Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#9339

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Od jakiegoś czasu toczę sądową batalię o swoje z pewną instytucją reprezentującą administrację państwową. Przedmiot sprawy nie jest ważny, ważne jest to, że w pewnym momencie rozproszenie przepisów i regulacji przekroczyło granice mojej cierpliwości i zdrowego rozsądku, więc postanowiłam poradzić się ekspertów.

Znalazłam biuro radcowskie, którego pracownicy mieli doświadczenie z takimi przypadkami, jak mój. Nic dziwnego, że zaczęłam korzystać z ich usług. Ponieważ sprawa jest złożona, zostało ustalone, że na stałe zajmuje się mną jedna, konkretna osoba, zresztą, szalenie sympatyczna i kompetentna. Spotykałyśmy się raz na kilka tygodni, żeby omówić postępy i ustalić wszystkie procesowe sprawy. W ogólnych zarysach byłam bardzo zadowolona, ponieważ, poza zrozumiale wysoką ceną usług, biuro ma tylko jedną wadę. Jest dokładnie na drugim końcu miasta (ja jedne rogatki, oni drugie) i wycieczka do nich to ponad 2 godziny przedzierania się przez korki w jedną stronę.
Ostatnie spotkanie było wyznaczone na wczorajsze wczesne popołudnie. W drodze złapał mnie początek godzin szczytu i już się cieszyłam na myśl o tym, że podróż powrotna upłynie na relaksującym, przyjemnym i ogólnie rozwijającym staniu w korkach. Jakoś dotarłam na miejsce.

Wchodzę, za biurkiem siedzi młody chłopak, którego kojarzyłam jako innego pracownika i przegląda profil na facebooku, dzień dobry-dzień dobry, ja do pani S. Chłopak oderwał na moment wzrok od monitora i rzucił tylko "Telefon był".
Nie powiem - zziajaną i zmęczoną po dwugodzinnej jeździe - zatkało mnie.
[J]a: Jaki telefon?
[C]hłopak: No telefon. Żeby nie przychodzić.
[J] (przeczuwając, że za moment coś mi się bardzo nie spodoba): Nie przypominam sobie.
[C]: No przecież dzwoniłem...
Chwycił jakąś kartkę, popatrzył i kwaśno zażądał nazwiska. Podałam, jednocześnie bezczelnie zaglądając, co ma na tej kartce, skoro szuka tam moich personaliów. Okazało się, że to lista nazwisk, a przy każdym jest postawiony ptaszek. Prawie przy każdym - przy moim go nie było, za to znaczki wyżej i niżej były postawione tak krzywo, że łatwo było to przeoczyć. Pewnie to był spis osób do obdzwonienia z telefonem, którego nie dostałam. Pełna nadziei na pokojowe rozwiązanie, czekałam, co zrobi, bo w końcu jestem, przedarłam się przez całe miasto i we wtorek mam rozprawę. Jednak chłopak nie dał po sobie poznać, że coś jest nie tak.
[C]: Pani S. jest chora, proszę przyjść za dwa tygodnie.
[J]: Nie mogę, we wtorek mam rozprawę. Pani S. miała przygotować dokumenty.
[C]: Pani S. jest chora, nie mogę pani pomóc.
[J]: Ale przecież ktoś musiał przejąć jej obowiązki, skoro nie dostałam informacji, że są opóźnienia w mojej sprawie?
[C]: Bo nie mogłem się do pani dodzwonić.
[J]: A w ogóle pan próbował? Komórkę mam cały czas włączoną, żadnego sygnału, że próbował się pan połączyć, nie miałam.
[C]: Pani S. jest chora, nie pomogę pani.

I gdyby wtedy nie odwrócił się do ekranu z mordoksiążką, wyszłabym i usiłowała poradzić sobie sama. Ale ponieważ poświęciłam 2 godziny na podróż w jedną stronę i zapowiadało się, że 3 kolejne spędzę w drodze powrotnej, to postanowiłam, że nie będzie mną pomiatać ktoś, kogo obsługa klienta sprowadza się do powtarzania kilku zdań.

[J]: Tak się składa, że jechałam tu z drugiego końca miasta na umówione od kilku tygodni spotkanie, które wyznaczyła mi pana firma. Otóż JESTEM, ja swojej części umowy dotrzymałam. CZEKAM.
[C]: Nie moja wina, że pani S. jest chora!
[J]: CZEKAM! We wtorek jest rozprawa, państwo się ZOBOWIĄZALI do przygotowania dokumentów.
[C]: No kobieto, no, przecież ci ich nie wypiszę!!!
W tym momencie zza drzwi zajrzał jego szef. Dłuższe i głośne wyjaśnienia i padło polecenie - ma mnie obsłużyć na miejscu. Kłopot w tym, że jego niekompetencja była tak daleko idąca ("nie znam się na tym prawie"), że wbiłam się do gabinetu szefa, wyjaśniłam, że taki poziom usług mnie nie zadowala i wyszłam.
Wieczorem był telefon od szefa. W poniedziałek kurier ma mi dowieźć papiery. Oby zdążył.

radca prawny

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 612 (722)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…