Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Weroniczyna

Zamieszcza historie od: 13 lipca 2011 - 22:13
Ostatnio: 10 maja 2014 - 18:10
  • Historii na głównej: 3 z 4
  • Punktów za historie: 3280
  • Komentarzy: 121
  • Punktów za komentarze: 1017
 

#21482

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja młodsza siostra, która jest głuchoniema chodzi do specjalnej szkoły integracyjnej. Dla niewtajemniczonych dodam, że chodzą tam dzieci, które są mniej lub bardziej niepełnosprawne i integrują się z dziećmi zdrowymi.

Wczoraj szkoła przyszykowała dla dzieci i ich rodziców jasełka, na których byłam obecna, ponieważ Macocha była na przedstawieniu mojej najmłodszej siostry, a Ojciec w pracy. Nie chcieliśmy by Klaudia (moja siostra) została bez wsparcia, więc odfajkowałam swoją wigilię klasową i poszłam do niej do szkoły.

Moja siostra była "tłumaczącym aniołkiem". Tłumaczyła na język migowy to, co się działo na scenie. Wiedziałam, że mimo wszystko się denerwuje, więc usiadłam z przodu sceny, by mogła mnie widzieć.
Moją uwagę przykuła młoda dziewczyna, która wyglądała jak typowy plastik. Blond tlenione włoski, kilo tapety na twarzy, tipsy na 10 centymetrów i ciuszki w panterkę. Wyglądała na wściekłą, ponieważ ciągle zaciskała dłonie w pięści (cud, że nie złamała przy tym tipsów). Nie przyglądałam się jej już dłużej, ponieważ zaczęło się przedstawienie.

Klaudia poradziła sobie świetnie! Była z niej dumna! Reszta dzieci też dała radę. Co ważne dla tej historii, Józefa grał chłopczyk z klasy mojej siostry, z zespołem Downa. Znałam go, bo często przychodził do mojej siostry pomagać jej w matmie (to geniusz!) i uczył się ode mnie języka migowego. Widać było, że jest z siebie dumny!

Po skończonym przedstawieniu, dzieci poszły się przebrać w normalne ciuchy. Ja zeszłam do szatni by tam poczekać na siostrę i jej pogratulować. Właśnie w tym miejscu, wściekłam się tak, że miałam ochotę dopuścić się morderstwa.
Usłyszałam [S]tasia (chłopczyka z zespołem Downa) i jakąś dziewczynę. Jak się okazało była to tamta [B]londi.

[S] Ale dobrze mi poszło prawda?
[B] Tak dobrze. Ubieraj się! Tylko szybko!
Staś wszedł do szatni bo kurtkę i buty. Więc postanowiłam z nim porozmawiać.
[J] Świetnie ci poszło! Może zmienisz zdanie i zostaniesz aktorem, a nie nauczycielem matematyki? Zawiódł byś Klaudie, ale mnie na pewno nie.
[S] Dziękuje, ale nieee... Dwa razy się pomyliłem... A tak długo się uczyłem tej roli...
[J] E tam... Ja nic nie zauważyłam. A gdzie twoja mama?
Zanim zdążył mi odpowiedzieć, do szatni weszła blondyna.
[B] Mówiłam ci, że masz się streszczać! Nie dociera do ciebie, że się spieszę?! Zaraz moi znajomi wychodzą ze szkoły! Jeszcze mnie któryś z tobą zobaczy!

W tym momencie mnie zatkało, ale blondyna jeszcze nie skończyła.
[B] Stara mi za to zapłaci! Pokazywać się z takim niedorozwojem na ulicy! Wstyd! Do tego wszystkiego ten down jest moim bratem! Moje psiapsióły mnie wyśmieją jak go zobaczą! I co ja wtedy zrobię?!

Nie wiedziałam, czy żali się mi czy mówi do siebie.
Chyba jednak nie zdawała sobie sprawy z mojej obecności, dopóki do szatni nie weszła moja siostra i nie spytała (w języku migowym oczywiście) jak jej poszło. Nie byłam w stanie jej odpowiedzieć, ponieważ widziałam co dzieje się ze Stasiem... On przecież zrozumiał wszystko co mówiła jego siostra! Jeśli tak w ogóle można tego plastika tak nazwać! Cały zalał się łzami. Miałam ochotę udusić tę blondynę!

