Nie jest to może jakaś duża piekielność, ale mnie osobiście bardzo... zdemotywowało.
Słowem wstępu jestem posiadaczką długich i bardzo gęstych włosów zapuszczonych prawie przez połowę życia. Ostatnio jednak doszłam do wniosku, że czas na zmianę, bo ile można wyciągać włosy z różnych dziwnych miejsc i postanowiłam ściąć się na względnie krótko, a dodatkowo pofarbować to co zostanie na rudo. Tak na oko powinno mi ubyć z metr włosów. Trochę szkoda je tak po prostu wyrzucić więc postanowiłam oddać je na peruki fundacji Rak’n’Roll (nie ukrywam, że miałam cichą nadzieję na niższe koszty związane z fryzjerem). Ściągnęłam więc listę punktów współpracujących z nimi. Pierwszy punkt ulicę ode mnie, więc idziemy!
- Dzień dobry, widziałam na stronie fundacji Rak’n’Roll, że państwo z nimi współpracuje, to prawda? Chciałabym oddać włosy, ale pierwszy raz to będę robić i nie wiem jak to działa... dodatkowo chciałabym pofarbować włosy na rudo.
(Tutaj odpowiedź, że trzeba przynieść formularz, że włosy nie mogą być rozjaśniane i takie tam sprawy techniczne)
- ... myjemy włosy na miejscu, potem zaplatamy warkocz i obcinamy na wskazanej wysokości, oczywiście też modelujemy, bo przecież nie możemy wypuścić klientki z surowo obciętymi włosami!
- A jaki to byłby koszt z malowaniem?
- No mycie, obcięcie i modelowanie to będzie 170 zł, farba to jakieś 120-150 zł. Całość powinna wynieść 320 zł. Zapisać na piątek?
- Na razie dziękuję. Muszę to przemyśleć.
No ja rozumiem różne ceny, ale koleżanka ostatnio za ścięcie i farbowanie płaciła 120zł. Nic to szukamy dalej!
Drugi punkt - 250zł.
Trzeci - 220zł.
Czwarty - 260zł.
Piąty - 170zł.
Szósty - 200zł (120 jeżeli będzie strzyc praktykantka).
I tu stwierdziłam, że mam dość. Kuzynka podpowiedziała mi żeby spróbować w skupie włosów. Obcięli, zapłacili, zafarbowałam u osiedlowej fryzjerki i jeszcze zostało na wypad na herbatę. Pozostaje tylko pytanie na czym polega niby ta współpraca z fundacją? Na strzyżeniu klientów z kasy?
Słowem wstępu jestem posiadaczką długich i bardzo gęstych włosów zapuszczonych prawie przez połowę życia. Ostatnio jednak doszłam do wniosku, że czas na zmianę, bo ile można wyciągać włosy z różnych dziwnych miejsc i postanowiłam ściąć się na względnie krótko, a dodatkowo pofarbować to co zostanie na rudo. Tak na oko powinno mi ubyć z metr włosów. Trochę szkoda je tak po prostu wyrzucić więc postanowiłam oddać je na peruki fundacji Rak’n’Roll (nie ukrywam, że miałam cichą nadzieję na niższe koszty związane z fryzjerem). Ściągnęłam więc listę punktów współpracujących z nimi. Pierwszy punkt ulicę ode mnie, więc idziemy!
- Dzień dobry, widziałam na stronie fundacji Rak’n’Roll, że państwo z nimi współpracuje, to prawda? Chciałabym oddać włosy, ale pierwszy raz to będę robić i nie wiem jak to działa... dodatkowo chciałabym pofarbować włosy na rudo.
(Tutaj odpowiedź, że trzeba przynieść formularz, że włosy nie mogą być rozjaśniane i takie tam sprawy techniczne)
- ... myjemy włosy na miejscu, potem zaplatamy warkocz i obcinamy na wskazanej wysokości, oczywiście też modelujemy, bo przecież nie możemy wypuścić klientki z surowo obciętymi włosami!
- A jaki to byłby koszt z malowaniem?
- No mycie, obcięcie i modelowanie to będzie 170 zł, farba to jakieś 120-150 zł. Całość powinna wynieść 320 zł. Zapisać na piątek?
- Na razie dziękuję. Muszę to przemyśleć.
No ja rozumiem różne ceny, ale koleżanka ostatnio za ścięcie i farbowanie płaciła 120zł. Nic to szukamy dalej!
Drugi punkt - 250zł.
Trzeci - 220zł.
Czwarty - 260zł.
Piąty - 170zł.
Szósty - 200zł (120 jeżeli będzie strzyc praktykantka).
I tu stwierdziłam, że mam dość. Kuzynka podpowiedziała mi żeby spróbować w skupie włosów. Obcięli, zapłacili, zafarbowałam u osiedlowej fryzjerki i jeszcze zostało na wypad na herbatę. Pozostaje tylko pytanie na czym polega niby ta współpraca z fundacją? Na strzyżeniu klientów z kasy?
Ocena:
197
(213)
Komentarze