Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

ostromecko

Zamieszcza historie od: 8 lipca 2013 - 15:50
Ostatnio: 23 września 2014 - 18:32
  • Historii na głównej: 4 z 12
  • Punktów za historie: 3286
  • Komentarzy: 18
  • Punktów za komentarze: 95
 
zarchiwizowany

#62139

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jak NIE wychowywać dzieci.

Przy automacie parkingowym stała rodzina. Ojciec (z typu raczej tych "niedzielnych"), dziewczynka, chłopiec, maluch w wózku prowadzonym przez mamę. Mama robiła wykład dziecku, że sam jest winny jakieś swojej krzywdzie i że więcej ma się do niej tak brzydko nie odzywać. Ok, dzieciak poszedł do taty, cisza zapadła.

Okazało się, że rodzina zaparkowała samochód koło mnie, więc cały czas ich widziałam i słyszałam. W pewnym momencie mama najechała na chłopca wózkiem. Co powiedział chłopiec do mamusi? "Ty dupo pier...ona, nie najeżdżaj na mnie!". Mamusia nic już nie powiedziała.

Parking

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -3 (23)
zarchiwizowany

#61165

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Być może ktoś coś poradzi.

Moja rodzina mieszka w domu bliźniaku, ale takim, jak to się mówi, "poniemieckim". O ile ich połowa jest remontowana dość regularnie, została docieplona i generalnie jest zadbana, o tyle połowa sąsiadów woła o pomstę do Nieba.

Nie mają oni ciepłej wody, ściany gniją, nie mają łazienki, tynk odpada, smród jest nie do zniesienia. Najpoważniejsze jednak jest to, że dach po ich stronie grozi zawaleniem, co może doprowadzić do zawalenia dachu również po stronie moich krewnych.
Sąsiedzi (4 osoby) utrzymują się z renty babci. Babcia jest osobą ponoć chorą psychicznie, ale na pewno bardzo niezaradną, żeby nie powiedzieć, że leniwą. Leniwą do tego stopnia, że nie myje się, nie pierze (no bo i w czym, skoro łazienki brak), a często przychodzi do mojej rodziny i żebrze. Dodatkowo mieszka tam wnuk, ze stwierdzoną chorobą psychiczną, niezwykle agresywny. Generalnie są nie do ruszenia, bo owa połowa domu jest ich, odziedziczyli ją.
Oczywiście zalegają ze wszelkimi możliwymi opłatami tj. prąd, gaz, podatek. Pozostali dwaj (dziadek i syn, a ojciec wnuka) do pracy iść nie chcą, wolą przepijać każdy grosz. Dochodzi do sytuacji, gdzie nawet kradną, by mieć za co pić.

Czy wie ktoś może, czy można ich się po prostu pozbyć?

sąsiedzi

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 52 (164)
zarchiwizowany

#60414

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Krótka apelo-historyjka.

Wracałam z długiego weekendu jedną z autostrad. Zauważyliśmy z tatą, że jadący przed nami samochód ma oderwany reling dachowy (uchwyt) z zamocowanymi 4 rowerami. Udało nam się o tym poinformować kierowcę samochodu i tym samym zapobiec wypadkowi.

A teraz piekielność:

Ten człowiek został minięty przez wiele samochodów przed nami. Nikt nie próbował go poinformować.
Jeśli nawet nie troszczycie się o innych na drodze, zatroszczcie się o siebie! Zderzenie z 4 rowerami, które spadną na samochód, szczególnie mniejszy, może być śmiertelne. Miejmy oczy szeroko otwarte, również na inne samochody na drodze! Szczególnie w ten letni okres wzmożonego ruchu na drodze.

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 63 (195)

#60026

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Siedzą sobie starsze panie przed gabinetem lekarza. Każda w stanie niewskazującym na stan chorobowy inny niż choroby geriatryczne. Siedzą tłumnie.

