Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90771

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W nawiązaniu do historii o studiach.

Każdy student zna irytujące przedmioty, które nie mają nic wspólnego ze studiowanym kierunkiem, ale mimo to znalazły się w programie studiów i trzeba je zaliczyć. Tak zwane zapchajdziury.

Moja uczelnia wyniosła to na wyższy poziom.

Studiowałem przez rok dziennikarstwo na prywatnej uczelni. Oprócz standardowych zapchajdziur był też cykl wykładów, na którym obecność była obowiązkowa. Wykłady odbywały się raz w miesiącu, trwały po kilka godzin, a obecność była ściśle kontrolowana - na każdym wykładzie trzeba było dostać podpis na specjalnej kartce. Zawczasu zapowiedziano nam, że opuszczenie choćby jednego wykładu bez solidnego usprawiedliwienia (typu pogrzeb w najbliższej rodzinie albo pobyt w szpitalu) będzie skutkowało skreśleniem z listy studentów.

Nikt nam tylko nie zdradził tematyki tych wykładów. Po pierwszym jednak wszystko było już jasne.

Była to agitacja polityczna w najczystszej formie. Nie będę pisał, która strona sceny politycznej, bo nie mam na celu sam uprawiać agitacji. Wykładali politycy tej opcji, znani całej Polsce, zarówno z parlamentu jak i rady ministrów. Widać było, że to ambitny projekt, stąd też ścisła kontrola obecności, by propaganda do każdego dotarła. W końcu przyszli dziennikarze musieli wiedzieć jak mają myśleć i co mówić Polakom.

Będąc uczciwym muszę powiedzieć, że oprócz propagandy dało się tam usłyszeć też kilka ciekawych rzeczy, niemniej jednak cały ten proceder prania studentom mózgów był wyjątkowo obrzydliwy.

polityka studia propaganda

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 171 (189)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…