Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

OszukanaNiewiasta

Zamieszcza historie od: 7 maja 2013 - 20:31
Ostatnio: 28 czerwca 2014 - 14:14
  • Historii na głównej: 11 z 15
  • Punktów za historie: 8523
  • Komentarzy: 123
  • Punktów za komentarze: 582
 
zarchiwizowany

#60020

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kuzynki córka przystępowała w tym roku do Pierwszej Komunii Świętej. Niedziela, na tydzień przed tym wielkim dniem. Ostatnia próba w kościele. Ksiądz mówi do dzieci:

- Pierwsza Komunia to wielkie święto dla każdego z nas. Jest to przeżycie duchowe, ale także sprawdzenie jak ważni jesteście dla rodziców i jakie prezenty oni wam kupią.

Komentarz chyba zbędny.

Edit: Dla komentujących. Po tym ostatnim zdaniu powiedział jeszcze "Z Bogiem. Do zobaczenia za tydzień na mszy." Więc nie było to wyrwane z kontekstu.
Do innych komentarzy, jak ktoś nie wierzy, nie musi, nie zmuszam :)

Komunia

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 113 (359)

#59727

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak to z pracą jest każdy wie. Znaleźć coś ciężko, UP wysyła od jednego potencjalnego pracodawcy do drugiego.
Ja opowiem jak to jest ze strony firmy szukającej kogoś kompetentnego.

Firma zajmuje się robieniem, sprzedażą i wysyłką kaset do drukarek. Jest to dość spora firma, etaty na produkcji są wszystkie "zapełnione", szukali kogoś do biura.

Firma zgłosiła do urzędu, że szukają na to stanowisko osoby młodej, znającej język angielski, umiejącej posługiwać się komputerem, potrafiącą wypełnić potrzebne firmowe papiery oraz żeby była w pełni sprawna, bo biura znajdują się na 2 piętrze, niestety nie posiadają windy (ta pojawi się w dobudówce w przyszłym roku).
Było już kilka niestrafionych osób w sprawie pracy, wszyscy z UP.

1. Pan niepełnosprawny. Kompetencje super, ale jak miałby dojść na 2 piętro bez windy, jeżdżąc na wózku?

2. Pani młoda, typ barbie, tapety tona, paznokcie tak długie, że aż dziwo że umiała cokolwiek z nimi zrobić, niestety rozumem też nie grzeszyła. Na pytanie czy umie się posługiwać komputerem, powiedziała, że umie sprawdzić facebooka, ewentualnie kupić coś na allegro. A czy zna język angielski? "Oczywiście, perfekt!", po czym ledwo wydukała "my name is barbie and im 27 years old", na dalsze pytania po angielsku już niestety nie umiała odpowiedzieć. Jak chciała się dogadywać z zagranicznymi firmami? Ano "jakoś to będzie, psze pani!"

3. Pan młody, bystry, po informatyce, język angielski komunikatywnie, niestety nie potrafił wypełnić podstawowych faktur i papierów firmowych. Niestety nie było nikogo kto mógłby go podszkolić, bo właśnie szukali kogoś na miejsce ciężarnej kobitki.

4. Pan około 50, niestety ani angielskiego, ani znajomości komputera.

5. Młoda dziewczyna świeżo po studiach. Spełniała wszystkie warunki. Po miesiącu pracy się okazało, że z tą znajomością języka, to tak nie do końca. Wykuła na pamięć kilka podstawowych zwrotów na rozmowę kwalifikacyjną, a i nikt, kto sprawdzał ową umiejętność, nie pomyślał, żeby zapytać o coś więcej. Transakcja przez nią się zakończyła, bo nie potrafiła ustalić daty, godzin spotkań oraz reszty warunków.

6. Pan po studiach na rozmowie od razu prosto z mostu "pani mi tu podpisze, ten świstek z UP, bo ja nie mogę pracować, nie nadaję się. Wie pani jak to jest, młody jestem, muszę się wyszaleć... Dlaczego się zgłosiłem do UP? No bo matka mi żyć nie dawała i powiedziała, że mnie z domu wyrzuci, bo jestem nierobem i tylko siedzę i gram."

