Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Ponczor

Zamieszcza historie od: 19 sierpnia 2011 - 12:19
Ostatnio: 1 maja 2014 - 1:59
  • Historii na głównej: 0 z 16
  • Punktów za historie: 1129
  • Komentarzy: 20
  • Punktów za komentarze: 11
 
zarchiwizowany

#59504

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
760 km, pare godzin jazdy po PL...
debil za debilem debila pogania, a później słychać o wypadkach...
Skoro jakiegoś idiotę zbawi to, że będzie 'do przodu' osobówkę czy jedną ciężarówkę, to rzeczywiście extra! Zwłaszcza potem widać auto na dachu leżące w rowie... (wyprzedzam - nie zatrzymałem się, dlatego że było już pełno aut udzielających pomocy a i błyskoteka też do wypadku jechała) A ile razy widziałem dzisiaj auto które dosłownie na grubość żyletki mijało sie z innym wozem jadącym 'na czoło'!

Kultura jazdy? Ta, w większości stosowana przez motocyklistów i kierowców zawodowych, przepuszczanie, dawanie marginesu, czy chociażby dziękowanie. Reszta? "mam was w dupie, to ja jestem królem tej drogi i ja was nauczę jeździć". OK, może i tak działa selekcja naturalna, ale niech ona sobie działa tak, żeby nie były pokrzywdzone osoby trzecie. Jedziesz jak debil i chcesz się zabić? GUTE REISE!

Z drugiej zaś strony mamy zamulaczy... Jedzie ci taka baba w Skwierzynie, że ją ludzie po wysepkach wyprzedzają bo w korku, nie dość że spowalnia cały ruch, to jeszcze staje w odległości od poprzedzającego auta takiej, że spokojnie wlazłby bus z przyczepką... Aż żałuję że nie mam dużej karty pamięci w rejestratorze ;/

I weź tu człowieku jedź gdzieś na wakacje z:
a) rodziną
b) znajomymi
c) sam chociażby

O ile prędkość na ekspresówkach jest spoko i sam nie czaję ograniczenia prędkości, tak na normalnych krajówkach krew mnie zalewa jak widzę pajaca który zza wzniesienia ciśnie mi prosto w ryj z prędkością 150km/h!
Chyba zamontuje karabiny w zderzaku.

OK! Sam nie jestem idealnym kierowcą i popełniam błędy, jeżdżąc jednak dooość sporo staram się uważać jak tylko mogę, nie wyprzedzam na wariata, wolę się 'potoczyć' za ciężarówką i dojechać później, ale DOJECHAĆ!

Chociażby nie wiem, jakbyśmy się starali i ile cisnęli to i tak średnia przelotowa wyjdzie nam 70km/h...

Droga z zachodniopomorskiego do dolnośląskiego

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (28)
zarchiwizowany

#58594

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dziekanat, panie z dziekanatu, poinformowanie i prodziekan do spraw studenckich...


Jak każdy z nas wie, teraz zaczął się szał po-sesyjny i powinien zacząć się nowy semestr. Powinien, bo nie zawsze to wychodzi, jak w moim przypadku. Cóż, dałem ciała to i pogodziłem się z tym, że będę musiał zrezygnować ze studiów i znaleźć pracę, przynajmniej na rok, aby później 'wskoczyć' na ten sam semestr.

Wszedłem z indeksem do dziekanatu, dowiedzieć się o opcje dobre dla mnie, czy powtórka semestru, czy przedmiotu, czy zupełnie inne opcje, usłyszałem że zgromadzone punkty ECST (deficyt ponad 10) pozwalają mi na kontynuacje studiów, gdyz przedmiot z semestru letniego nie sumuje się z punktami obecnymi. Uhahany i uszczęśliwiony przekazałem informacje kolegom w podobnej do mojej sytuacji i kontynuowaliśmy studia dalszym tokiem. Aż do wczoraj kiedy podczas śniadania dostałem telefon z dziekanatu, że "moja sprawa jest trochę bardziej skomplikowana"... hmm, no OK, Kawę odstawiłem bo ciśnienie już skoczyło.

