W nawiązaniu do mojej poprzedniej historii o relacjach sąsiedzkich przytoczę jeszcze jeden problem.
Na początku warto dodać, że w mojej okolicy jest słaby zasięg, a szczególnie w środku budynku. Utrudnia to mocno korzystanie z internetu mobilnego i stąd światłowód w mieszkaniu to tak naprawdę jedyna sensowna opcja.
Całość instalacji znajduje się w tzw. pomieszczeniu elektrycznym na poziomie piwnicy. To pomieszczenie musi być otwarte z uwagi na wizyty techników od prądu czy właśnie od dostawców internetu. Niestety jakiegoś powodu technicy zostawiają czasem niezamkniętą szafę z całością instalacji.
Efekt jest taki, że co 2-3 miesiące tracimy na co najmniej 1-2 dni (a często tydzień-półtora) dostęp do internetu. Dlaczego? Nikogo jeszcze na tym nie przyłapałem, ale najprawdopodobniej ktoś w bliżej nieokreślonym celu grzebie w w/w szafie i łamie światłowody. Musimy wtedy czekać często długi czas, aż przyjedzie do nas technik, który akurat będzie dysponował dedykowaną spawarką.
Jest to o tyle męczące, że osiedle jest na skraju miasta i internet to nasze "okno na świat". Na samym osiedlu często nie ma czego robić (w tym też ciężko o miejsce na spacer) i wszędzie trzeba dojeżdżać – zwykle stojąc w korkach. Stąd też na co dzień pracuję zdalnie, a w takiej sytuacji muszę albo dojeżdżać do biura przez całe miasto (1h w jedną stronę) albo próbować pracować na 2 kreskach zasięgu na telefonie (udostępniając sobie z niego internet).
A wszystko to z tego względu, że technik nie potrafi zamknąć szafy, a jakiś idiota – trzymać rąk przy sobie.
Myślałem o rozwiązaniu typu montażu kamery, ale niestety do dziś nie udało się przegłosować ustawy o monitoringu – zbyt mała liczba głosów. Sąsiedzi mają na ogół większość problemów w poważaniu. No chyba, że akurat dotkną właśnie ich. Bo oczywiście nie tylko ja tracę tak internet.
Dziś znowu się tak zdarzyło i ponownie siedzę na 2 kreskach zasięgu. Niedługo powinniśmy się przeprowadzić i na całe szczęście nowa okolica wydaje się być normalniejsza.
Na początku warto dodać, że w mojej okolicy jest słaby zasięg, a szczególnie w środku budynku. Utrudnia to mocno korzystanie z internetu mobilnego i stąd światłowód w mieszkaniu to tak naprawdę jedyna sensowna opcja.
Całość instalacji znajduje się w tzw. pomieszczeniu elektrycznym na poziomie piwnicy. To pomieszczenie musi być otwarte z uwagi na wizyty techników od prądu czy właśnie od dostawców internetu. Niestety jakiegoś powodu technicy zostawiają czasem niezamkniętą szafę z całością instalacji.
Efekt jest taki, że co 2-3 miesiące tracimy na co najmniej 1-2 dni (a często tydzień-półtora) dostęp do internetu. Dlaczego? Nikogo jeszcze na tym nie przyłapałem, ale najprawdopodobniej ktoś w bliżej nieokreślonym celu grzebie w w/w szafie i łamie światłowody. Musimy wtedy czekać często długi czas, aż przyjedzie do nas technik, który akurat będzie dysponował dedykowaną spawarką.
Jest to o tyle męczące, że osiedle jest na skraju miasta i internet to nasze "okno na świat". Na samym osiedlu często nie ma czego robić (w tym też ciężko o miejsce na spacer) i wszędzie trzeba dojeżdżać – zwykle stojąc w korkach. Stąd też na co dzień pracuję zdalnie, a w takiej sytuacji muszę albo dojeżdżać do biura przez całe miasto (1h w jedną stronę) albo próbować pracować na 2 kreskach zasięgu na telefonie (udostępniając sobie z niego internet).
A wszystko to z tego względu, że technik nie potrafi zamknąć szafy, a jakiś idiota – trzymać rąk przy sobie.
Myślałem o rozwiązaniu typu montażu kamery, ale niestety do dziś nie udało się przegłosować ustawy o monitoringu – zbyt mała liczba głosów. Sąsiedzi mają na ogół większość problemów w poważaniu. No chyba, że akurat dotkną właśnie ich. Bo oczywiście nie tylko ja tracę tak internet.
Dziś znowu się tak zdarzyło i ponownie siedzę na 2 kreskach zasięgu. Niedługo powinniśmy się przeprowadzić i na całe szczęście nowa okolica wydaje się być normalniejsza.
internet
Ocena:
127
(139)
Komentarze