Powiedzcie mi teraz jak to jest. Są sprecyzowane wymagania na dane stanowisko, a UP i tak wysyła kogo popadnie. Gdzie tu sens? Tracą tylko czas firmy i ludzi, których mogli w tym samym czasie wysłać na inne rozmowy, tam gdzie spełnialiby warunki.

Urząd pracy wymagania.

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 310 (390)
zarchiwizowany

#59260

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O rodzicielstwie..
Jak wiadomo być rodzicem nie jest to łatwe zadanie, praca 24 godziny i ciągle jakieś stresy. Prawie każdy rodzic jednak swoje dziecko kocha.. A przynajmniej powinien. Kuzynka, niech będzie Asia, chyba jednak ma pecha (Kuzynka w sensie kuzyna obecna żona).

Asia ma dwójkę młodszego rodzeństwa - siostrę (Hanię 16 lat) i brata z drugiego małżeństwa matki (Jacka 7 lat) ona sama już ma 24. Rodzice kilkanaście lat po rozwodzie, ojciec kiedy dowiedział się, że jej siostra nie jest jego córką wniósł pozew o rozwód. Było wiele powodów dla których miał już dosyć takiego życia (między innymi żona kazała pracować za granicą żeby jej i dziecku (wtedy tylko Asi) się lepiej żyło, żeby mogła sobie wielki dom po rodzicach wyremontować i go utrzymać, trzeba okna i drzwi wymienić, nowe panele i płytki położyć, itd.. Kiedy przyjeżdżał na święta kazała wracać do pracy, bo im się pieniądze skończyły. Jak to już się skończyły? A no tak to, kupiła sobie nowe buty, torebkę, sukienkę, dres, wymieniła ekspres do kawy, musiała nowy piekarnik kupić, bo stary do nowego ekspresu nie pasował..). Testy DNA wykonane, potwierdzone, że to nie jest jego dziecko. Wzięli rozwód i ojciec wyjechał na stałe do Anglii układać sobie życie na nowo. Alimenty na Asię jednak płacił a i dorzucał coś na Hanię, żeby matce nie było do końca ciężko w końcu kilkanaście byli małżeństwem. Jak się okazuje źle postąpił. Matka chciała ciągle doić ile się da i oskubać ojca ze wszystkiego, bo przecież skoro płaci już na Hanię, to mógłby więcej! Przecież wszystko takie drogie a ona sama i pracować się nie chce...

Poznała swojego drugiego męża. Niedługo po tym zaszła w ciążę z Jackiem. Postanowili wyjechać do Niemiec, Asia i Hania zostały pod opieką swojej ciotki (z mamy siostrą).
Aśka jak ukończyła 18 postanowiła się wyprowadzić i zacząć żyć na własny rachunek. Wtedy poznała Pawła (mojego kuzyna) i zaczęli ze sobą chodzić.

Aśka skończyła szkołę i zamieszkała razem z Pawłem u jego rodziców. Niedługo potem jej mama zaczęła namawiać ich żeby wyjechali do Niemiec bo tam są lepsze perspektywy, większa kasa, łatwiej a i da się coś odłożyć żeby wrócić do Polski kiedyś.. Po długich namowach wyjechali. Zamieszkali z matką Aśki i niby było okej. Dorobili się samochodu, mebli i sprzętów. Cieszyli się i chcieli się wyprowadzić. I tu zaczęło się ich piekło.
Płacili matce za mieszkanie, więc mama wymyślała tysiące powodów dla których powinni nadal z nimi mieszkać. Bo mogą się więcej dorobić, sami jak będą mieszkać to więcej będą wydawać i tym podobne.
Po roku jednak stwierdzili że chcą iść na swoje, znaleźli mieszkanie i już mieli podpisywać umowę, gdy matka powiedziała, że nie odda im ich mebli, że nie da im tych rzeczy, bo przecież są JEJ. Są w JEJ domu więc są JEJ. Nie Aśki i Pawła. Postraszyła policją, że zadzwoni, że ją okradają. Mieli tego dość, więc spakowali swoje ubrania i pojechali do Polski. Zamieszkali początkowo u rodziców Pawła. Z Nimi też pojechali odzyskać dorobek ich życia. Udało się tylko meble i część sprzętów, reszta dziwnym trafem zniknęła.
Zniknęła reszta ich ubrań, droga porcelana Aśki, którą Aśka kupiła za bezcen od znajomej z pracy, ich ciuchy i buty, które zostały, sprzęty AGD, kwiaty, wazoniki, dekoracje.. Wszystko co zostało u matki Aśki zniknęło.
Aśka utrzymuje jednak kontakt z Hanią i dziś wie, że na czas ich powrotu po rzeczy, matka wywiozła wszystko do swojej firmy i schowała w jednym z magazynów, więc na próżno szukać było czegokolwiek w domu..

