Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89752

przez ~kierowniczkatoyoty ·
| Do ulubionych
Zaczynając nieskromnie - jestem mistrzynią parkowania. No dobra, mistrzyni to pewnie lekka przesada, ale umiem bardzo dobrze parkować. Kiedyś mieszkałam w okolicy, gdzie miejsca parkingowe były na wagę złota, chcąc nie chcąc nauczyłam się tej sztuki całkiem nieźle. Obecnie sprawę ułatwia fakt, że jeżdżę autem klasy B, czyli niewielkim. Zawsze staram się też zaparkować ładnie, czyli równo, zajmując dokładnie tyle miejsca ile potrzebuję i nie utrudniając sąsiadującym autom otwarcia drzwi czy wyjechania. Tyle tytułem przechwałek.

Obecnie jestem mocno poirytowana stylem parkowania sąsiadów. Miejsc tak generalnie nie brakuje, bezpośrednio pod klatką mamy zatoczkę na ok 10-12 aut, zależnie od wielkości. Zazwyczaj parkuje tam 7-8 aut, bo połowa sąsiadów musi się rozkokosić na podwójnej długości auta. Następne miejsca parkingowe znajdują się jakieś 200-300m dalej. Przejść się mogę, tylko trochę to upierdliwe, kiedy akurat wracam z zakupów i mam ciężkie torby z zakupami. Trudno, takie życie.

Wczoraj byłam świadkiem jak sąsiadka podjechała pod dom, było jeszcze wolne skrajne miejsce w zatoczce, na dwa auta spokojnie. No, ale sąsiadka oczywiście stanęła pośrodku, jeszcze wysiadła, chyba stwierdziła, że nie stoi wystarczająco na środku, bo podjechała jeszcze do przodu, gdzie miała więcej miejsca niż z tyłu. Przewróciłam tylko oczami. Wieczorem pojechałam na zakupy.

Wracam i widzę, że zamiast auta, które parkowało za sąsiadką, stoją tam dwa inne, mniejsze i to bezpośrednio za nią zaparkowane na styk. Przed nią miejsca mało, ale oceniłam, że jak trochę pokręcę to się zmieszczę. Tak też się stało. Tym samym sąsiadka musiałaby się nieco nakręcić, żeby wyjechać, ale wewnętrznie poczułam pewną satysfakcję wyobrażając sobie jej minę.

Wyobrażać sobie nie musiałam, bo rano przyleciała do mnie z mordą, że ją zablokowałam. Odparłam, że wcale jej nie zablokowałam, spokojnie da się wyjechać, choć nie na raz. Ta mi każe auto przeparkować. Mówię dalej spokojnie, żeby naprawdę wyjechać się spokojnie da. Ona dalej, że nie, że jest zablokowana. Mówię:

- Ja pani wyjadę, zobaczy pani, że się da.

O, dziwo zgodziła się. Wyjechałam w pół minuty dwa razy kręcąc do tyłu i dwa do przodu. Na podziękowania nie liczyłam (i też nie usłyszałam), ale przy okazji zwróciłam sąsiadce uwagę, że parkuje jak dupek i gdyby każdy trochę pomyślał o innych, to nie byłoby takich cyrków z parkowaniem i wyjeżdżaniem. Rzuciła tylko:

- Phi, pani sobie tych miejsc nie wykupiła, będę sobie parkować jak chce.

Cóż, do następnego razu sąsiadeczko. Tym razem ci nie wyjadę, tylko popatrzę z boku na twoje wygibasy przy wyjeżdżaniu.

parking

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 114 (114)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…