Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

czlowiek_z_amelinium

Zamieszcza historie od: 19 czerwca 2014 - 10:51
Ostatnio: 18 maja 2017 - 18:46
  • Historii na głównej: 1 z 2
  • Punktów za historie: 220
  • Komentarzy: 1
  • Punktów za komentarze: 0
 

#77561

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dzisiaj odpowiemy sobie na pytanie:
- Czy kierowcy tirów są aż tak leniwi?
Nadal nie mogę tego pojąć.

Wracając dzisiaj z pracy, dość obleganą drogą (wojewódzka), zauważyłem na moim pasie stojącego tira na awaryjnych.
Ciągnik z naczepą stał tuż przy ostrym zakręcie, miejscu gdzie jest mocno wypadkogenne, więc trochę obawiałem się go wyminąć (w każdej chwili mogło coś wyjechać) i być może pomóc (może jakaś awaria lub ki czort). Jednak powracając na swój pas zauważyłem, że kierowca radośnie oddaje mocz do pobliskiego rowu.

Wiecie gdzie jest tu największa piekielność?
Ten niebezpieczny zakręt znajdował się między dwoma parkingami leśnymi znajdującymi się nie dalej jak kilometr od owego punktu postojowego naszego kierowcy.
Brak słów.

Edit: Pojawił się komentarz, że kierowca mógł mieć awarię i w oczekiwaniu na pomoc oddać się potrzebie fizjologicznej.
Otóż miał on do tego dość szerokie pobocze oraz zjazd na polną drogę, w której mógł się spokojnie zmieścić staczając się (było lekko z górki).
Problem polega na tym, że zajął cały pas szosy i stanowił niebezpieczeństwo.

droga

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 136 (158)
zarchiwizowany

#60359

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam wszystkich :). Jako dość przykładny obywatel stwierdziłem, że dość tylko i wyłącznie czytania czas napisać coś od siebie. Ostrzegam jeszcze, że będzie długo ;)
Tak więc tytułem wstępu mieszkam w centrum wsi w bliźniaku(połowa mamy połowa cioci)w dość korzystnym miejscu, ponieważ na przeciwko mnie jest duży(szeroki) dom w którym znajduje się lokal gastronomiczny i sklep. Właścicielką budynku jest pani A. - starsza pani mieszkająca z mężem na piętrze. A historia będzie o właścicielach sklepu.
Właścicielami sklepu są państwo Piekielni. Cała historia zaczęła się 11 lat temu kiedy to Piekielni umyślili sobie wybudować własny niezależny od nikogo sklep na przeciwko (tuż koło mojego domu) z racji tego, że pomieszczenie, w którym sklep się znajduje jest wynajmowane przez Piekielnych od pani A. Więc jak postanowili tak zrobili i tu zaczęła się cała piekielność:
1) Działka. Piekielna "wykupiła" działkę od sąsiada pijaczyny za cenę (uwaga) pięciu jaboli dziennie przez miesiąc (sic!). Sąsiad, 50-letni wtedy człowiek dał się złapać na słodkie oczka Piekielnej i bez namysłu wręcz podpisał umowę.
2) Budowa. Przez Piekielnego i jego roboli(meneli) mieliśmy sporo przykrości typu: odpady w ogródku(znajdującym się tuż przy płocie) wrzucone chamsko m.in. butelki, styropian, pył gipsowy itp, zniszczony płot (betoniarka się przewróciła) i inne mniejsze piekielności. Oczywiście Piekielny wszystkiego się wyparł.
3) Jak już budynek stanął w stanie jeszcze dość surowym wynikły dwa problemy. Pierwszy to sklep postawiony za blisko granicy(płotu), a drugi uwaga brak jakiegokolwiek pozwolenia na budowę! Skarga poszła, nadzór zarządził rozbiórkę i to było 8 lat temu, a sklep stał nadal.
4) Piekielności wobec sąsiadów. Sąsiad miłujący jabole mieszkał sobie dalej w swojej klitce koło garażu. A jako, że dom duży i uzyskany w spadku to wprowadzili się do niego rodzice mojego kolegi z gimnazjum wraz z dziećmi(nazwijmy ich państwo S.). No i Piekielna stwierdziła, że jej sklep jest zagrożony to wywołała wojnę psychologiczną:
-Za parę złotych wynajęła dzieciaki, które kamieniami rzucały w nasze kury i kaczki(efekt jedna kura bez oka, jedna kaczka martwa).
-Zostałem pobity przez jej syna(dorwał mnie nad jeziorem nie prowokowałem go po prostu podszedł i mnie uderzył)
-Moja mama czasami wysyłała do sklepu Piekielnej młodszego brata i okazało się, że naliczano za dużo albo nie wydawano reszty(od tego czasu nic nie kupujemy).
-Gminny chodnik zrobiła sobie parkingiem dla klientów a sama parkowała kilka metrów dalej... przed naszymi drzwiami wejściowymi.
I na koniec wisienka na torcie.
Piekielna umyśliła sobie poprowadzić wodę do budynku, ale musiałaby to zrobić przez naszą działkę i państwa S. albo przez ulicę. Ani my ani wójt zgody nie wyraził, więc Piekielna zesłała na nas... kontrolę budowlaną. A dlaczego? Ano tata wymieniał drzwi garażowe a pan S. zasypał gnojownik(sąsiad pijak miał kiedyś gospodarstwo). Niby nic piekielnego, ale trzeba jechać do sądu załatwiać papierkowe sprawy a oni pozostają bezkarni. Było też wiele piekielnośći wobec pani A., ale to już na osobną historię.
Sklep stoi nadal więc pytanie do was: Czy można zrobić coś żeby prawnie zmusić ich do rozbiórki? Ten budynek 9 lat stoi w stanie surowym i straszy.

sąsiedzi

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 20 (260)

1