Dziś Aśka z Pawłem są już po ślubie i budują dom w Polsce. Aśka nie ma kontaktu z matką, pomaga tylko siostrze i bratu wytrzymywać z matką, od której odszedł kolejny mąż i stała się starą zgorzkniałą babą.

Historia zamieszczona za ich zgodą.

Matka dzieci.

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 252 (370)
zarchiwizowany

#57437

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Opowieść Cynthiane (http://piekielni.pl/57286) nasunęła mi opowieść z teraźniejszych czasów, Polki w Niemieckiej szkole.

Mama mojego męża przeprowadziła się do Niemiec jakieś 11 lat temu. Mąż został w Polsce z babcią, bo akurat kończył szkołę i postanowili, że on będzie się uczył w Polsce. Natomiast jego młodsza siostra miała wtedy 7 lat, więc mimo wszystko zabrała ją ze sobą.
Młoda poszła do szkoły, niby wszystko było okej, dopóki nie wyczytali jej nazwiska. Oczywiście nie obyło się bez pytań skąd jest, od kiedy jest w Niemczech i tym podobne.

Jak wiadomo, dzieciaki wynoszą wiedzę i zachowanie z domu, niestety nie obyło się bez przykrości.
Młoda ma smykałkę do języków obcych, więc z niemieckim i angielskim sobie świetnie radziła, ba, była nawet jedną z 3 najlepszych osób z niemieckiego, polski na dodatek również umie świetnie (i pisać i czytać) mimo, że nie uczyła się go nigdy w szkole. Z tego powodu miała wiele nieprzyjemnych sytuacji. Przytoczę kilka zdań innych dzieciaków w jej stronę:

- "Skąd ty umiesz niemiecki tak dobrze? Pewnie u was po wojnie nadal się mówiło po niemiecku!".
- "Na pewno masz rodzinę z Niemiec. Przecież to nie jest możliwe, żeby głupi Polacy tak sobie dobrze w szkole radzili"
- "Na sprawdzianach oszukujesz, na pewno nie jesteś w stanie być lepsza ode mnie!"
Było tego więcej. Najgorsze były te starsze dzieciaki już w innej szkole.

- "Polką jesteś więc na pewno du*y dajesz, no dalej pójdziemy do kibla i pokażesz mi jakie te Polki są, czy warto w nie coś inwestować."
- "Polacy to pewnie nawet nie wiedzą co to frytki! Taki zacofany kraj. A łazienki to wy w ogóle macie? Bo słyszałam, że u was się w krzakach załatwia"
- "Przestańcie kraść nam nasze pieniądze, twoja matka z ojcem pewnie dzieciaków sobie narobi, żeby siedzieć na utrzymaniu państwa! A my płacimy podatki na takie darmozjady jak wasza rodzina!"
- "Polaków powinni w niewoli tutaj trzymać, powinni pracować za darmo, a Polki do burdelów."
- "Jak można zatrudniać Polaków? To oni coś potrafią?"

Dogryzania ze względu na pochodzenie, to już standard. Spora część jest normalna, jednak wielu jest właśnie takich, jak opisałam wyżej. Co gorsza te dzieciaki myślą, że są pępkiem świata i we wszystkim są najlepsi.
Oboje rodziców pracuje, nie siedzą w domu i nie żerują na państwie. Tym bardziej jest przykre takie zachowanie, bo niczym sobie nie zasłużyli. Tylko pochodzeniem.
A więc Cynthiane chyba niewiele się zmieniło.

zagraniczna szkoła

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 180 (280)

#56205

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ta ludzka niewdzięczność..

