Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#9082

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Piekielna historia dla odmiany - z policji. Ostrzegam - długa, bo i rozciągała się na ponad rok.

Moja współlokatorka od ponad roku ma pewien problem: stalkera. Nieznany nikomu osobnik (nie wiemy jeszcze, kto to jest) zaczął jej przysyłać kwiaty. Gest miły, jakkolwiek lekko niepokojący: bukiety kosztowały po kilkaset złotych, a nikt z naszych znajomych (jesteśmy studentkami) nie ma dostępu do takich pieniędzy.

Poczty kwiatowe nie chciały ujawnić danych tajemniczego Ktosia. Co gorsza, trzy miesiące później zaczęły się notoryczne włamania na konta pocztowe, komunikatory, serwisy społecznościowe współlokatorki. Ktoś czytał jej maile, zmieniał statusy, ustawienia, zdobywał informacje z prywatnych rozmów... Zmiany haseł, numerów, format dysku - nic nie podziałało.

We wrześniu namówiłam ją, żeby poszła z tą sprawą na policję (była w nieciekawej sytuacji osobistej i zdrowotnej, a tajemniczy prześladowca dodatkowo wytrącał ją z równowagi). Poszłyśmy na komendę. Przyjął nas pan [P]olicjant z wyraźnie zaznaczonym brzuszkiem.

[P] - Proszę pani, policja nie zajmuje się takimi sprawami. Nie mamy takiej możliwości. Poza tym, te kwiaty to takie romantyczne jest, powinna się pani cieszyć (!), że ktoś się tak panią interesuje!

Mimo naszych tłumaczeń i próśb zostałyśmy z komendy wyproszone z kwitkiem.

Sytuacja się utrzymywała. Współlokatorka zaczęła dostawać inne prezenty (np. płytę, o której napisała na Facebooku), co gorsza - jej znajomi, w tym były chłopak, zaczęli dostawać maile z pytaniami o jej prywatne sprawy, podpisane przez naszego trzeciego współlokatora! (Który, zaznaczam, ze wszystkimi tymi sprawami był zaznajomiony i pytać o nic nie musiał). Do jej rodziców w miejscowości oddalonej o kilkaset kilometrów dotarł z kolei anonim opisujący dokładnie jej życie uczuciowe, zdrowotne i, tak tak, erotyczne. Dziewczyna się załamała, a ja znowu zaciągnęłam ją na policję. Na "recepcji" siedział ten sam policjant. Znowu zostałyśmy spławione, a jedyną radą, jaką nam dał, było "zapytajcie kolegów, może któryś się przyzna".

Minęło kilka miesięcy. Dziewczyna była w rozsypce, dostała nerwicy, jej związek wisiał na włosku. W lutym ostatecznie zamknęła się w pokoju i nie chciała wyjść przez kilka dni. Musiałam wezwać patrol policji, który przyjechał z karetką. Wyprowadzili ją z pokoju i zabrali prosto do szpitala psychiatrycznego - była w stanie, w którym nie mogła nawet mówić.

Gdy wyszła po obserwacji, poszliśmy na policję we trójkę - ona, ja i nasz trzeci współlokator. Przynieśliśmy ze sobą papiery ze szpitala, wydrukowane screeny z naszych prywatnych informatycznych poszukiwań (obrazy przesyłu danych, numery IP, screeny z włamań itp).

Za ladą znowu policjant z brzuszkiem i sytuacja się powtarza - mimo podetknięcia mu pod nos papierów, on uparcie twierdzi, że to nie sprawa dla policji. Nasz współlokator, działający w organizacjach pozarządowych, ma pewną praktykę w takich trudnych sytuacjach. Dobitnie wytłumaczył policjantowi, co oznacza "szowinizm", "seksizm", "sekundarna penalizacja" oraz "bagatelizowanie sprawy" i jak to się stosuje do jego podejścia. Policjant zapisał nas na jakimś blankiecie i kazał czekać.

Mija 15 minut, 30, 45. Współlokator poszedł w końcu do dyżurującego brzuchatego pana i zapytał, kiedy ktoś się nami zajmie. Dostał odpowiedź, że "Patrol właśnie wyjechał na interwencję, jak wrócą, to będą". Pytania o to, czy na komendzie pracuje tylko dwóch policjantów - zignorował.

Na szczęście na tablicy ogłoszeń, miedzy plakatami o kieszonkowcach i zaginionych dzieciach, wisiało ogłoszenie pt. "Jeśli długo czekasz na przyjęcie wezwania, zadzwoń xxxx". Zadzwoniliśmy, imię, nazwisko, sprawa tak i tak wygląda, czekamy już ponad 45 minut. Pan po drugiej stronie słuchawki kazał chwilę poczekać, że oddzwoni za minutkę.

I rzeczywiście, po minucie zszedł do nas miły posterunkowy, zabrał na przesłuchanie, wszystko poszło gładko. Pan od telefonu też był zadowolony - i zapowiedział wyciągnięcie konsekwencji od "recepcjonisty".

Policja

Skomentuj (48) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 585 (729)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…