Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90992

przez ~podajnick ·
| Do ulubionych
Z powodu choroby posypały mi się plany sylwestrowe, w związku z czym czytam sobie piekielnych i wpadła mi w oko historia o koleżance Beatce.

5 lat zakończyłam w hukiem znajomość z osobą w typie piekielnej Beatki, niech będzie Kasią.

Z Kasią znałam się ze studiów, z tym, że ona rzuciła po pierwszym semestrze. Jakoś tak przypadłyśmy sobie do gustu, więc zostałyśmy w kontakcie. Szczególnie intensywnie zaprzyjaźniłyśmy się pod koniec moich studiów licencjackich. Kasia poznała moich znajomych i stała się częścią ekipy.

Niewiele później zaczęły się schody w naszej znajomości.
Ogólnie zauważyłam, że w towarzystwie Kasia jest inna niż na naszych spotkaniach sam na sam. Była głośna i lubiała skupiać na sobie uwagę. Robiła to jednak zawsze w dość tani sposób - albo flirtując dość prymitywnie z facetami (pod taki flirt podchodziło na przykład ładowanie się ni z tego ni z owego na kolana i opowiadanie czegoś o swoich narządach intymnych) albo wywołując tanią sensację opowiadając plotki.

Irytowało mnie to, ale części towarzystwa się to podobało, niektórym facetom schlebiało, że mogą sobie podotykać napitej Kasi albo poopowiadać sobie sprośne żarty, a kobiety były łase na plotki.

Oczywiście jednak z czasem zachowanie Kasi zaczęło uchodzić za problematyczne. Doprowadziło do poważnej kłótni pary znajomych obłapiając faceta za krocze w obecności jego kobiety. Zrobiła przykrość koleżance śmiejąc się z jej rodziców i tym podobne akcje.

Powoli coraz więcej osób zaczęło Kasi unikać. Po paru miesiącach regularnego wykluczenia jej ze spotkań, napisała do mnie proponując spotkanie. Poszłam z nią na kawę. Kasia po wstępnych uprzejmość, zaczęła się żalić, że z naszej ekipy prawie nikt się do niej nie odzywa, nie jest zapraszana na imprezy. Powiedziałam wprost, że wiele osób było urażonych jej zachowaniem, a ja po prostu zdziwiona, bo nie znałam jej z tej strony.

Kasia niemal się popłakała opowiadając, że to wszystko dlatego, że zawsze musiała zwracać na siebie uwagę rodziców, a zaimponować im mogła tylko opowiadając złe rzeczy o innych ludziach. Szkoda mi się jej zrobiła i w trakcie rozmowy powiedziałam jej, że ja chodziłam na terapię, bo moi rodzice stwie, co żyli w toksycznym małżeństwsie, co odbiło się także na mnie i moich braciach.

Rozstałyśmy się w nieco rzewnym nastroju obiecując sobie, że będziemy się wspierać.

Zaprosiłam Kasię na imprezę urodzinową parę tygodni później.

Gdy towarzystwie miało już trochę w czubie, ktoś rzucił uwagą, że z rodzicami czasem ciężko się dogadać, bo to różnica pokoleń itd, ja przytaknęłam, mówiąc, że też widzę między mną a rodzicami różnicę w nastawieniu do wielu rzeczy, a Kasia przekrzyczała mnie więc mówiąc:

- ALE U CIEBIE TO JUŻ CHYBA INNA SYTUACJA NIŻ U NORMALNYCH LUDZI, SKORO STARZY CI TAK ZRYLI BERET, ŻE AŻ SIĘ U PSYCHIATRY LECZYŁAŚ!!!

Już rozumiecie, czemu zakończyłam tę znajomość?

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 126 (136)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…