W czasach kiedy mieszkaliśmy jeszcze z mężem w Polsce, mieszkaliśmy w blokach. Wiadomo jak to w blokach, wszystko musieliśmy kupować sami. Meble kuchenne też.
Od znajomego kupiliśmy ładną, zadbaną kuchnię, za przysłowiową złotówkę. Było tam wszystko, raczej starsze urządzenia, które mimo że nie były "na wypasie" to działały.

Sytuacja jednak zmusiła nas do wyprowadzki do babci męża. Dziadek jego już dawno nie żył, a babcia chorowała, nie miał się nią kto zająć (teściowa mieszkała wtedy już długo w Niemczech), a po co wynajmować opiekę, skoro my możemy się nią zająć.

Z właścicielem się dogadaliśmy, że znajdziemy mu ludzi, bo 3 miesiące opłacania pustego mieszkania na czas wypowiedzenia, nie było nam na rękę.
Daliśmy ogłoszenie do gazety i czekaliśmy na jakikolwiek odzew.

Po tygodniu jest. Młode małżeństwo, szuka swojego pierwszego gniazdka. Przyjechali, oglądają, na pierwszy rzut oka zadowoleni. Wszystkich mebli nie byliśmy w stanie wziąć do babci, więc proponuję, że możemy im odsprzedać wypoczynek z salonu i meblościankę za powiedzmy 100 zł. Kuchnię chcieliśmy oddać za darmo, bo sami kupiliśmy ją za grosze, a że nadal była ładna, zadbana, to mogła komuś się jeszcze przydać. No to pytamy się ich czy mają meble kuchenne.

K(obieta): No nie, nie mamy, wie pani to nasze pierwsze wspólne mieszkanko po ślubie, rodziców nie stać, w sumie mamy tylko łóżko i szafę, no i te meble z salonu od państwa.
J(a): No to świetnie się składa, chętnie te meble państwu zostawimy, proszę przejdźmy do kuchni, my nie mamy ich jak zabrać, pokażę pani je całe, w środku mebli również, jedynie będą państwo musieli lodówkę kupić, bo tą zabieramy, kupiliśmy ją dopiero 2 miesiące temu.
K: No ale jak to? Ja myślałam, że lodówka też zostanie!
J: W piwnicy mamy oryginalną od tych mebli, jest na chodzie, działa, więc ją tutaj znów przyniesiemy. Sama pani rozumie, nie oddamy nowej lodówki za darmo.
K: NO ALE JA CHCĘ TĄ. Nie chcę jakiejś starej śmierdzącej lodówki! Poza tym, te sprzęty są stare!
J: Lodówkę możemy państwu odsprzedać, za cenę którą sami za nią zapłaciliśmy, mamy paragony i rachunek no i oczywiście gwarancję. Owszem, meble i sprzęty są stare, ale działają. My ich używaliśmy i jesteśmy z nich zadowoleni, poza tym przyniesiemy lodówkę od tych mebli, jeżeli pani nie chce odkupić naszej nowej, niech pani najpierw ją obejrzy zanim pani powie, że jest śmierdząca. Bardzo dbałam o mieszkanie, lodówka była zawsze czysta i zadbana.
K: Gówno mnie to obchodzi. Bierz sobie pani te stare graty, nie potrzebuję takich staroci! Lodówkę też sobie pani bierz! Kupimy sobie nowsze!
J: Dobrze, rozumiem.

Jak pani powiedziała tak zrobiliśmy. Wystawiliśmy ogłoszenie do gazety, że oddajemy za darmo, lub za czekoladę meble kuchenne.
Jeszcze tego samego dnia przyjechał pan, obejrzał, podziękował, wręczył wielką bombonierkę, załadował meble i pojechał.

Po tygodniu dzwoni kobieta, która wynajmuje nasze poprzednie mieszkanie.

