Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#9132

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jako że dużo pojawiło się historii o Służbie Zdrowia, dodam i swoją, choć w tej roli "piekielnie" wypadł... pacjent.
Na wstępie zaznaczę, iż pracuję w prywatnej firmie medycznej i nie mamy podpisanej umowy z NFZ, więc klienci płacą każdorazowo za wizytę. W tym konkretnym przypadku pieniądze pobieram ja, jako asystentka w gabinecie stomatologicznym.
Miałyśmy z Panią Doktor ustalony grafik na cały dzień. Od rana do wieczora pacjenci, bez możliwości "wciśnięcia" kogokolwiek, oczywiście nie licząc nagłych wypadków i pacjentów z poważnym bólem zęba.
Godzina 13.30, sprawdzam, umówieni Państwo Xxxx, wychodzę na poczekalnię i proszę. Są, przyszli we dwoje, zgodnie z grafikiem umówieni na dwa kolejne terminy. Wchodzą do gabinetu, a że się już znamy to "dzień dobry - dzień dobry - u Pani dziś czwóreczkę, a Pan chwilę poczeka, potem bierzemy się za kanałowe". Zupełnie nie spostrzegłyśmy w pierwszej chwili, że za nimi wparował do gabinetu piekielny. I wtrąca:
[P] Ale ja chciałbym tylko o coś zapytać.
Państwo Xxxx zmieszani, Pani Doktor też, ale "przepraszam Państwa, jeśli można... - to my poczekamy chwilkę, nie ma sprawy".
Piekielny ładuje się na fotel bez pytania i mówi, że ząb boli, po czym otwiera usta i pokazuje który. Zatem przegląd. Pani Doktor wzięła się do pracy, przecież ból zęba jest priorytetowy. Ogląda, ostukuje zęba, zadaje pytania, "śturcha" zgłębnikiem* i mówi:
[Dr] Ten ząb jest niestety do usunięcia. Próchnica dalece posunięta. W zasadzie nic z tego zęba nie zostało, poza jedną ścianką, ale jest bardzo cienka i jestem pewna, że nie utrzyma plomby.
[P] Ale pani nie może mi wyrwać tego zęba!
[Dr] Dobrze, jeśli nie dziś, to w jutro, najpóźniej pojutrze, bo będzie coraz bardziej bolał. Jest cały zepsuty i jeśli zrobi pan zdjęcie, to na pewno wyjdzie na nim stan zapalny. Tego zęba TRZEBA usunąć.
[P] Na pewno da się jakoś wyleczyć. Ja nie dam sobie usunąć zęba!
[Dr] Proszę spróbować mnie zrozumieć. Jak ja go panu rozwiercę i wyczyszczę próchnicę, to niewiele z niego zostanie i NA PEWNO plomba panu wypadnie. NIE DA SIĘ wyleczyć tego zęba, trzeba go usunąć.
Rozmowa ciągnęła się, Pani Doktor na każdą argumentację piekielnego odpowiadała tak samo - czyli zgodnie z prawdą - że się nie da zęba uratować i konieczna jest ekstrakcja. Dodam, że Pani Doktor ma wieloletnie doświadczenie w swoim zawodzie i przez te kilka wspólnie przepracowanych lat nie spotkałam się, żeby ktokolwiek przyszedł z reklamacją. Wysłuchawszy enty raz porady od Pani Doktor, piekielny rzucił:
[P] A to ja w takim razie dziękuję!
Piekielny tak szybko wypruł z gabinetu, że nawet się nie zorientowałam (wypełniałam kartotekę), więc nie zapłacił za przegląd i konsultację. Ale Pani Doktor machnęła ręką i powiedziała, że "bierzemy" Państwa Xxxx, którzy na poczekalni spędzili już dłuższą chwilę...
Ale na tym nie koniec.
Piekielny wrócił po kilku godzinach (koło 18) i zrobił nam kolejną niechcianą przerwę w pracy. Wszedł podczas obecności innego pacjenta do gabinetu (dobrze, że nie wygonił go z fotela) i urządził nam awanturę. Totalnie zdębiałyśmy usłyszawszy, iż poszedł "na fundusz" i tam mu zęba wyleczyli i założyli plombę. Pokrzykiwał jakieś 20 minut w kółko to samo:
[P] Pani mi chciała zęba wyrwać!
Na nic się zdało tłumaczenie Pani Doktor, że nie chciała, ale najzwyczajniej w świecie informowała go, iż nie ma innego wyboru... Pacjent poszedł sobie, rzucając na końcu, że więcej do nas nie przyjdzie. Nie powiem, odetchnęłyśmy z ulgą.

* zgłębnik to ten "szpikulec", jak go nazywają pacjenci, którzy wybitnie nie lubią, gdy się nim "śturcha" ;)

Prywanta Przychodnia Lekarska

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 63 (143)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…