[B] A ty czego ryczysz?! Ubieraj się kur**! Ale już!!!
I bach! Uderzyła go w twarz!
[J] CO TY ODPIER***SZ!!
Gdyby Klaudia nie złapała mnie za rękę, jak nic bym te dziewuchę zabiła!
Spojrzała się na mnie, a jej mowa końcowa zwaliła mnie z nóg
[B] Ty się ciesz, że twoja siostra to niemowa! Przynajmniej nie pierd*** ci nad głową cały czas! I możesz z nią spokojnie wyjść na ulicę, nie wstydząc się, że ktoś was zobaczy!
Złapała Stasia za rękę, szarpnęła go i wyszła.
Gdyby nie obecność siostry dziewczyna oberwała by ode mnie i to mocno! Nie chciałam jej jednak denerwować. Tę sprawę postanowiłam zostawić ojcu albo macosze, którzy jeszcze tego samego dnia zadzwonili do mamy Stasia i opowiedzieli o całym zajściu.

Szkoła Integracyjna

Skomentuj (53) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 888 (954)

#18454

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Na tej stronie wiele jest historii o piekielnych moherach i ich stosunku do ludzi, lecz mimo to chciałabym się z Wami podzielić tą która mnie najbardziej zszokowała.
Jeśli chodzi o te "przemiłe" staruszki to nie raz miałam z nimi utarczki, ale ta sytuacja jest wyjątkowo nietypowa. Będzie długo, ale nie da się tego skrócić.

WSTĘP
Moja przyjaciółka jest (lub raczej była) w siódmym miesiącu ciąży. Utnę wszystkie spekulacje, jesteśmy osobami pełnoletnimi. Tego "pięknego dnia" moja przyjaciółka Ola (imię zmienione) poprosiła mnie o spotkanie. Jako iż dawno jej nie widziałam postanowiłam do niej pojechać. Na spotkaniu gorąco poprosiła mnie bym została matką chrzestną jej jeszcze nienarodzonego synka. Oczywiście zgodziłam się :) Więc postanowiłyśmy świętować ten fakt w naszej ulubionej budce z kebabem ;)

