Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#91025

przez ~Kick23 ·
| Do ulubionych
Mam w pracy piekielnych kolegów, ultraortodoksyjnych katolików, wielbicieli byłej władzy (dotkniętych z góry przepraszam), którzy skorzystali ze zmian ustrojowych i wzbogacili się na przemianach gospodarczych lat 90-tych. Mają domy, duże rodziny, odchowane dzieci itp.

Poglądy innych mi nie przeszkadzają, dopóki ktoś nie próbuje mi ich narzucić, a niestety takie osoby mają potrzebę narzucania swoich poglądów innym. Obecnie Polska pod względem demograficznym jest w czterech literach, katastrofa nadchodzi i widzą to nawet oni. Plakaty propagandowe „gdzie te dzieci?” sytuacji w polskim kraju-raju nie zmienią, a warunki są z roku na rok coraz gorsze. Ceny mieszkań już dawno przekroczyły zdrowy rozsądek i osiągnęły poziom absurdu. Programy typu kredyt 2 % tylko pogarszają sytuację i mogłyby się ograniczyć do przelewów wprost na konta deweloperów. Chciałbym mieć dziecko, ale nie mam własnego mieszkania (wynajmuję), warunków, więc raczej potomstwa mieć nie będę, co mocno razi moich kolegów. Moja dziewczyna z bólem, ale też to rozumie. Kiedyś pytali dlaczego, przecież jest 500+, ten argument odbił mój inny kumpel, który powiedział im, niby jest 500+, ale za przedszkole płaci 2800 zł (innego w jego okolicy nie ma), bo jest za bogaty na państwowe przedszkole. Nie trafiło i Piekielni nie odpuścili.

Ostatnio słyszę od nich prawie cały czas, że jak Bóg da dzieci, to i da na dzieci, więc mam brać się do roboty. Nie wytrzymałem i powiedziałem, że mojej mamie Bóg dał dzieci, a nie dał na dzieci – w moim dzieciństwie nie było pieniędzy na podręczniki, ubrania, leki, jedzenie. W liceum pracowałem na czarno na budowie, aby coś zarobić (20 lat temu płacili dla takich jak ja 3 zł za godzinę – wyzysk, ale 20% bezrobocie w mieście robiło swoje). Na studia dojeżdżałem w dwie strony ponad 200 km – 4 godziny w pociągu + oczekiwanie. Ostatnie długi w spółdzielni mieszkaniowej spłaciliśmy z bratem, gdy już zaczęliśmy pracować po studiach. Dlatego nie potrafię myśleć inaczej – jak nie masz warunków i swojego mieszkania, to nie masz dzieci. Znam wiele osób, które są w podobnej sytuacji jak ja – rozmawiam i wspieram.

Jak kogoś stać na rodzinę, to gratuluję i trochę po cichu zazdroszczę, ale nie krytykuję i nie nazywam patologią. Niestety małe umysły Piekielnych tego nie ogarniają. Prośba – jak ktoś nie ma rodziny, bo mówi, że go na nią nie stać, nie krytykuj, tylko staraj się "pochodzić" w butach tej osoby choć przez jeden dzień!

dzieci

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 197 (219)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…