Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#88589

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziś mnie po prostu szlag trafił. Zderzam się często z piekielnością systemu i urzędów - jak wszyscy - ale to już jest po prostu przesada.

Tak, jak już pisałem, jestem wdowcem. Mam troje dzieci - najmłodszy ma 13 lat, córka prawie 18, najstarszy 19 i właśnie zaczyna studia.

Dzieci dostają rentę rodzinną po zmarłej mamie. Od pewnego wieku renta przysługuje tylko, jeśli dziecko się dalej uczy. Więc co roku we wrześniu trzeba dostarczać do ZUS zaświadczenie ze szkoły, że dziecko się uczy. Już samo to jest idiotyzmem - bo przecież wszyscy uczniowie i studenci są "w systemie", więc ZUS powinien te dane dostawać automatycznie (może z wyjątkiem uczniów uczących się w szkołach prywatnych czy zagranicznych). No ale OK, takie przepisy, rozumiem, więc papierki dostarczam. Na początku września - jak co roku - dostarczyłem zaświadczenie ze szkoły córki, starszy syn już 1 października sam dowiózł zaświadczenie, że jest studentem. Załatwione? Akurat.

Dziś dostaliśmy dwa listy polecone z ZUS z wezwaniem do… złożenia zaświadczeń o nauce. Ale zaraz, przecież już dostarczyliśmy…?

Nie. Tym razem chodzi o zaświadczenie, że (w przypadku mojej córki) "miała ona status ucznia" w dniach 1 września 2020 "do nadal" (cytat dosłowny).

Idę wkurzony do lokalnego inspektoratu ZUS zapytać, w czym rzecz. Dostarczyłem zaświadczenie we wrześniu 2020? Tak. Dostarczyłem we wrześniu 2021? Tak. No to o co, …, chodzi?!

Ano chodzi o to, że była pandemia, więc MOGŁY BYĆ PRZERWY W NAUCE. A jak były przerwy, to za ten czas renta rodzinna nie przysługuje. Więc trzeba kolejne zaświadczenie, że dziecko uczyło się PRZEZ CAŁY CZAS w ubiegłym roku szkolnym i uczy się nadal.

To samo z moim synem - że od 1 września 2020 do 31 sierpnia 2021 "miał status ucznia" (tu po zaświadczenie trzeba się udać do jego liceum, w którym przecież, jako student, już się nie uczy).

Piekielność - nie wiem, czy to widzicie - jest tu co najmniej podwójna. Po pierwsze - kompletny idiotyzm samej procedury (skoro chłopak we wrześniu 2020 się uczył, a w październiku 2021 jest studentem, to SIŁĄ RZECZY oznacza, że cały rok szkody 2020/2021 się uczył i zdał maturę (bo inaczej nie przyjęliby go na studia, prawda?).

Ale piekielność drugiego poziomu - dla mnie dużo bardziej irytująca - polega na tym, że pani w ZUS, mając w ręku poprzednie zaświadczenia, ma kontakt do szkół, w których uczyły się moje dzieci. Jeśli są jakiekolwiek wątpliwości - wystarczy zadzwonić czy napisać maila (no wiem…), żeby potwierdzić, że dziecko się uczyło i nadal uczy. Taka prosta procedura pozwoliłaby zaoszczędzić nie tylko mój czas, ale też pieniądze podatnika wyrzucone na dwa znaczki na listy polecone.
W dodatku pani z ZUS też by trochę czasu zaoszczędziła, bo jestem przekonany, że zajęłoby jej to mniej czasu, niż przygotowywanie korespondencji, drukowanie, podpisywanie i zaklejanie kopert.

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 208 (218)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…