AKCJA WŁAŚCIWA
Idziemy więc chodnikiem, w kierunku tej nieszczęsnej budki, rozmawiając o jakichś bzdetach. Chodnik był dość wąski, więc we dwie ledwo tam się mieściłyśmy. Jak ktoś chciał nas obejść to, albo Go przepuszczałyśmy, albo szedł po trawniku, ale mówił krótkie "przepraszam" więc się odsuwałyśmy. Niestety pojawiła się ONA. Nie zauważyłyśmy jej bo szła za nami. Zamiast przeprosić tak jak wszyscy wepchnęła się między nas, przy okazji uderzając siatkami z zakupami (których jak na takie chuchro miała bardzo dużo) i poszła dalej. Pewnie bym to zignorowała gdyby nie fakt, że uderzyła tymi torbami nie tylko mnie, ale i Ole, która trzymała się niepewnie za brzuch, krzywiąc z bólu. Nie wytrzymałam. Nikt nie będzie bił mojego nienarodzonego chrześniaka! Ja[J] Piekielna[P] Ola[O]
[J] A "przepraszam" to nie łaska?!
Staruszka odwróciła się do mnie z mordem w oczach
[P] Ja takich gówniar nie będę za nic przepraszać! Rozp**przyły się na całym chodniku i myślą, że są nie wiadomo kim!
[J] Jakoś nikt przed panią nie miał z tym problemu!
[O] Pani mnie uderzyła brzuch... Ja jestem w ciąży...
Miała bardzo słaby głos i nadal trzymała się za brzuch
[P] A ch*j mnie obchodzi ten Twój bękart! Jak się ktoś k*rwi to niech nie myśli, że porządni ludzie będą to tolerować! Takie jak wy powinno się sterylizować! Żeby nie rodziły takich degeneruchów (tak powiedziała) jak wy!
Mówiąc to coraz bardziej się do nas przybliżała. Wyjęłam więc telefon i zaczęłam ją nagrywać. Sama do końca nie wiem po co, ale jak się później okazało nagranie się przydało.
[J] Wezwę policje! Zobaczymy co ona na to powie! Myśli pani, że można bezkarnie bić kobiety w ciąży?!
Zbliżyła się do mnie tak, że czułam od niej zapach jakichś mdłych perfum.
[P] A zaje*ać wam mocniej?
No nie wiem jak by to było w waszym przypadku, ale mnie zamurowało totalnie.
[J] Proszę bardzo, będę miała nagranie na policję.
Naszą wymianę zdań przerwała Ola
[O] Wera... Ja chyba rodzę...
Gdy piekielna to usłyszała od razu uciekła (nie wiedziałam, że staruszki są tak szybkie) nie goniłam jej jednak bo musiałam pomóc przyjaciółce.
Wezwałam więc karetkę i policję. Obie instytucje przyjechały dość szybko. Po dowiedzeniu się do jakiego szpitala ją zabierają, złożyłam zeznania policjantom, jednocześnie pokazując nagranie. Mówili, że zrobią co w ich mocy, żeby złapać te kobietę, bo bicie kobiety ciężarnej jest karalne (nie pamiętam dokładnie co mówili, bo byłam zdenerwowana) Byli na tyle mili, że zawieźli mnie po wszystkim do szpitala i życzyli zdrowia dla dziecka.
Ola urodziła dwa miesiące przed terminem, więc dziecko od razu zabrali do inkubatora. Przy okazji powiadomiłam jej rodzinę i narzeczonego o zaistniałej sytuacji. Żadne z nas nie wierzyło, że tamtego babsztyla da się złapać, ale byliśmy w błędzie.

Tydzień później (wczoraj) jadę sobie spokojnie autobusem i słucham muzyki, gdy autobus zatrzymuje się na przystanku i do pojazdu wchodzi... Tak zgadliście. Piekielna! Chyłkiem przemknęłam do kierowcy i poprosiłam o zablokowanie drzwi, bo w autobusie, jest kobieta ścigana przez policje.
W międzyczasie piekielna zaczęła się wykłócać z jakimś chłopakiem o miejsce w autobusie, wrzeszcząc, że ona stara, chora i siły nie ma!
Wtedy do akcji wkroczyłam ja.
[J] Żeby stać to pani siły nie ma, ale żeby uderzyć kobietę ciężarną to już pani ma?! Gratuluję! Moja koleżanka przez panią urodziła przed terminem! A panią czeka przejażdżka radiowozem!
Cały autobus zamilkł i obserwował piekielną, która nabierała coraz dziwniejszych kolorów na twarzy. Ja w międzyczasie zadzwoniłam po policje.
Załamaną piekielną funkcjonariusze odprowadzili do samochodu. Odgrażała się karą boską, ale nie specjalnie się tym przejęłam.

Teraz spokojnie czekam na jakieś wezwanie na policje w sprawie złożenia dodatkowych zeznań.

Nie wiem jaką piekielna dostanie karę i szczerze nie wiele mnie to interesuje. Mam tylko nadzieje, że dotrze do niej jakie konsekwencje mogło mieć to co uczyniła. Ola i jej rodzina czekają tylko na słowo "przepraszam". Mam nadzieje, że to życzenie się spełni.

