Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#9101

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja pierwsza historia będzie o piekielnym sprzedawcy, a właściwie sprzedawczyni. Jeszcze przed świętami wybrałam się do sklepu papierniczego z zamiarem zaopatrzenia dzieciaka w czarne długopisy i tym podobne gadżety dla maturzysty.
- Poproszę linijkę, cyrkiel i trzy czarne długopisy.
Z cyrklem i linijką problemów nie było, ale kto by uwierzył, że pokłóciłam się ze sprzedawczynią o... długopis? Artykuły w sklepie były schowane za specjalną szybką, toteż nie mogłam wybrać sama. Sprzedawczyni wyjęła kilka długopisów.
- Najlepsze, jakie mamy. Ten kosztuje 14,50 – powiedziała.
- Ile?
- 14,50, ale to naprawdę dobry długopis, z wymiennym wkładem.
- Proszę pani, ja proszę o najzwyklejszy, najtańszy długopis. To nie jest prezent urodzinowy, tylko wymóg maturalny, więc...
- Ale ładnie pisze. Cienko, nie rozmazuje się.
- Myśli pani, że na maturze oceniają jakość wkładów do długopisów? Poproszę coś taniego.
- O, to może ten. 8,50, a niczym się od tamtego nie różni.
- Ile razy mam powtarzać, że...
- To inwestycja na lata!
- Mój syn książek nie pisze, więc taka inwestycja to wyrzucone pieniądze. Poproszę zwykły długopis za góra dwa złote.
- Jak pani sobie życzy, ale te taniochy są beznadziejne, wstyd takie coś nosić.
- Poproszę trzy te „taniochy” i kończymy temat.
- Echhh…
Sprzedawczyni mruknęła coś, co brzmiało jak „uparta baba”, ale w końcu podała mi trzy zwykle długopisy za 2,20.
- Niech pani nie myśli, że ja panią próbuję naciągać. Dbam o dobro klienta.
- Dbanie o dobro klienta to wydawanie mu takich towarów, jakich sobie życzy, czyż nie?
- Oczywiście, oczywiście...
- Zatem dziękuję za zrozumienie.
- Ale... na pewno pani nie chce któregoś z tych porządnych długopisów?

papierniczy

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 490 (630)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…