Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90130

przez ~finska ·
| Do ulubionych
Mój wpis tutaj to ostatni krok zanim pójdę do psychologa. Od kilku lat trawi mnie ciągła, niczym nieuzasadniona niechęć do pewnej osoby, powoli wręcz zaczynam jej z. Jest tym tym przerażona i z nikim o tym nie rozmawiam, bojąc się, co znajomi o mnie pomyślą.

Natalia jest moją znajomą, a niegdyś przyjaciółką z czasów liceum. Miałyśmy taki babski gang i udało nam się pozostać w dobrych kontaktach do dziś.
Jaka jest Natalia? To ten typ osoby, o którym się mówi, że nie da się nie lubić. Uśmiechnięta, wesoła, pomocna, uprzejma, do tego bardzo ładna. Czasem myślę, że moje negatywne uczucia do niej to po prostu zazdrość.

Natalia w liceum była uwielbiana, także przeze mnie. Wręcz upajałam się tym, gdy mogłyśmy wyjść choćby do centrum handlowego tylko w dwójkę.

Sama nie wiem, kiedy zaczęło się to zmieniać, ale na pewno gdzieś na studiach. Pierwsza sytuacja, jaką pamiętam, gdy zaczęłam źle o Natalii myśleć, to wtedy gdy zerwała ze swoim chłopakiem. To znaczy, nie samo zerwanie było powodem mojej złości, a jej zachowanie po nim.

Natalia była z Marcinem gdzieś od drugiej klasy liceum. Marcin był starszy kilka lat, pochodził z biednej rodziny, nie skończył szkoły średniej. Pracował i chodził do liceum dla dorosłych, aby zrobić maturę. Uprzedzając jakiekolwiek podejrzenia - nigdy nie byłam z nim zakochana, nie podobał mi się jako mężczyzna, ale zarówno jak i jak i reszta znajomych bardzo go lubiliśmy. Był po prostu takim spoko ziomkiem, jak to się wtedy mówiło.

Tak się złożyło, że ja i Natalia studiowałyśmy ten sam kierunek i siłą rzeczy stałyśmy się sobie nieco bliższe. Gdy byłyśmy na drugim roku studiów, Marcin oświadczył się Natalii, a ona te oświadczyny przyjęła, nie było jednak po niej widać żadnego entuzjazmu. Wszyscy im gratulowali, a Natalia przyjmowała te gratulacje z rezerwą, jakby była mowa o zakupie ładnej torebki, a nie życiowej decyzji. Kiedyś Natalia powiedziała mi, że w sumie to ona chyba wcale nie chce wyjść za Marcina, ale jak już się oświadczył to głupio było jej odmówić. Byłam trochę w szoku i zapytałam, czemu robi coś takiego. Ona powiedziała, że w sumie to już od matury i dostanie się na studia ma nadzieję, że znajdzie kogoś innego, bardziej wykształconego, kto bardziej do niej pasuje.

Strasznie dziwnie było mi tego słuchać i jedyne, co doradziłam Natalii to, żeby była uczciwa wobec Marcina, bo on naprawdę wierzył w to, że wezmą ślub i będą szczęśliwi. Od tego czasu z trudem mogłam spojrzeć Marcinowi w oczy, a gdy słuchałam jak opowiada o tym, jak się cieszy na ślub z Natalią i jak ją kocha, to aż dreszcze mnie przechodziły.
Rok później Natalia faktycznie zakończyła związek z Marcinem, co zdaje się dla wszystkich prócz mnie było szokiem.

Marcin i Natalia długo utrzymywali jeszcze kontakt, szczególnie z jego inicjatywy. Nie wiem, jak to ocenić. Natalia mówiła nam, a nawet pokazywała wiadomości od niego - był namolny, liczył na to, że do siebie wrócą. Natalia w tych wiadomościach nigdy nie napisała, że nie chce z nim być albo, że nie chce wspólnej przyszłości z nim, tylko ciągle na około, że to zły moment na życiowe decyzje albo, że powinni sobie najpierw poukładać swoje sprawy. Twierdziła, że gdyby zabrała mu nadzieję, że to by sobie z tym nie poradził i nie potrafi być taka okrutna. Ale czas mijał, a kontakt z Marcinem jakoś umierał. Natalia zaczęła wtedy mówić, że martwi się o niego, bo nie wie, co się u niego dzieje i boi się, że źle z jego zdrowiem psychicznym. Po prawdzie od znajomych wiedziałam, że z Marcinem całkiem nieźle i chyba w końcu zaczął się z Natalii leczyć.