W auto i na wydział. Tam dowiedziałem się, że jednak nie może tak być, bo... bo nie! (przyszła na tę okazję pani kierownik dziekanatu)Na moją uwagę, że ostatnio zostałem poinformowany inaczej, Pani od razu zmieniła temat... No cóż, założenia takie, że:
-Powtarzam tylko przedmiot z semestru drugiego
-Powtarzam w semestrze już kolejnym, przedmioty z semestru tego
-Wskakuję po tym roku na dalszy tok studiów.
-Nie tracę statusu studenta
-Jestem "rok do tyłu"

OK, czytając regulamin w domu, później tego dnia, nic nie wskazywało na to, co mówiły Panie z Dziekanatu, tak więc dziś do prodziekana do spraw studenckich...

Nie uwierzycie! Zupełnie inna wersja...


"Panowie powinni być skreśleni z listy studentów... z resztą zaległy przedmiot mogliście poprawiać w tym semestrze, i to wasza wina!"

Może i by tak było - jednak... Panie z Dziekanatu poinformowały nas, że przedmiot, który ulega powtórce, można powtarzać w semestrze... letnim! (jak wiemy, teraz był zimowy)

Jutro o 12 ciąg dalszy walki z dziekanem i dziekanatem...


Uciekając od komentarzy "sam jesteś sobie winny" - TAK, WIEM. Tu nie chodzi o fakt mojego zaniedbania, tylko o fakt informacji i interpretacji regulaminu - każdy na swój sposób... Ile osób, tyle wersji...

Wydział absurdu Szczecin

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 124 (244)
zarchiwizowany

#52984

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tyle ostatnio się mówiło o fotoradarach w Polsce... Że to są maszynki do zarabiania pieniędzy, że to coś do reperacji budżetu kraju... Dużo w tym prawdy, jednak to, co się dzieje za zachodnią granicą naszego kraju, spowodowało to, że już nigdy nie będę narzekał na fotoradary w PL... no chyba że dostanę zdjęcie ze śmietnika ustawionego za słupem ;-)


O co chodzi? Otóż tutaj nie ma oznaczeń jak u nas, że możliwy fotoradar. "Blitz" może stać wszędzie, a dowiadujesz się o zdjęciu 3 tygodnie później kiedy odbierasz pocztę.
Próg tolerancji wynosi całe 4km/h...
A radary ukrywane są dosłownie wszędzie. Od teraz uważam głównie na srebrne passaty b5 w kombi, które mają całę urządzenie tak 'skitrane', że nie widać nawet czaszy radaru w atrapie.

Na nasze narzekacie a cudzego nie znacie ;-)

zagranica

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (22)
zarchiwizowany

#48762

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pozdrawiam buraka, któremu bardzo przeszkadzał mój, prawidłowo zaparkowany samochód.
Dzięki Tobie wydałem piękne 400zł na inne opony, które mi tak pięknie przedziurawiłeś.

Co lepsze, nie jest to pierwszy przypadek u mnie w mieście, zwłaszcza na tym osiedlu, choć zdarzają się kwiatki na innych. Policja? "nic nie możemy zrobić, nie ma monitoringu"
akcja społeczna? czy wziąć sprawy w swoje ręce?

Stargard osiedle 1000lecia

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 66 (148)
zarchiwizowany

#42222

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
1.11.12.
Cmentarz w mieście 'Klejnot Pomorza'

1) Rodzinka idąca przez cmentarz i pijąca piwo
2) Miliardy Matek Roku wrzeszczących na swe pociechy, wyzywające je od najgorszych
3) Odpalanie papierosów od zniczy
4) Wrzucanie papierosów do zniczy
5) Pijane towarzystwo urządzające sobie z cmentarza miejsce na okazywanie miłości


Wszystko wieczorem, kiedy przestało padać...