Chodnik i autobus

Skomentuj (59) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 925 (1001)

#17346

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Na wstępie chciałabym powiedzieć, że mam głuchoniemą siostrę. Posługuje się więc językiem migowym, który zna praktycznie cała nasza rodzina. Jak na niepełnosprawną nastolatkę często zdarzają się jej piekielne przygody. W tej to chyba ona była piekielną dla pewnego chłopaka ;)

Jakieś 3 dni temu, jedziemy sobie spokojnie z siostrą tramwajem. Tłoku w wagonie nie było więc spokojnie siedzimy na swoich miejscach. Ja słucham muzyki, siostra patrzy przez okno na zmieniający się krajobraz. Sielanka.
Tramwaj zatrzymał się na kolejnym przystanku. Do wagonu wsiadł młody chłopaczek (na oko 14-15 lat) i każdemu rozdał kartkę i figurkę słonika. Na kartce było napisane, że jest głuchoniemy, że zbiera na jedzenie bo jest biedny, figurki kosztują 7 złotych i są do kupienia itd... Dwie starsze panie już wyjmują portfele mówiąc coś o tym, że biedaczek jest w wieku ich wnucząt. Ja przyglądam się całej scenie ze średnim zainteresowaniem, bo już kilka razy dałam się naciągnąć. Chłopak chodzi po wagonie i gdy dostaje pieniądze mówi "Dziękuje" w języku migowym. Na jego nieszczęście podszedł wreszcie do mojej siostry. [S] siostra [C] chłopak [J] ja
[S] (oczywiście w języku migowym) Dlaczego tak drogo? Gdybyś je sprzedawał po 5 złotych sprzedał byś więcej
[C]...
Wybałuszył oczy jakby zobaczył ufo. Siostra spróbowała więc prostszymi zdaniami. Pasażerowie przyglądali się temu wszystkiemu z wielką ciekawością.
[S] Drogo. 5 złotych. Taniej.
Niestety chłopak nadal nie odpowiadał. Bo wagonie rozniósł się pomruk, że to chyba oszust... Gdy to USŁYSZAŁ zaczął się zdenerwowany rozglądać za drogą ucieczki.
[J] No i wpadłeś kolego...
Powiedziałam to na głos, żeby wszyscy usłyszeli.
Widać było, że się wściekł.
[C] PIER**OLE TĘ ROBOTĘ!!!!
Wrzasnął, rzucił figurki na podłogę (większość się stłukło) i jak oparzony wybiegł z tramwaju, który akurat zatrzymał się na przystanku.

Cały czas śmiejemy się z siostrą z tej sytuacji. No bo przecież JAK MOŻNA BYĆ AŻ TAK NIEPRZYGOTOWANYM DO PRACY?! ;)

Tramwaj xD

Skomentuj (99) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1167 (1215)
zarchiwizowany

#14120

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam. Jestem na piekielnych już od dawna, ale dopiero dziś postanowiłam założyć konto i podzielić się z Wami moimi piekielnymi historiami.

Wstęp dość długi, ale ta historia tego wymaga.
Sama nie wiem kto jest w niej piekielnym, ale oceńcie to sami.
W mojej klasie jest dziewczyna, na widok, której niektóre mohery jak nic wezwałyby egzorcystę ;) Ubiera się na czarno z krwawoczerwonymi dodatkami, makijaż tylko w czarnych kolorach, dwa kolczyki na twarzy i kilka w uchu, cała gama jakichś dziwnych amuletów na szyje no i oczywiście wisienka na torcie czyli w jednym oku zawsze ma soczewkę, która barwi je oko na czerwono. Reakcja wszystkich obecnych na rozpoczęciu roku w naszym technikum "Co to za wariatka?!" i zaczęło się obgadywanie.

Jak pewnie wszyscy się domyślają dziewczyna, była na językach prawie całej szkoły. Jedyną osobą, która tak na dobrą sprawę się do niej odzywała byłam ja. Co za tym idzie też stałam się wrogiem publicznym numer jeden ;/
Gdy pytałam się czy jej to nie przeszkadza odpowiadała, że już się przyzwyczaiła. A gdy spytałam czy może należy do jakiejś subkultury powiedziała, że PO PROSTU lubi się tak ubierać i, że niej Emo, Metalem, albo Satanistką co jej bardzo często zarzucali. Dodam, że dziewczyna okazała się bardzo sympatyczną osobą. Oprócz stroju i dodatków nie mogło się jej nic zarzucić. Szybko się polubiłyśmy.
No, a teraz akcja właściwa (październik 2010)