I właśnie wtedy ona zaczęła do niego intensywnie pisać, że się o niego martwi, troszczy i jej zależy, żeby był szczęśliwy. Wszystkie radziłyśmy jej, żeby odpuściła, mówiłyśmy, że mamy kontakt ze znajomymi Marcina i wszystkiego u niego ok. Natalia tylko odbijała piłeczkę na zasadzie:
- A co oni mogą wiedzieć? Nikt go nie zna jak ja, a ja widzę, że źle z nim!
Kiedyś wybrałam się z Natalią do miasta na kawę. Przypadkiem wpadłyśmy na Marcina i jego kolegę. Natalia skorzystała z okazji i wzięła Marcina na stronę, aby pogadać. Dotarły do mnie tylko strzępki rozmów, Natalia wypytywała, a wręcz maglowała go, czy wszystko ok, on zapewniał, że tak, używał zwrotów typu "było, minęło, co zrobić, żyje się dalej". Potem rozeszliśmy się w swoje strony. Następnym razem na naszym babskim spotkaniu Natalia opowiadała, że gdy spotkała Marcina przypadkiem to ten naciskał na nią, aby do niego wróciła i wyglądał na wykończonego. Zapytałam, kiedy to było, a ona, że wtedy gdy byłyśmy razem na kawie. Ostrożnie zasugerowałam Natalii, że chyba nic takiego nie mówił, a ona dość zdecydowanie ucięła, mówiąc:
- Wybacz, ale to ja z nim rozmawiałam, prawda?


Co miałam powiedzieć? Nie chcę was zanudzać, ale od tego czasu było jeszcze kilka sytuacji, kiedy Natalia najdelikatniej mówiąc nadinterpretowała sobie różne zachowania i słowa Marcina, twierdząc, że tylko ona widzi, że kryje się za nimi desperacja, depresja i próby powrotu do niej. Nawet gdy doszły do niej słuchy, że Marcin ma nową dziewczynę, twierdziła, że to za wcześnie i na pewno Marcin tamtą tylko bzyka. Nawet po paru latach, gdy Marcin tamtą dziewczynę poślubił, rzuciła uwagę, że wziął z nią ślub z braku laku.

Kolejna akcja, która podsyciła moją niechęć do Natalii. Natalia bardzo dużo udzielała się różnych fundacjach jako wolontariuszka i uwielbiała o tym opowiadać. Nic w tym złego tylko, że w opowieściach Natalii najczęściej przewijało się słowo "ja". Skupiała się na tym, jak jej ciężko patrzeć na cierpienie zwierząt w schronisku, jak jej ciężko znaleźć czas na odwiedziny w DPS, ale nawet jak już pada na twarz, to zbiera się i idzie. Albo jak ile pieniędzy wykłada na różne akcje z własnej kieszeni i musi sobie wielu rzeczy odmawiać. Dlaczego to ostatnie brzmiało śmiesznie? Natalia jest jedynaczką z dość zamożnej rodziny. Pieniądze nigdy nie były jej problemem. Kiedy jej pasowało, opowiadała chętnie o tym, co zapewniają jej rodzice i ile jej dają pieniędzy, a innym razem, jak strasznie sobie musi odmawiać w tym miesiącu, bo kupiła trzy paczki karmy z dyskontu dla psów w schronisku.

I właśnie kiedyś, gdy opowiadała o tym wolontariacie, jestem pewna, że kłamała. Ponieważ w pewną sobotę, dzień po wspólnej imprezie pisała mi, że odpoczywa i nigdzie się nie rusza. Kilka dni później opowiadała, że w ostatnią sobotę cały dzień spędziła w schronisku. Gdy zwróciłam jej uwagę, że chyba w sobotę to w domu była, bo tak mi pisała, to, jak miała w zwyczaju, ucięła rozmowę, mówiąc, że raczej mi się coś pomyliło.

Potem była kolejna sytuacja - jak wspomniałam, studiowałyśmy razem. Natalia miała dobre oceny, ale nie była prymuską. Z jednym przedmiotem miała wyjątkowy problem - nawet uczyłyśmy się razem i Natalia zdawała się mieć jakąś blokadę. Egzamin w pierwszym terminie oblała. Ponownie w towarzystwie między wierszami sugerowała, że oblała, bo profesor jej nie lubi, bo podobno jest starym szowinistą i jej nie lubi, bo jako jedyna kobieta odzywała się i zadawała pytania na wykładach. Co najmniej to ostatnie stwierdzenie było nieprawdą - na wykładach dyskutowało wiele kobiet, a Natalia odzywała się rzadko. Zrobiła też z tego kolejną historię, którą można brylować i czasem zupełnie przypadkowym ludziom opowiadała, że seksistowski profesor oblał ją na egzaminie, bo jest zbyt ambitna.

