Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#91120

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Znalazłam dzisiaj karteczkę za szybą, a tego bardzo nie lubię. Po prostu uważam, że zostawianie komuś w ten sposób pasywno-agresywnych wiadomości, na które nie sposób odpowiedzieć jest słabe.

Na kartce (przemoczonej przez deszcz, ale jeszcze do odczytania) widniała informacja, że nie jest to prywatne miejsce parkingowe i żeby liczyć się z odholowaniem samochodu w przypadku ponownego zaparkowania. Nie powiem, trochę mnie rozbawiło, bo nawet gdybym stała w miejscu, w którym nie wolno parkować, nikt mi samochodu z tego tytułu nie ma prawa odholować. Mogą mi co najwyżej wlepić mandat, zwłaszcza, że nie ma tam możliwości nikogo zablokować.

Wróciłam z kartką do domu i pokazałam partnerowi, na co on powiedział, że zapomniał mi w sumie powiedzieć, ale jakieś dwa dni temu zdrapał mi jakąś wlepkę, którą ktoś zostawił na szybie. Po czym dodał, że on chyba wie nawet kto to, bo ponoć znajomy osoby wcześniej wynajmującej to mieszkanie (krewnej partnera) spruł się do niej jakiś czas temu, że ktoś, kto się po niej wprowadził, parkuje na zakazie. Partner odpowiedział jej, żeby go zachęciła do przyjścia do niego, to sobie porozmawiają. No, nie przyszedł. Typ jest ponoć laweciarzem (tak, wiem, że pomoc drogowa się obraża o to określenie, ale w tym przypadku chyba jednak adekwatne).

Na czym polega to „parkowanie na zakazie” zdaniem pana? Cóż, na miejscu na którym stoję jest wyrysowana koperta na asfalcie. Czego samozwańczy szeryf najwyraźniej nie wie, żeby coś było kopertą musi poza oznaczeniem na asfalcie mieć również znak pionowy z wyjaśnieniem kogo koperta dotyczy. Bez tego dodatku znak jest nieważny, mojemu partnerowi zdarzyło się na tej podstawie uniknąć bezzasadnego mandatu. W tym miejscu w żadnej formie nie widnieje informacja kogo miałaby dotyczyć koperta. Strefy zamieszkania też w tym miejscu nie ma, więc parkowanie poza wyznaczonymi miejscami też nie jest wykroczeniem.

Rozumiem, że mało osób o tym wie. Gdybym zabierała się do pouczania kogoś, to jednak bym najpierw sprawdziła czy rzeczywiście mam rację, ale to ja. Ale już abstrahując od tego - jak nudne trzeba mieć życie, żeby się zajmować takimi rzeczami? Generalnie on nie ma żadnego interesu w tym, żeby moje auto tam nie stało, oprócz tego, ze jak go tam nie będzie, to będzie mógł tam zaparkować sam.

Zastanawiam się jak temat ugryźć, bo nie wiem jak daleko się posunie. Rozważam zostawienie kartki na drzwiach klatki z wyjaśnieniem albo zaproszeniem do zapukania do naszych drzwi, to chętnie mu wyjaśnimy dlaczego jest w błędzie, ewentualnie wzywania straży miejskiej albo policji. Ewentualnie rozważam podrzucenie mu jego własnej kartki (gdyby się pojawiła następna) pod drzwi jego mieszkania tak, żeby wiedział, że wiem kto to, przypominajką, że gdyby mu przypadkiem przyszedł do głowy głupi pomysł odholowania gdzieś mojego samochodu na własną rękę swoją lawetą, to jest to zasadniczo kradzież. Jeśli nie odklei się tak bardzo, to zawsze może mi któraś wlepkę w końcu przykleić na lakier i go zniszczyć.

Z miejscami do parkowania bywa różnie w tym miejscu, w porach, w których parkuję, a nie będę rezygnować z legalnego miejsca z powodu niespełnionych ambicji niedouczonego idioty.

Parking osiedlowy

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 70 (94)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…