K: Wie pani co, bo ja dzwonię, bo chciałam się zapytać, czy ma pani jeszcze tą kuchnię, bo wie pani, ciężko coś kupić nowego za małe pieniądze, a teraz mamy tylko kuchenkę turystyczną i myję naczynia w łazience, nom i nie mamy lodówki, kupujemy i jemy wszystko na bieżąco i to tak ciężko, więc pomyślałam może, że nadal pani chce nam oddać tą kuchnię.
J: Przykro mi, kuchnię oddaliśmy jakiś tydzień temu. Zagracała nam tylko piwnicę, przyjechał pan i zabrał.
K: Ale jak to?! Przecież kuchnia miała być DLA NAS!!!
J: Z tego co pamiętam, mówiła pani, że mam sobie zabrać graty, że kupią sobie państwo nową.
K: No ale NIE KUPILIŚMY! To chyba logiczne, że chcemy NASZĄ kuchnię!

Myślałam że się przesłyszałam, pozbierałam szczękę z podłogi i odpowiedziałam:
- Logicznym jest, że meble kuchenne były NASZE, w umowie najmu nie ma nic o meblach kuchennych, poza tym proszę nie krzyczeć bo to i tak nic nie zmieni! Do widzenia.

I ja się tak zastanawiam, co ci luzie myślą? Oni wybrzydzali, bo stare (działające!) sprzęty, bo nie, bo nowe, a gdy bieda zajrzała w okna, to nagle zwrot akcji. Już nie stare meble, ale ICH meble. Dziwni są niektórzy ludzie.

Niewdzięczność ludzka.

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 908 (954)

#56097

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przypomniała mi się właśnie inna historia dotycząca stereotypu Polaka zagranicą. Jak pewnie każdy wie, Polacy słyną z picia, zadym, złodziejstwa, ale także z ciężkiej i solidnie wykonanej pracy.

Otóż kiedyś moja kuzynka przyjechała tutaj, jak co roku na wakacje w celach zarobkowych, ale mieszkać gdzieś trzeba więc szukała taniego, małego mieszkania (jako, że rodzina u której wcześniej pomieszkiwała wyprowadziła się).
Znalazła ofertę. Niski czynsz, nic tylko brać. Dzwoni, rozmawia z Panią, dogadują się na obejrzenie mieszkania.
Kuzynka uradowana, jeszcze tego samego dnia jedzie oglądać. Mieszkanie super, podpisały umowę wynajmu, umowę dotyczącą ewentualnych strat materialnych, wpłaciła kaucję, dostała kluczyki. Pani opowiedziała jej dlaczego od teraz bierze kaucję i podpisuje umowę od ewentualnych strat.

Parę lat temu gościła u siebie tylko Polaków. Miała jednych stałych co przyjeżdżali do niej co rok, przez kilka lat z rzędu. Polacy super, kobieta zadowolona, w razie potrzeby chłopaki coś naprawili, coś w ogródku pomogli.
Ale pewnego lata już nie przyjechali. Kobieta postanowiła, że wynajmie mieszkanie znów Polakom, bo do tej pory była bardzo zadowolona. Miała pecha. Ufała, bo nie myślała, że trafi na taką bandę. Jak sama przyznała, była głupia i za to zapłaciła swoją cenę.

Na początku wszystko gładko i dobrze poszło. Po 2 tygodniach zaczęły się libacje alkoholowe, krzyki, wrzaski, straszenie przechodniów, porozrzucane butelki po całym ogrodzie, wszystkie mury obsikane. Mimo wielu próśb, gróźb nic nie podziałało, było cały czas tak samo, umowy wynajmu nie mogła zerwać, no bo płacone było na czas.

