Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90881

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mam ostatnio nawał pracy, jak to zwykle pod koniec roku w sprzedaży, a dodatkowo pojawiły się niespodziewane obowiązki.
W poprzednim miesiącu na dłuższe zwolnienie lekarskie poszedł kierownik z równoległego działu. Ponieważ na razie nie wiadomo przez ile go nie będzie, przejęłam pieczę nad jego trzema pracownicami. O ile z dwoma nie mam większego problemu, to nie ma tygodnia, żeby pewna Kasia nie wywinęła jakiegoś numeru. Kasia ma ponad 40 lat, więc żaden płatek śniegu ani stażysta.

Kasia miała przesłać kilku innym osobom z firmy szczegóły warunków umowy sprzedaży dla firmy "Drzazga&Drzazga", finalne negocjacje miała prowadzić grupa 5 osób, w tym ja. W mailu rozpisała porównanie jakie mamy zniżki dla konkurencji i kilka innych informacji, dodała też adres mailowy do klienta, żebyśmy się mogli z nim skontaktować. Gdy ten nieszczęsny mail przyszedł byłam na spotkaniu, więc odczytałam go dopiero godzinę później. Od razu zauważyłam, że Kasia do grona odbiorców dodała również naszego klienta (pewnie wpisała jego mail w pole "wyślij", żeby go skopiować, ale nie usunęła przed wysłaniem, cofnąć wiadomości się nie dało). No nie było to mądre, ale kto nigdy nie popełnił błędu niech pierwszy rzuci kamieniem i nie pisałabym tej historii.

Otóż ktoś z komórki (dajmy na to Adam) odpisał wszystkim "dzięki za informacje, przejrzę je po południu". I wtedy dopiero Kasia się odpaliła. Napisała już tylko do naszej grupy maila mówiącego o tym, jak bardzo nieprofesjonalnie Adam się zachował dodając naszego klienta do wewnętrznych rozmów i dzieląc się poufnymi informacjami. To jest według niej nieakceptowalne, nieprofesjonalne i kilka innych powodów, dla których gdyby to od niej to zależało to Adam już by szukał innej pracy. Adam średnio się przejął i odpisał, że tylko kliknął "odpowiedz wszystkim".

Jeśli, drodzy czytelnicy, do tej pory sytuacja wydaje się mało absurdalna to gdy wzięłam Kasię na stronę wytłumaczyć jej co się stało to ona się 15 minut zapierała, że to Adam dodał klienta do tego nieszczęsnego maila. Po tym jak w końcu przejrzałyśmy całą nitkę i jej podkreśliłam na czerwono od kogo zaczął się ten bałagan, śmiertelnie się obraziła, wyszła z pokoju i następnego dnia była na L4.

Szczerze to nawet nie wiem jak to skomentować, bo jeszcze nigdy mi się taka sytuacja nie przytrafiła. To świeża sprawa i nie mam pojęcia czy Kasia poniesie jakiekolwiek konsekwencje, z opowieści wiem, że to niekoniecznie jednorazowy wybryk Kasi, ale za mało, żeby coś zrobić a ludzi do pracy brakuje.

Jeśli chodzi o samego klienta to w sumie z tego maila wynikało, że mają jedną z lepszych ofert, sytuację jakoś opanowałam obracając w żart.

Praca

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 147 (155)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…