Koronawirus to temat, o którym jest głośno. Pozamykano szkoły, kina i inne placówki oraz odwołano wiele imprez masowych. Nie wypowiem się, czy te wszystkie kroki są prawidłowe, ale jedna rzecz nie daje mi spokoju.
Jak wszyscy wiedzą i już o tym wspomniałam, zostały zamknięte placówki oświaty, więc dzieciaki powinny siedzieć w domach. Nauczyciele wysyłają na dzienniki elektroniczne zadania oraz to, czego mają się dzieci nauczyć. Zaleca się w tym czasie, by nie oddawać dzieci pod opiekę osób starszych oraz by nie wychodziły na żadne spotkania.
W końcu ponoć u młodych wirus przechodzi bezobjawowo (nie wnikam w poprawność tego stwierdzenia, więc jeśli jest błędne, proszę mnie poprawić).
Ale przechodząc do sedna sprawy - pracuję w hotelarstwie, a dokładniej moje stanowisko podlega pod dział gastronomii. Od rana krew mnie zalewa, jak widzę dostawców żywności, którzy przyjeżdżają z dziećmi, bo nie mają co z nimi zrobić. Jeśli powyższe stwierdzenie jest prawidłowe, to takie zachowanie jest nieodpowiedzialne. Już pomijając fakt braku książki sanepidowskiej.
Najlepsza jednak była reakcja dostawców, kiedy stanowczo zakazywałam wstępu dzieci na obiekt - wielkie krzyki i oburzenie. Jeden mi odpowiedział, że jak dzieciaka zostawi w kabinie, to wszystko rozniesie, więc będzie przy nim stał, czy mi się podoba, czy nie. No cóż, kazałam mu w takim razie jechać z towarem na bazę, bo ja nie mam zamiaru odpowiadać za ewentualną kwarantannę na obiekcie.
Czy byłam piekielna, owszem, ale myślę, że nieodpowiedzialni rodzice bardziej.
Jak wszyscy wiedzą i już o tym wspomniałam, zostały zamknięte placówki oświaty, więc dzieciaki powinny siedzieć w domach. Nauczyciele wysyłają na dzienniki elektroniczne zadania oraz to, czego mają się dzieci nauczyć. Zaleca się w tym czasie, by nie oddawać dzieci pod opiekę osób starszych oraz by nie wychodziły na żadne spotkania.
W końcu ponoć u młodych wirus przechodzi bezobjawowo (nie wnikam w poprawność tego stwierdzenia, więc jeśli jest błędne, proszę mnie poprawić).
Ale przechodząc do sedna sprawy - pracuję w hotelarstwie, a dokładniej moje stanowisko podlega pod dział gastronomii. Od rana krew mnie zalewa, jak widzę dostawców żywności, którzy przyjeżdżają z dziećmi, bo nie mają co z nimi zrobić. Jeśli powyższe stwierdzenie jest prawidłowe, to takie zachowanie jest nieodpowiedzialne. Już pomijając fakt braku książki sanepidowskiej.
Najlepsza jednak była reakcja dostawców, kiedy stanowczo zakazywałam wstępu dzieci na obiekt - wielkie krzyki i oburzenie. Jeden mi odpowiedział, że jak dzieciaka zostawi w kabinie, to wszystko rozniesie, więc będzie przy nim stał, czy mi się podoba, czy nie. No cóż, kazałam mu w takim razie jechać z towarem na bazę, bo ja nie mam zamiaru odpowiadać za ewentualną kwarantannę na obiekcie.
Czy byłam piekielna, owszem, ale myślę, że nieodpowiedzialni rodzice bardziej.
gastronomia coronawirus
Ocena:
135
(169)
Komentarze