Wyszłam ze szkoły z zamiarem zapalenia papierosa i poczekania na Miśke (bo właśnie tak kazała się nazywać w/w dziewczyna, wyjaśniając, że nie lubi swojego imienia) która musiała omówić kilka spraw z dyrektorką (oczywiście w sprawie jej stroju) Tuż przy wyjściu ze szkoły jest parking na który wszyscy palacze wychodzą by "dotlenić raczka". Stało tam kilka dziewczyn w tym kilka plastików, które gdy tylko tam podeszłam zaczęły mnie obgadywać. [P]lastiki widząc, że nie reaguję spróbowały jawnej prowokacji.
[P] Gdzie Twoja kochana psycholka? Chce upolować kilka kotów?
Nie reaguje. Bo niby po co mam im sprawiać radochę?
[P] Ej mowę Ci odjęło pi**o?! Powinnaś odpowiedzieć jak ktoś pyta. Nie wychowali Cię w domu?!
Spokojnie dopalam papierosa. Przyzwyczaiłam się, że przez moją przyjaźń z Miśką obrywam.
Wyjęłam telefon z kieszeni, by sprawdzić, która godzina, gdy nagle BACH. Poleciałam na sąsiedni samochód, a mój telefon na beton.

Na początku szok, nie wiem o co chodzi. Patrzę, a to ta plastikowa panienka mnie popchnęła. Mało tego! Zniszczyła mi telefon!
[P] Powinnaś się odzywać sz**o jak mądrzejsi (O.o) do Ciebie mówią. Myślisz, że będę traciła głos na taką k***e jak ty?!
Czyli to [J]a cały czas nawijałam na swój temat tak?! Na zaczepki słowne nie muszę reagować, ale rękoczyny to co innego.
[J] Skoro to ty jesteś ta mądrzejsza to powinnaś wiedzieć, że nie zamierzałam z Tobą gadać.
[P] Mnie tu ch**j obchodzi.
[J] Wisisz mi za telefon...
Ona i jej koleżaneczki zaczęły się tak głośno śmiać, że aż uszy bolały. Reszta parkingu oczywiście zamiast interweniować, obserwowała całe zajście.
[P] Może mam jeszcze za Twoją operację plastyczną zapłacić co?!
[J] Nie dzięki
Zaczęłam zbierać telefon (a właściwie jego części) z ziemi.
Kolejne szturchnięcie, na szczęście tym razem nie upadłam bo podparłam się ręką, która wylądowała prosto na szkle (jak pech to pech...) oczywiście poleciała krew...
[P] Zrobiłam Ci przysługę. Masz krew na czarną mszę.
Zerwałam się z miejsca, łapiąc plastikową za różową bluzeczkę i z zamiarem wymierzenia pięknego ciosu w jej gębę. Niestety... Właśnie wtedy wróciła [M]iśka.
[M] Po jakiego ch**a dotykasz to plastikowe g**no. Przecież słyszysz, że to przykład tlenionej blondynki. Każdy normalny wie, że w czarnej mszy, używa się kociej krwi, a nie ludzkiej.
W tamtej chwili cały parking wybuchł śmiechem, a ja puściłam dziewuchę.
[P] Myślisz, że się Ciebie boję ty k**wo?!
[M] Mnie może nie, ale dyrektorki, która ma wszystko nagrane na monitoringu raczej powinnaś.

Plastikowa i jej koleżaneczki jak niepyszne odeszły z parkingu. Reszta ludzi komentowała całe zajście w swoim gronie, a ja i Miśka zebrałyśmy mój telefon.

Następnego dnia plastiki dostały upomnienia (jeszcze jedno, a wylecą ze szkoły) Od tamtej pory omijały nas szerokim łukiem, a szkoła powoli przyzwyczajała się do stylu mojej koleżanki. Została ogłoszona pogromcą plastików ;)

Z Miśką mam jeszcze wiele podobnych historii. Na szczęście, tylko ta dzieje się w szkole. Jak jesteście ciekawi to chętnie opiszę inne historie, w których Miśka wykorzystując swój charakterystyczny wygląd, odstrasza piekielnych ;)

Technikum

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 160 (246)

1