Stargard

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 89 (171)
zarchiwizowany

#41344

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O tym jak swoim... nieogarnięciem, zaspaniem i słownictwem, całkiem niechcący poprawiłem humor Pani z pomarańczowej sieci telekomunikacyjnej.

Akcja działa się wczoraj. Otóż, w godzinach mniej więcej 10:30 przyjechaliśmy pod uczelnie. Wysiadłem z auta, wziąłem torbę z bagażnika i dzwoni telefon "nr prywatny"...
Odbieram:
[J]a: Haaaaaljo?
[P]ani: Dzień dobry, moje nazwisko XXYY dzwonię z pomarańczowej sieci [i dalej temat, po co Pani do mnie dzwoni]
[J]: Oj... wie Pani co? w strasznie ch*jowych godzinach dzwonicie...
[P]: W JAKICH!? [śmiech]
[J]: O kurde, przepraszam [również śmiech]
[P]: dobrze, zadzwonie kiedyindziej - do usłyszenia
[J]: Miłego dnia życzę ;-)


Tak więc... nie wiem, czy to już podchodzi pod piekielność czy pod moje nieogarnięcie? :D

call_center

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -19 (31)
zarchiwizowany

#32523

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jak już pisałem kiedyś - jestem kierowcą w firmie zajmującą się zbiórkami ulicznymi. Dużo było piekielnych sytuacji, ale dzisiejsza przebiła wszystko. W każdym razie szczyt ludzkiego sku**ysyństwa osiągną szczyt szczytów.



Otóż:
Dziś dzień miał być dość lajtowy. Czekaliśmy na odbiór towaru od firmy z wielkopolskiej miejscowości. Miał przyjechać ciągnik siodłowy, przywieźć pustą naczepę i odebrać zapełnioną. Kierowca miał mieć gotówkę i przed przyjazdem miał nas poinformować, żebyśmy mogli dojechać na plac. Umówieni na przedział między 12-14 czekamy sobie spokojnie robiąc porządki w kanciapie.

Dostałem prikaz od szefa, żebym jechał zaplombować naczepę. Tak więc plomba w łapę, wsiadam w auto i jadę na plac. I co widzę?

Naczepę która przyjechała teraz, a tamtej ni widu ni słychu. Telefon do szefa, aż nie wierzył. Szybko po niego, ten w auto i ogień na plac. Widzę jak szef zmienia kolory.

Cóż, szybki powrót do domu. Atmosfera była napięta jak... baranie narządy rozrodcze. Telefon do firmy - nie odbierają, numer szefa... Chwila przerwy, telefon powtórny - nadal cisza. Międzyczasie pojechałem na plac przeprowadzić wywiad, o której był kierowca i o której zrobił podmiankę - godzina ′tak około 9′.

Nic to, z piskiem opon do firmy. Międzyczasie szef rozmawiał z człowiekiem z tamtej firmy.

Brzmiało to mniej więcej tak:
[S]zef: Panie [G]rzegorzu, co to znaczy? Jakim prawem Wy robicie takie rzeczy!?
[G]:Ale nie róbmy afery, to nie jest 300.000zł...
[S]:JAK TO KU*WA NIE JEST!? DLA MNIE TO JEST TYLE WARTE!
[G]:W takim razie moge panu wypłacić 3500zł już teraz (zaznaczmy że towar jest wart około 9tysięcy)
[S]:To są jakieś kpiny, czekam albo na kierowcę albo na pieniądze przelewem pocztowym. Czekam do 13:45 (czyli jakieś 15 minut). Potem sprawa ląduje na policji


O 14 nadal cisza, telefonu nie odbierają. To w autko i na komendę. A policja co? mimo wszystkich dokumentów przedłożonym im przed nos, mimo świadka (mojej osoby) ′Nie możemy nic zrobić w tej sprawie′


Wystarczyło puścić w eter do tamtejszej policji numery rejestracyjne, typ i napis na naczepie, wystarczyło sprawdzić zawartość gdzie w workach były nasze firmowe ulotki... Firma teraz stoi, my nie dostaliśmy wypłaty z wiadomych powodów. Auta nie mają paliwa...