Nastał dzień w którym Polacy wracali do kraju. Nawet się nie pożegnali, tylko w nocy wsiedli w auta i wyjechali. Po otwarciu mieszkania, pani wiedziała dlaczego. To tylko kilka elementów, które zastała:

- obsikane tapety prawie w każdym pokoju,
- toaleta nie nadawała się do dalszego użytku, wszędzie kamień, brud, syf,
- prysznic, cały czarny, fugi w kafelkach, drzwi od prysznica, dosłownie wszystko,
- wyrwana bateria z umywalki,
- wszędzie walające się butelki po wódkach i innych trunkach,
- w drzwiach od kuchni wyłamane klamki,
- szafki kuchenne połowa wiszących stała pod ścianą na ziemi, reszta tych stojących, brudna, otłuszczona,
- meblościanka wyglądała jakby ktoś toporem albo siekierą uderzył w nią,
- w szafie nie było drzwiczek,
- panowie ukradli mikrofalówkę i kwiaty z parapetów.
A strat było więcej.

Kobieta, dlatego że nie podpisała żadnej umowy dotyczącej ewentualnych strat, ani nie wzięła kaucji, nie mogła od nich ściągnąć ani grosza na remont. Umowę miała tylko na opłacanie miesięcznie mieszkania, która została dotrzymana. Remont i zakup mebli musiała sama opłacić.
Od teraz już nie ufa nikomu. W sumie sama sobie winna, ale z drugiej strony, jak można w ciągu trzech miesięcy tak zrujnować mieszkanie?
A potem inni uczciwi Polacy są postrzegani jako pijacy i złodzieje. Bo takich kilku buduje nam taką właśnie opinię.

zagranica

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 556 (692)

#56083

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Chyba już wiem skąd ludzie myślą, że zagranicą się siedzi na tyłku, nic nie robi i jest za to płacone.

Moja mama ma koleżankę. Ta koleżanka ma syna, dajmy na to Rafała. Rafał mieszka od dwóch lat w Niemczech.
Ostatnio będąc na zakupach mama spotkała tą właśnie koleżankę i wywiązała się rozmowa na temat dzieci (dialog nie jest przytoczony dosłownie, ale sens zachowany).

K: No.. słyszałam, że twoja córka też mieszka w Niemczech, jak tam się jej powodzi?
M: Dobrze, na razie siedzi w domu z córką.
K: A ile zarabiała do tej pory?
M: Coś około 1300€.
K: Phi! Tylko tyle? Po 8 latach?! Mój Rafałek zarabia 3200€! Na rękę! Jest kierownikiem w firmie transportowej. Ma własny dom z wielkim ogrodem, super nowoczesne auto, a jak jego dziewczyna Aśka będzie miała tam zamieszkać z nim i jak będą mieli dzieci, to będzie super! Będą miały się gdzie dzieci bawić! Wyobrażasz sobie? Wybudował taki wieeelki plac zabaw w ogródku. (tu następuje pokazanie mamie zdjęć jej syna w ogrodzie, a w tle ten właśnie plac zabaw, zdjęcia pięknego, wielkiego domu)
M: No to super, gratulacje!
Pogadały chwilkę i się rozeszły.

Trzy tygodnie później spotyka Aśkę, dziewczynę Rafałka, a raczej byłą dziewczynę. Dlaczego byłą?
Ano bo Rafał nie chciał, żeby do niego przyjechała, wykręcał się jak mógł, ciągle wymyślał inne powody, dlaczego "nie". Dlaczego? Nikt nie wiedział. Aśka podejrzewała, że albo ma kogoś, albo ma coś do ukrycia. Niewiele myśląc, wsiadła w auto, ustawiła nawigację i ruszyła w drogę. Po kilku godzinach dojechała na miejsce, faktycznie, piękny dom, wyglądający na nowy i drogi. Pod domem stoi Audi Q7 i jakieś VW. Dzwoni do drzwi, a otwiera jej... kobieta. Aśka w szoku, po angielsku pyta czy mieszka tu Rafał. Ano nie mieszka i nigdy nie mieszkał! Poza tym ona nie chce o nim słyszeć! Pracował u niej jakieś półtora roku temu jako sprzątacz-ogrodnik, chciał ją uwieść, ale ona nie czuła do niego mięty. Najprawdopodobniej ze złości, powybijał jej wszystkie okna, te przy samochodach i te w domu. Tyle, że nie ma dowodów, na kamerze przed domem nie zapisało się kto rzucał.

