Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Pols

Zamieszcza historie od: 2 grudnia 2011 - 8:55
Ostatnio: 20 grudnia 2011 - 17:48
  • Historii na głównej: 1 z 2
  • Punktów za historie: 1063
  • Komentarzy: 5
  • Punktów za komentarze: 18
 
zarchiwizowany

#21036

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ostatnio czytałem artykuł o tym, że znów ma podrożeć OC na auto z racji dużych odszkodowań. W sumie w ogóle mnie to nie dziwi biorąc pod uwagę mój przypadek.

Jakiś czas temu miałem małą "stłuczkę"- stałem na parkingu osiedlowym, facet wchodzi do auta i wyjeżdżając z miejsca parkingowego stuknął w prawy bok przodu mojego auta (po co patrzeć w lusterka). Po amatorskich oględzinach wydawało się, że uszkodzone zostało prawnie nic, od tam zderzak lekko zarysowany i mała dziurka w nadkolu. Ogólnie robota na 5 minut warta może max z 500 zł.

Jako, że się okazało, że z kierowcą mamy wspólnych dobrych znajomych, dałem sobie spokój z policję, spisaliśmy jedynie protokół w którym jasno napisane było, że przyznaje się on do winy, a uszkodzenia widoczne to: zderzak i nadkole, uszkodzenia wewnętrzne: do oględzin przez ASO. Jeżeli mała strata on pokrywa z kieszeni jeżeli duża idzie na OC. Pogadaliśmy, uścisk dłoni i w swoją stronę.

Po przejechaniu 300 metrów, auto zaczęło się dusić, brak mocy na przyspieszeniu - o co chodzi szok. Telefon do winnego, informuje o fakcie, jadę do ASO. Wynik - przy cofaniu samochód winnego wcisnął swoim zderzakiem w mój i tym samym dosłownie zgniótł jakaś tam ważną cześć.

Rezultat: części+robota+lakierowanie = 1 850. Stwierdziłem, że chcą naciągnąć więc pojechałem (25km/h na 3 biegu) do znajomego warsztatu, rezultat ten sam tyle, że za robotę mniej, więc wyszło 1 600. Powrót do ASO

Telefon do winnego, mówi jasno "idziemy na OC". OK. Na drugi dzień do ubezpieczalni (i tutaj ważne: nie jest to żadna znana firma, żadna reklamowa, nawet w porównywarkach nie istnieje, lecz naturalnie, legalna, ogólnopolska, jest po prostu bardzo tania, średnio daje o 70% mniejsze OC od tych najbardziej znanych)

Na dzień dobry zostałem potraktowany z byka, wypełniłem 4 stronicowy dokument zgłoszenia wypadku, dołączyłem oświadczenie kierowcy składam do "rzeczoznawcy".

Rozmowa: (J)- ja, (R)-rzeczoznawca

(J) Kiedy będą oględziny?
(R) ( przegląda dokumenty czyta etc)
(R) Nie wiem !
(J) Widzi Pan to jedyne auto w domu i jest po prostu niezbędne do normalnego funkcjonowania (mieszkamy na przedmieściach)
(R) No i .....
(J) No i proszę o jak najszybsze oględziny
(R) Na oględziny mam 7 dni, więc proszę mnie nie poganiać, zresztą ja coś czuje, że kombinujecie (?!), takie uszkodzenie przy puknięciu, to absurd
(J) Proszę pojechać do ASO tam jest auto, oni Panu powiedzą, co zostało uszkodzone i ile to kosztuje
(R) Dobra dobra .....
(J).... czyli kiedy będą oględziny?
(R) Może jutro pomiędzy 12-16
(J) Dobrze to będę czekał
(R) A Pan tam nie potrzebny ! Sam wszystko załatwię !