Pogratulować...
Następnym razem chyba postawimy nasze auto przed naczepą z kierowcą w środku na noc, żeby pilnował...

transport

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 94 (156)
zarchiwizowany

#32366

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jestem kierowcą w firmie zajmującą się zbiórkami ulicznymi.

Dostałem dzisiaj kurs na wioskę leżącą tuż przy moim mieście - wziąłem więc kumpla ze sobą, żeby pomógł mi w zbiórce. Jedziemy. Przejechałem, parę worków na krzyż, plandeka zasznurowana, jeszcze jeden rutynowy objazd po wsi, czy aby nie zostawilismy nic - pusto.
Tak więc ogień na wieś kolejną. Tam pozbieraliśmy, powtórnie rutynowy objazd i do domu.

Dzwonię do szefa, który z przyczyn służbowych ze mną nie jechał. (Dla tego wziąłem kumpla) jak i co o której.
Dostałem OPR że nie pozbieraliśmy worków. WTF!?

Cóż, telefon brzmiał jakoś w ten deseń [K]lient [S]zef

[K]K*RWA WYSTAWILEM WORKI O 7 RANO! CO Z WAS ZA PEDALY ZE ONE DALEJ TU STOJĄ!?
[S]Po pierwsze, prosze mi tu nie ubliżać, po drugie widać kierowca nie zauważył, jeżeli leżały w złym miejscu. Zaraz przyjadę osobiście po worki, proszę o adres.
[K]SE KU*WA SZUKAJ, JA W INTERNET PUSZCZĘ JAKA TO NIE SOLIDNA FIRMA!!!!

Szef wsiadł w osobówkę i pojechał poszukać worków. Rzeczywiście, zostały wystawione prawie przy drodze, zebrał w auto i wrócił na plac.
Tylko teraz zadaję sobie pytanie: Jakim cudem, jadąc dwa razy przez wieś, dużym, ologowanym autem, jadąc przede wszystkim wolno, ażeby nie ominąć żadnego worka, nie zauważliśmy tego? Czemu przez głupotę ludzi, którzy nie wystawią worków na czas, albo wystawią je w nie widocznym miejscu /na przykład za furtką koło dużego krzaka/ mają do nas wielkie pretensje i zamiast grzecznie poprosić o przyjazd wyzywają od urew i ujów?

zachodniopomorskie

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 58 (114)
zarchiwizowany

#21045

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
dodaję jeszcze raz, bo gdzieś utknęło w poczekalini...

Jestem kierowcą, i tym z zamiłowania i tym, który dorabia sobie na dostawczakach w weekendy.
Dzisiejsza historia, jeszcze ciepła, dotyczy mojego auta (Citroen Evasion), a dokładniej ludzi, którym go powierzyłem by dokonali niezbędnych napraw... Tyle tytułem wstępu.

Otóż, w lecie oddałem samochód do pewnego warsztatu, celem wymiany synchronizatora między biegiem pierwszym a drugim.
4 dni później telefon od [M]echanika
[M]Cześć, słuchaj możesz przyjść po auto
[J]a Super, w takim razie za pół godziny będę.
Jak powiedziałem, tak zrobiłem. Biegusiem w autobus, potem 400m z bucika i jestem na warsztacie, jako, że auto było mi potrzebne, zapłaciłem i pojechałem.
Sprzęgło łapało dziwnie "od dołu", zegary nie działały, bezpiecznik ciągle wywalało... - reklamacja... kolejny dzień bez auta... Po odbiorze auta zegary działały ale sprzęgło dalej nie tak... Cóż - wyłożyłem na nich, telefon do dziadka (majster złota rączka samochodowa) przyjechał do mnie... Auto na lewarek, koło ściągnięte, maska w górę, odkręcanie pokryw, węży, filtrów - co się okazało? Linka sprzęgła poprowadzono drogą na "odwal się"... poducha silnika nie przykręcona... Nic to - pomyślałem, zdarza się każdemu.


