Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

nattalka

Zamieszcza historie od: 5 marca 2013 - 18:59
Ostatnio: 9 kwietnia 2014 - 18:07
  • Historii na głównej: 1 z 2
  • Punktów za historie: 826
  • Komentarzy: 7
  • Punktów za komentarze: 40
 

#59047

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Trochę o ratownikach z karetki pogotowia.

W przychodni u psychologa na zwykłej sesji, pacjentka zgłosiła bardzo silne myśli samobójcze. Psycholog po konsultacji z innym psychologiem, stwierdziła, że boi się wypuścić pacjentkę w takim stanie, a że w przychodni nie ma psychiatry, zapadła decyzja - dzwonimy po pogotowie.

Przyjeżdża karetka z naburmuszoną panią ratowniczką i równie naburmuszonym panem ratownikiem.

Pani ratowniczka po usłyszeniu od pacjentki, że myśli samobójcze pojawiają się od około dwóch lat, zaczęła lamentować, że "po jaką cholerę oni akurat teraz wzywają karetkę; powinni sobie sami transport organizować, a nie jakieś cyrki odstawiać".

Pacjentka po tych słowach poczuła, że musi przeprosić ich za to wezwanie, powiedziała, że nie chciała karetki i nie chce jechać do szpitala. Co na to pan ratownik taktownie powiedział?
"Albo jedziesz z nami, albo dzwonimy po policję i tak czy inaczej pojedziesz z nami. Procedury zostały wszczęte i koniec. Albo się decydujesz albo dzwonimy po policję." (Pomijam fakt, że ton jego głosu sugerował, że to groźba - wręcz wykrzyczał to.) Przy badaniu ciśnienia, odepchnął rękę pacjentki z odrazą (sic!).

Ratownicy zaczęli kłócić się i krzyczeć na dwie panie psycholog, że po co oni ich wzywali, że niech sami sobie zawożą swoich pacjentów.

W karetce za to, ratownicy dali popis swojej łaciny podwórkowej, a mianowicie:
"Ja pie**le, nauczyli się je**ni 999 wybierać, tylko d**ę zawracają człowiekowi"
"Na c**j my tu przyjeżdżaliśmy, niech se sami transport organizują"
"Co za popi**ony dzień".

I to wszystko przy pacjentce, która jest w głębokiej depresji, czuje się szalenie niepotrzebna i ciągle widzi siebie - jako kogoś, kto wszystkim zawadza i przeszkadza o czym ratownicy doskonale wiedzieli.

Dziewczyna jeszcze bardziej się załamała i psychiatra w szpitalu musiał się nieźle natłumaczyć, żeby ją uspokoić.

Oczywiście kroki ze strony przychodni zostały już podjęte w kierunku ukarania ratowników za tak nieprofesjonalne zachowanie.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 514 (676)
zarchiwizowany

#48098

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam Was wszystkich. Jestem tutaj stałym gościem i nie sądziłam, że i na mnie przyjdzie pora by opisać piekielną sytuację.

Trudno mi określić kto jest tu piekielnym.
Wszystko zaczęło się około rok temu. Zaczęłam dostawać telefony z firmy udzielającej szybkich pożyczek, jednak nie chodziło im o mnie, a o pana Sylwestra Piekielnego*.
Kiedy pierwszy raz odebrałam ten telefon, myślałam, że to zwykła pomyłka. Ale nie! Telefony zaczęły się pojawiać 3-4 razy w tygodniu w godzinach porannych-południowych.
Z czasem moja kultura i cierpliwość zaczęła się kończyć i coraz to mniej przyjaznym tonem oświadczałam, że ten numer nie należy do tego pana i nie życzę sobie takich telefonów.

I w końcu miarka się przebrała. Pewnego kwietniowego dnia, odebrałam telefon od pana z owej firmy. Nasza rozmowa wyglądała następująco:
P - piekielny, J- ja.
P: Dzień dobry, proszę z panem Sylwestrem Piekielnym.
J: Niestety, ale ma pan błędny numer, nie znam tego pana.
P: OŻESZ TY POP*****LONA P**ZDO!
Tutaj nastąpił mój szok, ale że język cięty mam, odwdzięczyłam się panu podobnym epitetem i rozłączyłam się).

Od tego czasu miałam święty spokój. JEDNAK!
W ubiegłą sobotę odebrałam w godzinach porannych (9:30) telefon z podobnej firmy, pytając o nikogo innego jak Sylwestra Piekielnego! Grzecznie wytłumaczyłam, że ten numer należy do kogo innego, przedstawiłam sytuację i rozłączyłam się w nadziei, że to pierwszy i ostatni telefon po tak długiej przerwie.

Cóż. 20 minut temu (18:50) odebrałam ponownie telefon, ta sama sytuacja...
I prawdę mówiąc ręce mi opadły...
Nie mam pojęcia co mam robić, nie chcę zmieniać numeru, ponieważ mam go od kilku lat, jestem do niego przywiązana. Blokada numerów zastrzeżonych nic nie dała - dzwonią jawnie.


Drodzy Piekielni, proszę poradźcie coś, bo czuję, że mimo moich 18 lat - osiwieję, jeśli będzie tak dalej...
Albo znajdę pana Sylwestra, a wtedy usłyszą o mnie wszyscy w tym kraju.

*Nazwisko oczywiście zmienione.

call_center

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 190 (272)

1