Pracuje w sklepie z różnościami.
Wigilia. Sklep otwarty do 13:00.
O godzinie 12:50 informujemy, że za dziesięć minut zamykamy. Po sklepie chodzi trochę klientów, zdecydowana większość kieruje się w stronę kasy.
Po sklepie chodzi jeszcze para w wieku około trzydziestu kilku lat. O 12:57 zapraszam do kasy z informacją, że za trzy minuty zamykamy a proces kasowania też trochę trawa.
Podchodzą spacerowym krokiem, pani wolno zaczyna wykładać, koleżanka kasuje.
W międzyczasie pani zastanawia się czy brać jeden rodzaj "pisaczków", które koleżanka już zdążyła skasować, jednocześnie przykładając kartę do czytnika i potwierdzając transakcje.
Po chwili pada zdanie, że one są za drogie.
Informuję, że może po świętach zwrócić. Ma na to miesiąc czasu, musi tylko przyjść z paragonem.
Pani oddaje paragon, kładzie pisaki i stwierdza:
- "proszę mi to zwrócić".
Nie powiem zagotowało się we mnie na jawną bezczelność. Jednak jakoś zdążyłem się opanować i spokojnym tonem odpowiedziałem, że zapraszam z paragonem i pisakami po świętach.
Kobieta świecie oburzona otworzyła szeroko oczy i pyta: "dlaczego?".
- "Ponieważ pracujemy do 13:00 a mamy właśnie równo tę godzinę".
Jej mąż miał trochę więcej oleju w głowie, gdyż powiedział, żeby dała spokój i że my też chcemy iść do domu. Pani prychnęła pogardliwie, wzięła z fochem swoje "pisaczki" i wyszła próbując trzasnąć drzwiami, co w sumie jej się nie udało bo mamy blokadę.
Wigilia. Sklep otwarty do 13:00.
O godzinie 12:50 informujemy, że za dziesięć minut zamykamy. Po sklepie chodzi trochę klientów, zdecydowana większość kieruje się w stronę kasy.
Po sklepie chodzi jeszcze para w wieku około trzydziestu kilku lat. O 12:57 zapraszam do kasy z informacją, że za trzy minuty zamykamy a proces kasowania też trochę trawa.
Podchodzą spacerowym krokiem, pani wolno zaczyna wykładać, koleżanka kasuje.
W międzyczasie pani zastanawia się czy brać jeden rodzaj "pisaczków", które koleżanka już zdążyła skasować, jednocześnie przykładając kartę do czytnika i potwierdzając transakcje.
Po chwili pada zdanie, że one są za drogie.
Informuję, że może po świętach zwrócić. Ma na to miesiąc czasu, musi tylko przyjść z paragonem.
Pani oddaje paragon, kładzie pisaki i stwierdza:
- "proszę mi to zwrócić".
Nie powiem zagotowało się we mnie na jawną bezczelność. Jednak jakoś zdążyłem się opanować i spokojnym tonem odpowiedziałem, że zapraszam z paragonem i pisakami po świętach.
Kobieta świecie oburzona otworzyła szeroko oczy i pyta: "dlaczego?".
- "Ponieważ pracujemy do 13:00 a mamy właśnie równo tę godzinę".
Jej mąż miał trochę więcej oleju w głowie, gdyż powiedział, żeby dała spokój i że my też chcemy iść do domu. Pani prychnęła pogardliwie, wzięła z fochem swoje "pisaczki" i wyszła próbując trzasnąć drzwiami, co w sumie jej się nie udało bo mamy blokadę.
Ocena:
147
(151)
Komentarze