O wszystkim zapomniałem, aż do wczoraj.
Tydzień temu padło mi sprzęgło, tak mi się zdawało przynajmniej, auto w ogóle nie miało "ciągu" więc sprawa prosta - tarcza sprzęgła. Tym razem oddałem samochód do kolegi, który zajmuje się przede wszystkim ′żabojadami′, zostawiłem kluczyki i pojechałem. Wczoraj postanowiłem go odwiedzić, zobaczyć jak tam się sprawa ma.
Grześka (nazwijmy go roboczo tak na potrzeby historii) akurat nie było, cóż telefon - ZARAZ BĘDĘ, tak więc czekam. Wszedłem do niego na teren, bo diabelnie wiało, pobawiłem się z psem... Przyjechał, weszliśmy do warsztatu, zapaliliśmy papierosa, spoglądam na auto i pytam
[J] I jak tam sprawa się ma?
[G] Stary, ze sprzęgła to do wymiany tylko ten zimmering, tak więc o to się nie martw...
[J] O to fajnie, czyli jutro odbiore wóz?
[G] Tak, ale zobacz, masz tu kawałek części - jak myślisz co to?
[J] No wygląda mi na ułamany uchwyt do czegoś ważnego, mów bo zaczynam się bać
[G] To Twój blok silnika, znaczy jego część, a to jest łapa która trzyma skrzynie przy silniku, ktoś tego nie poprzykręcał tak jak powinno być, zamiast 3 porządnych śrub, były tylko 2 mizerne. Zobacz teraz na półośki, widzisz? tu łożysko nie było zabezpieczone, i wylatywały z napędu, dla tego auto nie jechało. Ba to nie jest możliwe żeby to samo wyskoczyło, ktoś to musiał zje**ć równo... Kiedy miałeś robioną skrzynie?
Tu miałem minę zabójcy i wizję co bym zrobił gdybym mógł jakkolwiek udowodnić tamtemu paprochowi, że to on tak to spieprzył, a tu żadnego rachunku, paragonu, nic...
[J] ...skrzynie robiłem w te wakacje jakoś...
[G] TO ZOBACZ NA OLEJ!!
Patrze, to nie olej, to kisiel z drobonkami metalu...


Mógłbym tą historię ciągnąć i ciągnąć... w każdym razie, piekielnym tu okazał się właściciel tamtego warsztatu, wziął za robote prawie 2000zł, oczywiście wszystko spieprzył, nie tylko skrzynie, ale i pół auta (zaznaczę, żeby wyciągnąć skrzynie trzeba wyciągać półośki i wszystko wszystko z przodu...) Nie przykręcił tego jak należy i z auta został mi wrak, nie mam sumienia nawet go komuś sprzedać jako "w dobrym stanie jeżdżone w niedziele do kościoła, 2 właściciel poprzedni to starszy człowiek z francji"...

Dziś prawdopodobnie pod wieczór pojadę odebrać to padło, bo jestem bez autka a parę wyjazdów muszę zrobić (chociażby do mieściny oddalonej o 50km, żeby dać z kapelą koncert)


Przeepraszam że tak rozciągałem, ale państwo rozumieją... :)

warsztat w mieście ′Klejnot Pomorza′

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -13 (21)
zarchiwizowany

#20624

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jestem kierowcą, i tym z zamiłowania i tym, który dorabia sobie na dostawczakach w weekendy.
Dzisiejsza historia, jeszcze ciepła, dotyczy mojego auta (Citroen Evasion), a dokładniej ludzi, którym go powierzyłem by dokonali niezbędnych napraw... Tyle tytułem wstępu.