Aśka zapytała, czy nie wie gdzie on mieszka. Kobieta podała jej adres. Na miejscu stał dom ze stodołą. Dzwoni pyta o Rafała. Pan zaprasza ją do środka, a tam zdziwienie. Rafał mieszkał w zbiorowym domu, w którym mieszkało 48 innych Polaków/Bułgarów/Rumunów i wiele innych narodowości. Gdyby tego było mało, po tej pracy sprzątacza-ogrodnika, znalazł inną pracę. Przy pakowaniu warzyw i owoców w skrzynki. I nie, nie zarabiał 3000€ na rękę, tylko 1000€. Do Polski wrócić nie może, ponieważ za każdym razem gdy jechał do rodziny, pożyczał od innych mieszkańców po kilkaset-kilka tysięcy euro, by to pokazać w Polsce, jakim jest panem i bogaczem, czym narobił sobie ogromne długi.

I pytam się po co kogo oszukiwać? Po co dodawać sobie cyferki/zera do rzekomej wypłaty zagranicą? Po co robić sobie długi próbując pokazać jakim się to nie jest bogaczem? Dlaczego oszukiwał nawet własną matkę? Przecież jego kłamstwa i tak wyszły na jaw.
Dla mnie nie jest piekielne, że zarabia ten 1000€, ale to, że wszystkim wciskał takie kity, nawet swojej rodzinie.

Wielu moich znajomych nie kryje się z zarobkami poza Polską, bo wiadomo, nikt kierownikiem od razu nie zostanie, nie będzie zarabiał po pierwszym dniu kilku tysięcy i nie jest to wstydem zarabiać 1000€. Ważne żeby żyć godnie, być w stanie wyżyć i być zadowolonym z takiego życia.

zagranica

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 672 (732)

#55900

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia o kobiecie jeżdżącej ciężarówkami przypomniała mi historię z poprzedniej pracy.

Mieliśmy pracownicę, niech będzie Anię, która jeździła firmową ciężarówką, przywożąc lub rozwożąc towar do różnych innych firm.

Szef dostał zamówienie, wyruszyły z firmy dwie ciężarówki. Jedną prowadziła Ania a drugą sam szef. Ja i znajomy, jechaliśmy z nimi, żeby pomóc przy ładunku i rozładunku.

Podjeżdżamy na plac rozładunku. Pierwsza dojechała ciężarówka szefa, została więc rozładowana, pokwitowana, wszystko ok. Podjeżdża Ania, która nie zdążyła na jednych światłach przejechać, a pan nagle się zapowietrzył, zrobił czerwony i powiedział, że on towaru nie przyjmie bo przyjechała ciężarówką kobieta! Jego nie obchodzi, że to ta sama firma, a nasz szef stoi obok! Nie i już. Dodał coś w stylu "jak tak można?" i odmówił podpisania papierów o rozładunku.

Absurdalne jest to, że szef musiał wsiąść w ciężarówkę, wyjechać z placu i wjechać nią znowu (już wtedy ciężarówka była pusta) żeby pan pokwitował.
My do końca dnia nie mogliśmy się nadziwić takim absurdom.

Kobieta jeżdżąca ciężarówką.

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 907 (975)

#55859

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie coś o sąsiadach. Historia znajomych, za ich zgodą umieszczona.

Znajomi mają sąsiadów. Taką patologiczną rodzinę: matka, dwóch synów i konkubent. Poprzedni facet, ojciec jednego z chłopców popełnił samobójstwo.

Rodzina nie zaliczająca się do tych biednych, ale matka z konkubentem nadużywają alkoholu, więc większość ich pieniędzy idzie na różnego rodzaju trunki procentowe.

Tej kobiety w zasadzie matką nazwać nie można, jest ku temu wiele powodów. Oto kilka przykładów.

1. Dzieci przychodzą ze szkoły. Drą się "Mamoooo jesteśmy głodni! Chce nam się pić! Mamo otwórz!". Po pół godziny znów to samo, po kolejnej godzinie znów.
Znajoma słysząc jak dzieci płaczą, wzięła je do siebie, dała obiad i napoiła, po czym malcy poszli dalej stukać i walić w drzwi by matka im po godzinie otworzyła drąc się przy tym: "Ku*wa no przesadziłam trochę z wódką i mi się usnęło, nie słyszałam was, po ch*j się tak drzecie? I po ch*j łazicie po sąsiadach żreć?! Powiedzą, że jestem poj*bana! Do domu, naczynia pozmywać i poodkurzać NATYCHMIAST! JUŻ!"

