Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#91141

przez ~opka ·
| Do ulubionych
Na demotywatorach pojawiła się piękna historia miłosna kobiety, która pomogła swojemu mężczyźnie wyjść z długów i zbudowali sobie piękne życie razem. Piękna, bajkowa historia, może prawdziwa, ale życie to nie bajka, czego niestety przykładem jest moja historia.

7 lat poznałam pewnego mężczyznę, Daniela.
Daniel nie ukrywał przede mną, że nie ma kasy, a do tego ma długi. Faktem jest, że życie go nie oszczędzało, pochodził z rodziny, w której nie znano pojęcia miłości i szacunku. Jego matka żyła z socjalu, ojciec nieobecny, młodszy brat, który sprawiał problemy. Daniel jako jedyny poszedł do normalnej pracy i starał się dokładać do budżetu domowego, uchronić rodzinę przed długami, płacić czynsz za mieszkanie.

Niestety, zaczęło go to przerastać, ostatecznie wyprowadził się od matki, ale spłacał długi, które zaciągnął, aby nie zadłużyć mieszkania, w którym mieszkał z matką i bratem. Mieszkał kątem u kolegi, dopóki pracował było ok, potem jednak stracił pracę, nie był już w stanie spłacać długów na bieżąco. Wtedy się poznaliśmy. Szukał pracy i ledwo miał na bieżące wydatki. Gdy się poznaliśmy pomagałam mu szukać pracy, pomogłam wyjść z długów, zdobyć nowe kwalifikacje zawodowe. Spłacił zadłużenie, zarabiał całkiem ok, wynajęliśmy razem mieszkanie.

Żyliśmy sobie skromnie, ale bez problemów, każdy odkładał coś na wspólne życie. Niestety, coraz częściej czułam, że w mojej pracy wypalam się zawodowo, aż doszło do zgrzytu między mną, a pracodawcą, czego skutkiem było zwolnienie. Wylądowałam na bezrobociu i tu pojawił się pierwszy zgrzyt. Mimo, że zostałam z bardzo niewielkim dochodem, Daniel nadal wymagał, abym płaciła regularnie swoją część rachunków. Musiałam naruszyć swoje oszczędności. Podczas gdy ja desperacko szukałam jakiegoś zatrudnienia, Daniel potrafił chwalić się, ile udało mu się odłożyć w tym miesiącu, bo akurat u niego w pracy interes kwitł i sypały się premie.

Po rozważeniu wszystkich za i przeciw, zdecydowałam się na założenie własnej działalności gospodarczej. Daniel to popierał, bo jak twierdził "siedzenie na dupie w domu" mi nie służy. Obawiałam się, że interes może nie wypalić, ale Daniel zapewniał, że spróbować warto, w końcu jesteśmy w dwójkę i śmiał się, że przecież na ulicy nie wyląduję w razie czego. Wyciągnęłam jednak kwestię tego, że nawet przez miesiąc w czasie mojego bezrobocia nie pokrył mojej części rachunków, aby mi pomóc, ale on stwierdził, że po prostu jedno z nas musi mieć jakąś poduszkę finansową w razie czego, więc on swojej nie chciał ruszać. Że też w to uwierzyłam... Ech...

Biznes na początku nawet nieźle się kręcił. Liczyłam na to, że w końcu rozkręci się na dobre, niestety, po około roku nie tylko nie ruszył do przodu, ale też okazało się, że koszty prowadzenia działalności pochłaniają wszelkie zarobki. Zaczęłam rozważać zamknięcie działalności, miałam jednak niewielki dług, a oszczędności zero, bo wszystkie wpakowałam w biznes. Ciągnęłam do więc dalej licząc na to, że się odbiję. Na początku 2023 musiałam jednak spojrzeć prawdzie w oczy - miałam już dług u rodziców wysokości 5000 zł i zaczęłam tracić nadzieję, że biznes w końcu zacznie się kręcić na dobre. Postanowiłam więc go zamknąć.

Dług pozostał, poprosiłam Daniela o pożyczenie kilkunastu tysięcy na spłatę, aby nie płacić odsetek. Daniel odmówił - stwierdził, że to był mój biznes, moja odpowiedzialność. Mało tego - znów stwierdził, że dług plus brak dochodu nie jest powodem, abym nie płaciła swojej części rachunków. Ostatecznie pożyczyłam pieniądze od rodziców. I nagle dotarło do mnie, że to chora sytuacja. Daniel miał kilkadziesiąt tysięcy oszczędności. Żył oszczędnie, wręcz był chytry. Jedzenie zawsze najtańsze, ale chętnie jadł też lepsze jedzenie, które kupowałam ja. Nigdy nie dołożył się do niczego do domu, bo to był dla niego zbytek. Jako prezent na wszelkie okazje dawał mi tanią czekoladę, bo nie uznaje prezentów, na wakacje nie jeździliśmy, bo po co. Ale potrafił wydać kilka tysięcy na nową konsolę albo lepszy telewizor. Jeszcze stwierdził, że za telewizor mogłabym mu połowę oddać, bo przecież też czasem oglądam, choć od początku mówiłam, że ja telewizora nie potrzebuje.

Jeździł moim samochodem, używaliśmy go praktycznie pół na pół, ale wszelkie opłaty i naprawy płaciłam ja, bo przecież to mój samochód. Pewnego dnia rozmyślając o tym wszystkim po prostu przeryczałam kilka godzin i podjęłam decyzję o rozstaniu i wyprowadzce z powrotem do rodziców. Daniel przyjął to bardzo źle - pokazał swoją prawdziwą twarz, wyzywając mnie od pasożytów, roszczeniowych księżniczek. Stwierdził, że dobrze zrobił, że we mnie nie inwestował, bo właśnie pokazałam, że chodziło mi tylko o kasę.

Wyniosłam się jeszcze tego samego dnia.
Poinformowałam właściciela mieszkania, że się wyprowadziłam, pierwszy raz cieszyłam się, że mieszkanie wynajmowaliśmy od janusza, z którym nie mieliśmy żadnej umowy, mogłam więc po prostu wyprowadzić się z dnia na dzień i mieć to mieszkanie gdzieś.

Daniel jednak zaczął nękać mnie telefonami i wiadomościami, że mam dalej płacić za mieszkanie, bo braliśmy je razem. Potem zaczął nachodzić mnie w domu rodziców, wyzywając od szmat i suk, bo ulotniłam się przy pierwszych problemach, a obiecywałam miłość do końca życia. Na szczęście już odpuścił, ale ja nadal jestem mocno zraniona i noszę ze sobą balast psychiczny po tym związku.

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 180 (198)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…