Otóż, w lecie oddałem samochód do pewnego warsztatu, celem wymiany synchronizatora między biegiem pierwszym a drugim.
4 dni później telefon od [M]echanika
[M]Cześć, słuchaj możesz przyjść po auto
[J]a Super, w takim razie za pół godziny będę.
Jak powiedziałem, tak zrobiłem. Biegusiem w autobus, potem 400m z bucika i jestem na warsztacie, jako, że auto było mi potrzebne, zapłaciłem i pojechałem.
Sprzęgło łapało dziwnie "od dołu", zegary nie działały, bezpiecznik ciągle wywalało... - reklamacja... kolejny dzień bez auta... Po odbiorze auta zegary działały ale sprzęgło dalej nie tak... Cóż - wyłożyłem na nich, telefon do dziadka (majster złota rączka samochodowa) przyjechał do mnie... Auto na lewarek, koło ściągnięte, maska w górę, odkręcanie pokryw, węży, filtrów - co się okazało? Linka sprzęgła poprowadzono drogą na "odwal się"... poducha silnika nie przykręcona... Nic to - pomyślałem, zdarza się każdemu.


O wszystkim zapomniałem, aż do wczoraj.
Tydzień temu padło mi sprzęgło, tak mi się zdawało przynajmniej, auto w ogóle nie miało "ciągu" więc sprawa prosta - tarcza sprzęgła. Tym razem oddałem samochód do kolegi, który zajmuje się przede wszystkim ′żabojadami′, zostawiłem kluczyki i pojechałem. Wczoraj postanowiłem go odwiedzić, zobaczyć jak tam się sprawa ma.
Grześka (nazwijmy go roboczo tak na potrzeby historii) akurat nie było, cóż telefon - ZARAZ BĘDĘ, tak więc czekam. Wszedłem do niego na teren, bo diabelnie wiało, pobawiłem się z psem... Przyjechał, weszliśmy do warsztatu, zapaliliśmy papierosa, spoglądam na auto i pytam
[J] I jak tam sprawa się ma?
[G] Stary, ze sprzęgła to do wymiany tylko ten zimmering, tak więc o to się nie martw...
[J] O to fajnie, czyli jutro odbiore wóz?
[G] Tak, ale zobacz, masz tu kawałek części - jak myślisz co to?
[J] No wygląda mi na ułamany uchwyt do czegoś ważnego, mów bo zaczynam się bać
[G] To Twój blok silnika, znaczy jego część, a to jest łapa która trzyma skrzynie przy silniku, ktoś tego nie poprzykręcał tak jak powinno być, zamiast 3 porządnych śrub, były tylko 2 mizerne. Zobacz teraz na półośki, widzisz? tu łożysko nie było zabezpieczone, i wylatywały z napędu, dla tego auto nie jechało. Ba to nie jest możliwe żeby to samo wyskoczyło, ktoś to musiał zje**ć równo... Kiedy miałeś robioną skrzynie?
Tu miałem minę zabójcy i wizję co bym zrobił gdybym mógł jakkolwiek udowodnić tamtemu paprochowi, że to on tak to spieprzył, a tu żadnego rachunku, paragonu, nic...
[J] ...skrzynie robiłem w te wakacje jakoś...
[G] TO ZOBACZ NA OLEJ!!
Patrze, to nie olej, to kisiel z drobonkami metalu...


Mógłbym tą historię ciągnąć i ciągnąć... w każdym razie, piekielnym tu okazał się właściciel tamtego warsztatu, wziął za robote prawie 2000zł, oczywiście wszystko spieprzył, nie tylko skrzynie, ale i pół auta (zaznaczę, żeby wyciągnąć skrzynie trzeba wyciągać półośki i wszystko wszystko z przodu...) Nie przykręcił tego jak należy i z auta został mi wrak, nie mam sumienia nawet go komuś sprzedać jako "w dobrym stanie jeżdżone w niedziele do kościoła, 2 właściciel poprzedni to starszy człowiek z francji"...

Dziś prawdopodobnie pod wieczór pojadę odebrać to padło, bo jestem bez autka a parę wyjazdów muszę zrobić (chociażby do mieściny oddalonej o 50km, żeby dać z kapelą koncert)


Przeepraszam że tak rozciągałem, ale państwo rozumieją... :)

mechanik w mieście "Klejnot Pomorza"

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 136 (160)