Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90264

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Rzecz dzieje się w średniej wielkości powiatowym miasteczku w okolicy dużego miasta.

Jest sobie pewna pani. Pani jest mocno niezamożna, trochę niezaradna życiowo (ale bez przesady). Ma troje dzieci (w tym dwoje nastoletnich, jedno młodsze), których tatuś rozpłynął się we mgle dawno temu (alimenty z funduszu alimentacyjnego, grosze). Pani ma wieczne problemy z pieniędzmi, żyje bardzo skromnie, ciągle brakuje jej do pierwszego - ale pracuje, dorabia sobie sprzątaniem u ludzi, sama się (i dzieci) utrzymuje, nie pije etc.: mówiąc w skrócie żadna "patologia", po prostu człowiek w trudnej sytuacji materialnej, któremu życie się nie poukładało. To dla naszkicowania tła sytuacji.

Jeszcze kilka lat temu ta pani razem z dziećmi mieszkała na wsi, w starej, rozpadającej się ruderze, bez ogrzewania (z piecem węglowym), bez ciepłej wody, z nieszczelnymi oknami, grzybem na ścianach itd. Rudera nie była nawet jej własnością - była wynajęta. Później w końcu udało jej się przeprowadzić do rzeczonego miasteczka, gdzie wynajęła mieszkanie (maleńkie, dwa pokoiki, łącznie bodaj jakiejś 25 mkw).

Niestety, jak wszyscy wiemy, ceny rosną - więc koszty wynajmu mieszkania też rosną. Obecnie czynsz, który pani płaci właścicielce mieszkania (wcale nie wysoki na tle średniej wysokości lokalnych czynszów) plus opłaty za media to łącznie suma WYŻSZA niż jej miesięczne zarobki. Pani dostaje 500+ na dwoje dzieci (najstarsza córka dwa miesiące temu skończyła 18 lat), do tego coś tam sobie dorabia sprzątaniem u ludzi. Po zapłaceniu za mieszkanie + media i za bilety miesięczne (ona do pracy, starsze dzieci do szkoły) na życie zostaje jej niecały tysiąc złotych. Każdy wie, że to nie jest kwota, za którą można się utrzymać z trójką dzieci.

Ponieważ największym stałym wydatkiem jest koszt wynajęcia mieszkania, pani postanowiła, że będzie się starać w gminie o mieszkanie komunalne (zaznaczam: KOMUNALNE - nie chodzi o mieszkanie SOCJALNE, pani nic za darmo nie chce, ale o WYNAJĘCIE mieszkania, tyle, że od gminy, więc taniej, niż na wolnym rynku).

Co się okazuje? Niestety, pani NIE JEST UPRAWNIONA do starania się o mieszkanie komunalne. Żeby byt jasne: nie chodzi o to, że kolejka długa, że na mieszkanie komunalne trzeba czekać kilka lat - to niestety w Polsce jest normalne. Chodzi o to, że ona nie może nawet złożyć podania o takie mieszkanie. Dlaczego? Ponieważ "posiada tytuł prawny do lokalu mieszkalnego na terenie gminy". Ten "tytuł prawny" to, jak się łatwo domyśleć, umowa najmu tego mieszkania, na którego wynajem jej de facto nie stać. "To co ja mam zrobić? To znaczy, że żeby się starać o mieszkanie komunalne, najpierw muszę razem z dziećmi być bezdomna?".

Nie wierzyłem, poszedłem do urzędu gminy to sprawdzić. I rzeczywiście: rok czy dwa temu burmistrz przepchnął taką uchwałę (a rada gminy grzecznie ją "klepnęła"), że nikt, kto ma jakikolwiek "tytuł prawny" do lokalu na terenie gminy nie może starać się o mieszkanie komunalne. Burmistrz jest bardzo zadowolony, bo każdemu może powiedzieć, że w jego bogatej i doskonale zarządzanej gminie nie ma problemu braku mieszkań komunalnych - bo przecież nikt się o nie nie stara, więc gmina nie musi ich budować etc. A że nikt się nie stara, bo stworzono barierę prawną, która to de facto uniemożliwia? Drobiazgi.

Powiedzcie, jak to jest… Patologia, która nie pracuje, chleje i ma wszystko w d… dostaje mieszkania socjalne i pierdyliard zasiłków. Ale uczciwa, pracująca osoba, która nie chce jałmużny, sama na siebie i dzieci zarabia? Nieee, takim pomagać za bardzo nie będziemy, niech sobie radzą.

gmina mieszkania komunalne

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 149 (153)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…