Stwierdziłem OK, samochód w ASO, więc raczej nie będzie kombinował. Na drugi dzień koło 14:30 dzwoni zastrzeżony numer

(J) Halo słucham
(R) Czy Pan sobie frajerów szuka ? (?!?!?!)
(J) Kto mówi ? O co chodzi ?
(R) Żadnego uszkodzenia na 1 850 zł tutaj nie ma, Pan jest oszustem, w ASO się Pana śmieją !
(J) Słucham ?! Ja tam zaraz będę
(R) A po co, ja już wracam, wynik to jedna roboczogodzina za lakierowanie max 360 wg naszego cennika, pozostałem elementy sam Pan uszkodził, do widzenia (rozłączył się)

No to w długą do ASO, szybciej niż by autobus tam dojechał. Kierownik ASO powiedział, że rzeczoznawca to debil (dosłownie tak powiedział), nie reagował na uwagi, argumenty, powyzywał pracowników, i zarzucił, że z Panem współpracujemy w celu wyłudzenia pieniędzy od ubezpieczalni.

Na drugi dzień do biura rzeczoznawcy, ten sam ton, ta sama śpiewka, że on nie zapłaci więcej niż 360 , i że jak chce to mogę iść na drogę sądową. Stwierdziłem, że czas poinformować winnego. Winny umył ręce od sprawy powiedział, że ma to gdzieś, że ma OC i jak nie płacą to moja sprawa i się rozłączył. Dalszych telefonów nie odbierał

Poczytałem w internecie, okazało się, że ten ubezpieczyciel słynie z takich akcji, że większość spraw w sądzie, które trwają po 2 lata. Telefon do poradni prawniczej, mówią, że sprawa będzie kosztowna, długa i nie gwarantują wygranej i że kompletnie mi się nie opłaca. Jednym słowa kaplica.

I na tym pewnie by się skończyła sprawa, gdyby nie fakt posiadania "pewnych znajomych w tej branży" przez dalszą rodzinę.

Otóż finał jest taki, że rzeczoznawca jest rzeczoznawcą tylko z nazwy, nie posiada państwowej licencji, jest znany z takich akcji, ogólnie bydle, lecz co najważniejsze dla mnie - można się z nim dogadać bo ma "lepką łapę".

Auto zostało zabrane na remonty do prywatnej firmy, ja dostałem zastępcze (normalnie, jako osobie prywatnej nie przysługuje takie prawo!). Koszt całej naprawy wyniósł ... 4 200 !! 2 x więcej niż w ASO. Jak się okazało do lepkich rączek rzeczoznawcy przykleiło się na lewo 1 500 zł z odszkodowania.

Drodzy piekielni, nie dziwcie się czemu OC idzie w górę, przecież jeśli trzeba wypłacać 4 200 za lekkie puknięcie to przy dzwonie musi iść w dziesiątki tysięcy. Mnie jeszcze zastanawia fakt w jakiej walucie była podawana stawka za 1 roboczogodzinę. Chyba w LŁ (Lepkich Łapkach). No tak 360 LŁ daje 4 200 zł. Przecież to oczywiste.

kraj Lepkich Łapek

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 129 (163)

#20405

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zbliżające się święta, triki marketingowe i chęć obejrzenia "Kevin sam w domu" na 47 calach zaniosła mnie do marketu dla idiotów.

Jako, że nie lubię lichwy i unikam wszystkich super kredytów z oprocentowaniem rzeczywistym 30-50% skusiłem na 36 rat x 0%. Przygotowałem wszystkie niezbędne dokumenty, wybrałem sprzęt (łącznie coś koło 3,3k), udałem się do punktu ratalnego.

