Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90897

przez ~Ksksnzianajz ·
| Do ulubionych
Tyle ostatnio w telewizji mówi się o przemocy wobec dzieci i o tym aby reagować. Tylko po co, skoro nikt nie reaguje dalej?

Wynajmowałam mieszkanie na granicy dobrej i złej dzielnicy. Miałam różnych sąsiadów - miłych staruszków, studentów i osoby, które, nazwijmy ich przyjacielsko, zwiedzały pewne ośrodki zamknięte dla ogółu społeczeństwa.

Nade mną mieszkanie wynajęła rodzina z dzieckiem, na oko 2-3 letnim. I skończyła się sielanka. Awantury od rana do nocy, krzyki, trzaskanie drzwiami. Właścicielka mieszkania nic sobie z naszych upomnień nie robiła, bo to jej bratanka wujka syn z rodziną i my się na nich uwzięliśmy.

Awanturom i krzykom rodziców wtórował płacz dziecka. Dziecko prawie nie mówiło, komunikowało się płaczem, a sama byłam świadkiem, jak jego ojciec pieszczotliwie go upominał : Nie biegaj jak debil, bo się wypie... i ryj rozje...

Dziecko matki się kompletnie nie słuchało. Sąsiadka widziała jak kiedyś dziecko ugryzło ją do krwi, bo nie chciało wsiąść do wózka.

Podczas jednej pijackiej imprezy, w mieszkaniu była bójka. Zgłosił ją sąsiad mieszkający naprzeciwko patusów. Nim przyjechała policja, matka uciekła z dzieckiem i wróciła, jak dostała sygnał, że policja odjechała. Podejrzewaliśmy, że wszyscy byli pod wpływem. Nikt nie zadał sobie trudu poszukania dziecka, mimo że sąsiad zgłaszał, że jest bójka, a w mieszkaniu mieszka małe dziecko.

Sąsiedzi zgłaszali ich zachowania do spółdzielni, a spółdzielnia do służb, które "uchybień nie zarejestrowały".

Kiedyś sąsiad patus wyprowadził się na kilka dni. Mamy bardzo cienkie ściany, jak to w bloku z PRL i usłyszałam jak w nocy dziecko poszło do mamy zapłakane, bo chyba śnił mu się koszmar. Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami, następnie krzyk matki na dziecko, że po co ją budzi. Większy płacz dziecka, trzaśnięcie drzwiami w drugim pokoju i walenie w nie rękami z krzykiem: "mama".

Wkurzyłam się, zadzwoniłam na policję, bo nie będę ryzykować, że patusiara zrobi mi krzywdę, skoro własne dziecko traktuje jak szmatę. Nie mam żadnego mężczyzny, aby poszedł ze mną. Zanim policja przyjechała minęła ponad godzina. Nie odnotowali śladów fizycznej przemocy, a na moją uwagę, że to maltretowanie psychiczne, uśmiechnęli się, że to może tak brzmieć zza ściany, ale dziecko jest czyste, bez siniaków, to oni podstaw do interwencji nie mają.

Krótko po tym sąsiedzi się wyprowadzili, bo w ich ocenie, to my, inni sąsiedzi, nie dawaliśmy im żyć. Bez powodu zgłaszaliśmy na służby i do spółdzielni, a oni normalnie żyli, jak ludzie.

Mam tylko nadzieję, że ktoś dziecko potraktuje na serio, gdy pójdzie do przedszkola i podejmie interwencję. Nam się nie udało.

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 124 (134)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…