Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90514

przez ~Braga ·
| Do ulubionych
Zarys sytuacyjny. Moja mama została w domu rodzinnym na wsi, jej siostra mieszka w bloku w pobliskim mieście, tak samo jak jej syn z żoną. Od lat ciocia, a potem i wspomniany syn i synowa, traktowali naszą posesję jako przechowalnię, bo mają tylko swoje dwupokojowe mieszkania plus ciocia ma malutką piwnicę. No spoko, jesteśmy rodziną, trzeba sobie pomagać.

W pewnym momencie postanowiłem wysprzątać garaż, aby parkować tam 2 samochody i motocykl. Sporo rzeczy tam stojących należało do wyżej wspominanych osób. Jak wspominałem żeby przyjechali którejś soboty i zrobimy to raz dwa, to zawsze mieli wymówki, więc wkurzyłem się i zrobiłem to sam. Jak zobaczyli wolne miejsce, to oczywiście nagle przypomnieli sobie, że mają pierdyliard rzeczy do przywiezienia, które im mieszkania zagracają. Powiedziałem, że sorry, ale nie, bo ja specjalnie wysprzątałem "do zera", aby móc swobodnie otworzyć drzwi w aucie i posprzątać albo pomajsterkować. Była mała draka ale rozeszło się po kościach.

Jakiś czas temu wujek zaczął mówić, że musi przywieźć do nas do garażu swoje stare opony, bo jemu już niepotrzebne. Powiedziałem, że mi też nie i niech nie przywozi. Przywiózł podstępem jak w domu była tylko moja schorowana mama, która nie miała siły z nim się użerać.

Kilkukrotnie prosiłem go potem żeby je zabrał, ale bezskutecznie. "Weź je wyrzuć! Mi niepotrzebne!" Tylko gdzie? Kto próbował się pozbyć takiego balastu, ten wie o czym mówię. Wujek też próbował, dlatego tak podstępnie załatwił sprawę.
Znajomy mi podpowiedział, abym wystawił je na olx za kilka groszy, bo on kiedyś tak sprzedał jakieś stare opony. Tak zrobiłem. Znalazł się chętny (z aparycji handlarz autami), dał 50 złotych.

Jak następnym razem wujek przyjechał, to dałem mu 25 złotych, a gdy ten zdziwiony zapytał za co, to powiedziałem mu, że znalazłem kupca na jego opony i sprawiedliwie połowę daję jemu, a połowę zostawiam sobie za fatygę. Naiwnie liczyłem, że powie coś w stylu "Daj spokój! Weź całość! Mi i tak nie były potrzebne, a Ty poświęciłeś czas. Najwyżej kiedyś kupisz po dobrym piwie i opijemy to!". Albo po prostu podziękuje, że nie dość, że pozbawiłem go kłopotu, to jeszcze zarobiłem "na oranżadę". Zamiast tego usłyszałem coś w stylu "No wiesz... ale my tych opon nie kupowaliśmy do spółki. Ja za nie prawie tysiąc złotych dałem jak były nowe..." Aż mnie wmurowało. Szybko jednak odzyskałem mowę i odparowałem, że jeszcze kilka miesięcy temu kazał je wyrzucić za darmo. Zaczął gadać jakieś swoje mądrości, których nawet nie słuchałem. Dałem mu całe 50 złotych i niech się buja. Nawet *** nie zapytał, czy nie poniosłem jakichś kosztów za ogłoszenie.

Zgadnijcie, kto wczoraj dzwonił do mamy, że ma remont i czy może stare meble przywieźć "na chwilę"? Nowa kłódka na drzwiach już jest. Klucz leży tylko w mi wiadomym miejscu.

rodzina

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 222 (230)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…