Miła Pani z uśmiechem, poprosiła na krzesło, sytuację wyjaśniłem, rozmowa: PR (Pani Ratka), J(ja)

(J) Oprocentowanie 0%?
(PR) 0%. (z uśmiechem)
(J) Marża 0%?
(PR) 0%. (z uśmiechem)
(J) Bierzemy, oto dokumenty.
(PR) Oczywiście. (z uśmiechem)

Stuk-puk w klawiaturę, krótka miła pogawędka, sielankowy nastrój, ho-ho-ho Mikołaj jedzie. Długość kredytu 36 rat, szybko obliczyłem 3.3k / 36 rat = 92zł. Świetnie

(PR) Rata kredytu wyniesie 118,89 zł miesięcznie (z uśmiechem)
(J) ??? (118,89 x 36 = 4280- 3,300 = + 980!!??)
(J) Wliczyła pani w kredyt ubezpieczenie, tak?
(PR) Tak. (z uśmiechem)
(J) Czy można bez?
(PR) ...No można... ( bez uśmiechu)
(J) To poproszę.
Bez słowa, bez uśmiechu, Pani Ratka podniosła oczy do góry, przyspieszyła tempo, mina typu "spadaj, inni idioci czekają".

Mija chwila.

(PR) Niestety odmowa, przykro mi, dziękuję, do widzenia. (wypowiedzenie tego zdania zajęło jej około 3 sekund)
(J) To dlatego, że nie wziąłem ubezpieczenia?
(PR) Nie no skądże, "osoba po drugiej stronie", nie wie czy pan bierze z ubezpieczeniem czy nie.

Zdziwiłem się trochę, w końcu kredytów nie mam, umowa o pracę, czas nieokreślony, pensja 2.6k netto, mój bank do mnie dzwoni raz w tygodniu, a to z karta kredytową do 12k, a to z pożyczką gotówką do 30k, o co chodzi, kryzys idzie).

I na tym sprawa by się skończyła gdyby nie ostatnia wizyta u kolegi. Kolega na kredytach, zarobki mniejsze otrzymał w tym samym sklepie kredyt na 4k na 36 rat, ale jak sam przyznał z ubezpieczeniem i koszt kredytu coś koło 1 400 PLN netto.

Na drugi dzień szybkie tempo do sklepu dla idiotów, ten sam sprzęt, te same dokumenty, ta sama Pani Ratka (który chyba za bardzo mnie nie kojarzyła) ta sama gadka.

(PR) Rata kredytu wyniesie 118,89 zł miesięcznie (z uśmiechem)
(J) Oczywiście biorę.
(PR) Już sprawdzam (w międzyczasie zaczęło się już jakieś drukowanie!)
(PR) Wniosek pozytywny! (z wielkim uśmiechem).
(PR) O to umowa, warunki (etc).
.....
(J) To proszę mi teraz sprawdzić bez ubezpieczenia.
(PR) ...Ale jak to?
(J) No normalnie, kredyt otrzymałem, więc pewnie bez ubezpieczenia też otrzymam, przecież ubezpieczenie jest opcjonalne i nie ma wpływu na decyzję.
(PR) ...Ale ja nie mogę, bo... muszę mieć nowy wniosek u dofinansowanie od sprzedawcy.
(J) Nie ma problemu, zaraz wracam.

Jak powiedziałem, tak zrobiłem. Specjalnie czekałem aż ta pani skończy obsługiwać innych (klientów-idiotów?)

(J) Witam ponownie, oto dokumenty.
PR bez słowa zaczyna klepać na klawiaturze wszystkie dane.
(PR) Bez ubezpieczenia na 36 rat, tak?
(J) Tak!
(PR) Odmowa. (no jakby inaczej)
(J) To teraz proszę mnie posłuchać, byłem tutaj ponad tydzień temu z tymi samymi dokumentami, nie chciałem ubezpieczenia, nie dostałem kredytu. Dziś wziąłem ubezpieczenie dostałem, znów nie chciałem, nie dostałem i pani mi mówi, że to nie ma wpływu?!
Pani Ratka trochę zdenerwowana, zaczęła z nerwów uderzać tipsami o stół, nie wiedząc co powiedzieć powiedziała...
(PR) Takie mamy zasady, przykro mi, dziękuję, do widzenia.

Więc drodzy piekielni, pamiętajcie nie ma nic na 0%.
0% ma jedynie woda mineralna, choć nie zawsze.

nie dla idiotów

Skomentuj (42) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 890 (940)

1