Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#85785

przez ~Depresyjnaaa ·
| Do ulubionych
Od razu zaznaczę – nie żebym miała coś przeciwko psychologom. Absolutnie. Z pewnych względów korzystam z pomocy psychologicznej od kilku miesięcy i od razu trafiłam na naprawdę świetną terapeutkę, ze wsparciem której rozwiązywałam powoli walące się na mnie problemy.

No właśnie, rozwiązywałam. Kilka miesięcy temu powodu poważnej choroby moja psycholog trafiła na dłuższe zwolnienie, więc trzeba było znaleźć zastępstwo. Szukałam na „już, teraz, zaraz”, bo o odwołaniu wizyt dowiedziałam się dzień przed kolejną (nie winię terapeutki, sama o chorobie dowiedziała się nagle i na pewno był to dla niej dużo większy cios niż dla mnie, chociaż wówczas widziałam to jako swoją absolutną tragedię), więc zdecydowałam się na wizytę prywatną. Spodziewałam się warunków „premium”, o ja naiwna!

Pani psycholog lat na oko piętnaście, rzeczywiście pewnie więcej, na właściwie „dzień dobry” zapytała mnie, czy ja na pewno potrzebuję psychologa. Bo przecież moje problemy da się rozwiązać tak o, trzeba tylko wziąć życie w swoje ręce, a nie chować się za psychologami i za tym, jak oni każą mi poukładać sobie życie.

Ubodło, ale spróbowałam delikatnie wyjaśnić, że leczę się psychiatrycznie, że zalecenie psychoterapii wyszło od mojego psychiatry, do którego mam zaufanie, że depresja, że brak energii do rozwiązania tych problemów, że brak pomysłów w głowie, jak w ogóle się za to zabrać, że już teraz jest coraz lepiej, ale nadal nie potrafię wielu rzeczy wymyślić sama...

- MUSI PANI PRÓBOWAĆ!!! NIE WOLNO SIĘ PODDAĆ!!! - zawołała gromko pani psycholog. - Nie rozumiem, jak pracowała z panią terapeutka, że nie dostała pani żadnych wędek, tylko same ryby. Potem nieudaczniki życiowe powstają. Niech pani sama wymyśli rozwiązanie dla swoich problemów, psycholog pani tylko zaszkodzi.

Uzyskanie tej porady kosztowało mnie 150 złotych. Psychiatra złapał się za głowę.

Dzisiaj, kilka miesięcy później, wiem, co miała na myśli, ale... To nie był moment na to. Do tego ten sposób przekazu sprawił, że wtedy świat posypał mi się na nowo, bo poczułam, że jestem beznadziejna, skoro nie umiem tego, co pani psycholog twierdzi, że powinnam umieć.

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 127 (149)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…