Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90937

przez ~Bratksiz ·
| Do ulubionych
Nie lubię mojego brata. To wieczny Piotruś Pan. Ma na karku 35 lat, ja 25 i to zawsze ja jestem tą bardziej odpowiedzialna.

Mój brat ma dwójkę dzieci - córkę i syna. Jest po rozwodzie. Oficjalna wersja jest taka, że jego była małżonka naciskała na ciągłe awanse i prace do późna. Nieoficjalna - mój brat chciał kupić dom na kredyt sam dla siebie (tj. bez udziałów dla żony), bo mieszkali obecnie w domu teściów (którzy normalnie mieszkają w Niemczech). Moja była bratowa kazała mu w takim razie zarobić na wkład własny, bo ona się mu nie dołoży. Jak mój brat poczuł pieniądze, to zamiast je odłożyć, kupił za nie auto. Wiem też od moich rodziców, że nie tylko o to poszło, a o to, że na pewnej imprezie firmowej, zdradził swoją żonę. Jednak jest to "tajemnica", żeby dzieci nie znielubiły ojca.

Brat po rozwodzie zaniedbał pracę i gdy myśleliśmy, że do niej wyjeżdżał, jechał do lasu i wracał, gdy my wychodziliśmy z domu. Jak się domyślacie - pracę stracił. Przestał się dokładać rodzicom do utrzymania domu - ja tymczasem płaciłam im moja część za prąd, wodę, jedzenie etc. Brat był bez pracy 3 miesiące. Rodzice dawali mu na alimenty, utrzymywali, dawali na paliwo i lekarza.

Brat twierdził, że ma depresję. Sam sobie ją zdiagnozował, bo on nie będzie naciągał rodziców na lekarza. On sam zacznie sobie terapię i się odnajdzie. Załatwiłam mu więc konsultację u mojej znajomej z klasy licealnej, która jeszcze studiowała, ale praktykowała u jednej z psychologów. Miała być to przysługa za wino. Brat nie poszedł.

Synem i córka nie zajmuje się od rozwodu, mimo że ma do nich 30 kilometrów, a potem się wściekła, że jego była żona, nie pozwala mu zabrać dzieci na święta (to najnowsza akcja- dzieci podobno powiedziały, że im się nie chce do taty jechać).

I teraz sytuacja, która nakłoniła mnie do opisania tej historii. Od pewnego czasu rozglądam się za mieszkaniem. Udało mi się znaleźć fajną kawalerkę za całkiem niezła cenę (nie przebiła 400k). Minus - na 20% wkład własny zabraknie mi dosłownie 5k, a właścicielka chce mieszkanie sprzedać najdalej w lutym. Dosłownie 2 miesięcy moich oszczędności. Przy 20% wkładzie własnym miałabym mniejsze raty. Poprosiłam więc rodziców o to, aby pożyczyli mi tę brakującą kwotę.

Mój brat się oburzył, bo on od rodziców według niego nic nie dostał. Mi się też więc nic nie należy. Wkurzyłam się i wyrzuciłam mu, że ja nie jestem darmozjadem i do wszystkich kosztów domu rodziców się dorzucam - od gazu, po jedzenie, a on bierze na wszystko od alimentów zacząwszy. No i padło: bo on ma depresję i jest bezrobotny, bo nikt go zatrudnić nie chce.
Tato załatwił mu pracę w fabryce mebli. Pracował tam tydzień i stwierdził, że to za ciężka praca i on się nie nadaje. Potem wpadł na pomysł, że ogłosi się jako złota rączka. Nie ma żadnych zleceń, ale CV nie wysyła, bo nie ma nic dla jego kwalifikacji. Gdyby nie rodzice, nie miałby nic.

Rodzice powiedzieli mi, że nie mogą mi tych pieniędzy pożyczyć, bo jednak brat potrzebuje większej pomocy. A ja sobie radzę i mam oszczędności, a różnica w racie kredytu nie jest tak duża. No i mogę u nich jeszcze mieszkać.

Właśnie piszę po znajomych o pożyczki i do banku o pożyczkę gotówkową. Na rodzinę nie mogę jak widać liczyć.

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 162 (168)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…