślałam, że to koniec historii, ale jednak nie. Po dziś dzień zdarzają się sytuacje, kiedy ktoś podmieni majtki, a do paczki dla klienta wrzuci swoje. Nie pomagają nawet kontrole przed wejściem do łazienki, na hali też się da. A ja nie rozumiem. Mam wrażenie, że ludzie kradną to dla zasady. No bo umówmy się, za te pieniądze możesz sobie kupić te gacie od Calvina Kleina nawet raz w miesiącu. Ale nie, oni muszą ukraść, żeby udowodnić sobie, jak to można oszukać system, żeby pokazać Niemcom, jacy to oni nie są sprytni... Potem traci taki pracę, dostaje wilczy bilet i płacze, jaki to Niemiec zły i niedobry, bo uczciwemu, pracowitemu Polakowi nie chce dać pracy.

A gdy normalny człowiek chcący ułożyć sobie życie w Berlinie wprowadza się do nowego bloku, to mieszkańcy wycieraczki chowają, bo Polak to złodziej.

emigracja niemcy zagranica

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 158 (162)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…