Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89552

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O tym jak teściowa chciała mnie otruć.

Mój mąż zawsze miał dziwne relacje z rodzicami, u nich w domu panowała jakaś dziwna dynamika rodziny. Wiecznie ktoś się obrażał, nie rozmawiał z kimś przez miesiące, ktoś zawsze musiał ustępować i fruwać wokół jak satelita.

Byliśmy razem kilka lat, byliśmy już zaręczeni. Teściowa zaprosiła na obiad i generalnie abyśmy zostali na weekend. Zgodziliśmy się, myślałam że tak jak i my są zmęczeni ciągłymi nieporozumieniami i chcą po prostu się dogadać. Pojechaliśmy w piątek, jednak miałam w tym dniu wizytę u lekarza i musiałam ze wspólnego weekendu na chwilę do niego wyskoczyć. Trochę posiedziałam w poczekalni, bo malutkie opóźnienie, ale jestem, wróciłam. Okazało się, że wszyscy już po obiedzie.

Nie szkodzi, zrobię sobie coś na szybko "aby się czepnąć czegoś".
T: Ale ja zrobiłam specjalnie dla Ciebie zupę ogórkową!
J: Oj, nie trzeba było, dziękuję (jasna cholera, moja zmora z dzieciństwa... no trudno zjem jeśli ma to pomóc w naprawie relacji). To chętnie małą miseczkę zjem.
T: Ale ja specjalnie dla Ciebie ja zrobiłam z domowych ogórków, no zjedz.
J: Zjem, to taką miseczkę poproszę

Nalała mi po rant, no dobra jem, w smaku nawet spoko. Rozpływałam się jaka pyszna, że bardzo mi miło że specjalnie dla mnie zrobiła i takie tam. (W tym czasie mąż z ojcem coś tam w garażu dłubali). Tyle, zeżarłam, wieczór minął poszliśmy spać. W nocy obudził mnie potworny ból brzucha, w ostatniej chwili zdążyłam do łazienki, nie wiedziałam jak się w niej obrócić gdyż i górą i dołem się lało. Przyszedł mój mąż, znalazł miskę, pomógł mi się trochę ogarnąć, zaparzył ziółek i noc minęła nam wspólnie w toalecie. W sensie mi, on biedny dotrzymywał towarzystwa i parzył kolejne herbatki i pilnował abym się nie odwodniła.

Rano schodzimy na śniadanie. Ja spuchnięta, mało przytomna poprosiłam tylko o herbatę, bałam się cokolwiek zjeść. I się zaczęło:
Teść: Co? Całą noc z niedźwiedziami gadałaś? Hahahaha!
Teściowa: Hahahaha! Też słyszałam! Pewnie jakieś gówno wcześniej jedliście i się zatrułaś!
Mąż: Przestańcie, prawie się w nocy wykończyła. Wcześniej jedliśmy tylko śniadanie ale to nie to bo mi nie zaszkodziło.
Ja: To chyba ta wczorajsza zupa, bo nią wymiotowałam.
Teść: Jaka zupa?
Ja: No ta co Pani Ewa ugotowała wczoraj, ogórkowa
Teściowa nagle na twarzy czerwona. Teść podchodzi do lodówki a tam ani śladu po 5l garze zupy.
Teść: Nie ma żadnej zupy
Ja: No jak? Wczoraj cały garnek był, ten duży. Na obiad była.
Teść: Przecież były wczoraj ziemniaki ze schabowym
Maż: No tak, ja też jadłem ziemniaki
No tak, spóźniłam się i nie wiedziałam co reszta jadła na obiad.
Teść: To gdzie ta zupa?
Teściowa przyparta do muru: no bo ja ją wylałam, bo była już niedobra
Ja: przecież Pani ją wczoraj ugotowała i już była niedobra? Ktoś jeszcze jadł tą zupę?
Okazało się, że tylko ja.

Co Teściowa dodała do specjalnej zupy tylko dla mnie? Nie wiem. Weekend skończył się przy śniadaniu, po prostu wstaliśmy i wyszliśmy. Z doświadczenia wiemy, że jakiekolwiek kłótnie i tłumaczenie nic by nie dały. Przy wyjściu słyszałam tylko teściową jak mówiła do teścia: "dodałam tylko trochę, bez przesady". A ja jeszcze dwa dni dochodziłam do siebie i straciłam nadzieję, że zależy im na normalnych relacjach z nami.

Teściowie

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 212 (226)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…