2. Wielokrotne krzyki na dzieciaki, że są idiotami i głupkami. Ignorowanie ich krzyków, że są głodne lub spragnione, gdy stały po szkole pod drzwiami. Zgłaszanie przez znajomych i innych sąsiadów do opieki społecznej, że coś jest tam nie tak. Opieka społeczna dzwoniła, zapowiadała, że przyjedzie ktoś ich odwiedzić tego i tego o tej i o tej godzinie (w Niemczech opieka się melduje wcześniej kiedy ma zamiar przyjść). Oczywiście w dniu wizyty dom wręcz błyszczał, obiad ugotowany, lodówka pełna, dzieci najedzone, napojone, czyste w świeżych ubraniach no i ich wyprane mózgi przez matkę i jej konkubenta, że przecież w domu nic się nie dzieje, jest wszystko super i cacy.

3. Mistrzostwem było, kiedy w ogrodzie, w którym bawili się chłopcy i znajomi, czyli sąsiedzi, obok urządzali grilla (Granicą jest niski żywopłot, około 70-80 cm) rozebrali się i na środku jak gdyby nigdy nic zaczęli uprawiać seks, na oczach dzieci, znajomych i ich gości z dziećmi.

No cóż. Opieka nie widzi nic złego. Ona nadużywa alkoholu, on razem z nią. Nie biją dzieci, ale znęcają się nad nimi psychicznie, więc żadnych widocznych śladów nie ma.
Tylko żal tych chłopców, wbrew pozorom są dobrze wychowani i kulturalni. Tacy cisi nikomu nie wadzący, umiejący się sobą zająć chłopcy.

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 580 (646)

#55577

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja historia (http://piekielni.pl/55378#comments) właśnie znalazła swoje zakończenie.

Wracam właśnie z policji. 2 dni temu był telefon, akurat gdy był u nas pan policjant zapytać czy coś się działo.

[K]: Słuchaj no, dosyć pie**olenia, zostawię cię w spokoju, jeśli oddasz mi dług Kowalskiej w wysokości 7 tys, a ty sobie od niej już tą kasę sama weźmiesz.
[J]: (zbierałam szczękę z podłogi, ale ciągnęłam temat) Z jakiej racji? Ja do cholery nie znam żadnej Kowalskiej!
[K]: Ale mnie to ch*j obchodzi! Jutro w parku masz mi przynieść te 7 tys i daje Ci spokój!

No tu nas wszystkich zatkało. Pan policjant stwierdził, że mam pójść i zobaczymy. Po pewnym czasie policja namierzyła telefon. Znów z tego samego bloku co wcześniej. Poszli z nakazem przeszukali, jest! Kobieta nam nieznana, nic nie chce powiedzieć skąd co i jak. Ale gdy byliśmy na komendzie z tą babką, to w końcu się przyznała, że taki facet, jej chłopak, powiedział, że to będzie łatwy i szybki zarobek, że ona nie wiedziała, że natrafi na tak zaciętych ludzi i dalej w ten deseń.

Policjant przyszedł to nas, do swojego biura i pyta czy znamy takiego i takiego faceta? Ano znamy, to były chłopak naszej znajomej.

Co się okazało? Od miesięcy oszukiwał znajomych swojej ex na pieniądze, stwierdził, że będzie miał dwa w jednym: i odegra się na swojej ex i zarobi szybko kasę.
Razem oszukał 5 osób/rodzin na łączną kwotę 26 tys.
Przyznał, że ludzie bojąc się o swoje życie dawali pieniądze tej kobiecie, bo on znał ich prawdziwe adresy i numery telefonów.

No cóż. Sprawa jest w prokuraturze i czekamy na sądowe rozstrzygnięcie.

pomyłki telefoniczne.

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 866 (902)