Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#88929

przez ~Pechowiec1234 ·
| Do ulubionych
W poprzedniej historii niektóre osoby komentujące zarzuciły mi, że kiepski ze mnie pedagog, skoro nie potrafiłam uargumentować rodzicowi, dlaczego dziecku potrzebna jest pomoc. Nie mam konta, więc opiszę jak wygląda często kontakt z rodzicami w różnych sprawach.

Na samym wstępie zaznaczę, że zdecydowana większość rodziców jest super, ale jak wszędzie zdarzają się piekielni.
"Nie zrobicie z mojego dziecka wariata". Widzimy problem, reagujemy, rozmawiamy. Co słyszymy w odpowiedzi? Najbardziej denerwujący argument. "Nie zrobicie mi z dziecka wariata".

Niestety jest jeszcze grono rodziców uważających PPP (poradnię psychologiczno - pedagogiczną) za najgorsze zło.
"Taki ma charakter". Podobnie jak wcześniej: reagujemy, rozmawiamy, chcemy skierować do PPP. Rodzic upiera się, że problemy dziecka to odziedziczony charakter po babci/dziadku/cioci itp. "On taki po prostu jest". Ten argument pojawia się najczęściej.

"Przemyślimy sprawę" Na przemyśleniach zazwyczaj się kończy. Rodzic nie dopuszcza do siebie myśli, że coś jest nie tak. Podczas rozmowy potakuje a później i tak nic nie robi.

Przykładów mogę podać znacznie więcej. Najgorsze jest to, że później wszystko jest naszą winą. Taki rodzic nie ma sobie nic do zarzucenia. Obwinia cały świat, łącznie z dzieckiem ale nie siebie. Nie mamy w praktyce prawnej możliwości zmusić rodzica do działania. Z czasem człowiek uczy się odpuszczać i mimo tego, że jest to trudne, zostawiać myśli o dzieciach w pracy.

szkoła

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 156 (168)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…