Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#86974

przez ~KurnaMac ·
| Do ulubionych
Sytuacja sprzed kilku lat. Do tej pory robi mi się trochę przykro jak o niej pomyślę.

Na studiach miałam paczkę znajomych, po studiach różnie potoczyły się nasze losy, część wyjechała za granicę (w tym ja), niektórzy dość szybko wzięli ślub i założyli rodziny, inni postawili na karierę. Byliśmy w dość regularnym kontakcie, ale spotkania były dość rzadkie i raczej w niepełnym składzie. Raz udało się, że spotkaliśmy się prawie całą paczką - było to jakieś 5 lat po obronie, ja miałam już dwójkę dzieci, dwie koleżanki po jednym dziecku, dwóch kolegów niedawno wzięło ślub, z czego jeden wraz z żoną właśnie oczekiwał dziecka. Jedna z koleżanek za to zrobiła naprawdę imponującą karierę, miała już dość wysokie stanowisko w znanej w branży w firmie. Zapracowała sobie, bo zaczynała od praktyk tam w czasie studiów i kolejne lata ciężko pracowała awansując. Koleżanka, Kasia, nigdy chyba nie miała chłopaka na stałe i nigdy nie kryła się z tym, że na związkach i rodzinie jej nie zależy.
Na spotkaniu gratulowaliśmy sobie nawzajem dzieci, kariery, ożenku. Gadaliśmy głównie o pracy, z racji tego, że wszyscy pracowaliśmy w branży, ale pokazywaliśmy sobie też zdjęcia dzieci, wspominaliśmy wesela, na które się nawzajem zapraszaliśmy (Kasia prawie wszystkie zaproszenia odrzucała), ale też czasy studenckie, imprezy, profesorów, ludzi z roku.

W pewnym momencie, gdy jedna z koleżanek opowiadała o poszukiwaniu przedszkola dla swojej pociechy, Kasia głośno westchnęła, pokręciła głową i głośno skomentowała:

- Wiecie co, dobrze, że się z wami tyle lat nie spotykałam. Myślałam, że pogadamy o czymś sensownym, ale widzę, że sensem waszego życia jest płodzenie bombelków, siedzenie w pieluchach i podniecanie się wiejskimi weselami!
- No wiesz, Kasia, trudno żebyśmy nie rozmawiali o naszych rodzinach, skoro to dla nas ważne, nie samą pracą człowiek żyje. - zaprotestowałam.
- A czemu ty chcesz mnie pouczać? Ja jakoś potrafię żyć samą pracą i w przeciwieństwie do ciebie pracuje na swoje utrzymanie, a nie wyjechałam na Wyspy kasować socjal!
- No wiesz, przecież ja też pracuję!
- A tam taka praca! Na szeregowym stanowisku! Do niczego nie doszłaś to się chociaż dowartościuj tym, że dziecko już na nocnik posadziłaś!

Kasia wyszła obrażona i od tej pory nie odzywa się do nikogo z nas. Skasowała nas również na wszystkich portalach społecznościowych. Podczas ostatniej wizyty w Polsce w zeszłym roku spotkałam ją w centrum handlowym i odruchowo się z nią przywitałam. Spojrzała na mnie ze wściekłością i poszła dalej.

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 161 (189)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…