To już był taki moment, że Natalia mnie prawie cały czas irytowała. Starałam się jej nawet na uczelni unikać. Na spotkaniach z przyjaciółkami nie dało rady, więc czasami po prostu na te spotkania nie szłam, bo nie chciało mi się znów słuchać opowieści Natalii i zachwytów nad nią.

Na ostatnim roku studiów Natalia zaczęła spotykać się ze starszym od siebie facetem. On był żonaty. Ona twierdziła, że o tym nie wiedziała. Nie mnie to oceniać, ale gdy kiedyś spotkałam ich razem, on miał obrączkę na palcu - stąd podejrzewam, że Natalia doskonale o tym wiedziała. Po kilku miesiącach okazało się, że Natalia jest w ciąży. Natalia była po prostu w swoim żywiole. Jest drama, wszystkie oczy na nią, wszyscy się nią interesują. Rzekomo dopiero wtedy dowiedziała się, że jest żonaty, bo oczywiście wtedy facet nagle stwierdził, że wraca do żony, na dziecko będzie płacił, ale ogólnie poza tym nie chce mieć z nim i z Natalią nic wspólnego.
Uwaga, ploty. Tę część historii znam wyłącznie z relacji Natalii, ale też plotek, które były rozpowszechniane. Facet przyznał się żonie do romansu i do tego, że zostanie ojcem. Żona pogodziła się ze zdradą, ale doradziła mężusiowi testy na ojcostwo. I wiecie co? On nie był ojcem dziecka. Natalia wtedy zgłosiła się do naszego kolegi, z którym miała krótki romans - testy potwierdziły, że to on jest ojcem dziecka.

Parą nie zostali, ale facet nie miał zamiaru się migać, umówili się na wspólną opiekę nad dzieckiem i alimenty. Co ciekawe, zarówno rodzice Natalii, jak i ojca dziecka, nazwijmy go Krystianem, byli zachwyceni wnuczkiem. Obie babcie jeszcze w sile wieku i obie niepracujące. W związku z czym prawie wyszarpywały sobie małego z rąk. Krystian był prawie codziennie u syna, zabierał na spacery, przewijał, karmił, czasem zabierał do siebie na noc.

A Natalia w swoim żywiole. Brylowała wśród znajomych tym jaka jest wykończona opieką niemowlakiem, ale walczy dla syna, mimo młodego wieku (24 lata) daje z siebie wszystko, mimo, że samotna matka, to dziecku wszystko zapewni, nawet sobie odejmując od ust. Tym, którzy dobrze nie znali sytuacji, też chętnie opowiadała o tym, jak ojciec dziecka zostawił ją na lodzie, jak tylko zaszła w ciążę i musiała go ciągać po sądach, ustalać ojcostwo, wyszarpywać alimenty, a jego rodzina jej i jej dziecka nienawidzi.

I tak to jest do dziś. Dziecko ma 4 lata, Natalię utrzymują rodzice, a ona stara się dokończyć studia. Krystian płaci alimenty, bierze do siebie syna kilka razy w tygodniu. Dziadkowie rozpieszczają małego. Natalia w zależności od tego jaki ma humor - raz opowiada jak jej ciężko, bo samotna matka, innym razem, chyba jak się zapomni, przyznaje, to co napisałam wyżej - że zarówno Krystian, jak i jego i jej rodzice ciągle zajmują się małym, który zresztą chodzi już do przedszkola. Na social mediach często ma wpisy o kobietach wojowniczkach, bo ona, samotna matka, studiuje i pracuje (pracuje raz w tygodniu w firmie ojca) i się nie poddaje.

Wszyscy wokół są zachwyceni Natalią. Jest gwiazdą towarzystwa. Zdaje się, że jestem jedyną osobą, która nie może jej zdzierżyć. Nie mam odwagi, aby komukolwiek ze znajomych powiedzieć, że jej nie cierpię i co tam naprawdę o niej myślę. Mój partner zna Natalię tylko z opowieści, ale właśnie on powiedział mi, że muszę się od niej totalnie odciąć albo iść na terapię, bo mam do niej niezdrowe uczucia, raz nawet zapytał mnie czy jestem lesbijką potajemnie zakochaną w Natalii.

Nie, nie jestem. Nie wiem - może jej po prostu zazdroszczę? Nie chcę mi się wierzyć w to, że jestem jedyną osobą na świecie, która ją przejrzała i widzi jej manipulacje. Więc może to moje urojenia? Unikam jej jak mogę. Nawet 15 min słuchania jej opowieści o sobie sprawia, że gotuje się we mnie.

drama queen

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 158 (202)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…