Siedzi mama z córeczką, lat około 5. Córeczka wymiotuje, ma temperaturę.
Panie oburzają się: "A pielęgniarka nic nie zrobi! Za co jej płacą?! Dziecku nie chce pomóc".
Pani pielęgniarka wychodzi z gabinetu zabiegowego, widzi sytuację. Od razu pomaga mamie i córeczce. Wchodzi do gabinetu lekarza, wychodzi i pyta panie: "Doktor pyta, czy zgodzą się Panie wpuszczenie przed siebie w kolejce mamy z córką?"
A Panie: "Oczywiście, że nie. Ja tu siedzę od 6! Rejestrowałam się wczoraj! Dziecku się nic nie stanie, przeczyści się!"

Empatia to chyba niczym zdrowie, maleje z wiekiem.

pacjenci

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 804 (866)
zarchiwizowany

#60144

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z gatunku śmieszno- piekielnych.

Działka moich rodziców została ogrodzona żywopłotem.
Przychodzi dzisiaj sąsiadka, której działka nie graniczy z działką rodziców i mówi tak: "No no, ładny ten żywopłot macie. Ale przez was mój sąsiad też posadził żywopłot. I teraz przez Was muszę dbać o to cholerstwo! Powinniście pomyśleć co robicie!"

Karpik rodziców był wręcz przysłowiowy. Następnym razem przeprowadzą referendum, kiedy będą chcieli coś posadzić na własnej działce.

RODos

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -7 (25)
zarchiwizowany

#56933

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wszyscy chcemy szybkich, nowoczesnych, komfortowych pociągów, prawda?

Znajoma jechała pociągiem, z miasta B do miasta C. W przedziale razem z nią współpasażerowie[INNI]. Rutynowa kontrola biletów, a jeden ze współpasażerów [W] chce zakupić bilet z miasta B właśnie do C. Nie ma problemu, pani konduktor [PK] wypisze. Ba! Nawet będzie miła, bo święta idą i taki oto dialog się wywiązał:

[PK] A Pan to z przesiadki, z pociągu z A do B? Bo jak tak, to ja za wypisanie biletu nie skasuje (10 zł).
[W] Nie, ja dopiero w B wsiadłem.
[PK] Ale na pewno nie jest Pan z przesiadki? Bo ja naprawdę nie muszę pobierać tych 10 zł, jeśli Pan jest. (I tu znacząco uśmiecha się do Pana)
[W] Nie, na pewno nie jestem. Proszę mi wydrukować bilet i zapłacę za niego i wypisanie.
[INNI] Panie! Co Pan?! Pieniądze Panu niemiłe?! Przecież kobieta [PK] mówi, że nie musi!!
[W] Proszę o cenę biletu, łącznie z wypisaniem.

Znajoma skwitowała go jednym słowem "frajer". Tak oto żyjemy w czasach, gdzie uczciwość stała się frajerstwem, a dbanie o interesy wspólnego dobra, jakim jest kolej, jest źle widziane.

Ciuf ciuf!

PKP

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 6 (44)

#54936

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Opowieści wiejskich nigdy za dość.

Latem weszła w Polsce ustawa śmieciowa, wiadomo zamieszanie było z tym niemałe, ale w końcu sprawa przycichła. Czyżby?

W mojej wiosce odbieraniem śmieci zajmuje się pewna firma. W lipcu każdy otrzymał karteczkę z informacją o tym, kiedy śmieci są odbierane (2x w miesiącu, napisana data dzienna, nawet godzina podana!) i na której widniała prośba, żeby kontenery ustawić w miejscach widocznych, a w najlepiej jeśli można to przy bramie. Kontenery rozwieziono, każdy wyposażony w kółeczka.

Cały system sprawnie funkcjonował, kto nie mógł ustawić śmietnika przy bramie na zawsze, ten go w wieczór poprzedzający odbiór przyciągał pod własną bramę (np. ja tak robię, bo jedyny element styczny z drogą to właśnie 2 skrzydła bramy, żadnego płotu czy furtki chociaż). Obok natomiast mam sąsiada, którego płot ciągnie się wzdłuż drogi. Ma bramkę, podjazd, bramę. Odbieranie śmieci przypomnę, że trwa już 3 miesiące. A wczoraj przyszedł sąsiad z pytaniem:
- Czy byli już po śmieci choć raz?
- Jasne, że byli, przecież są co 2 tygodnie.
- U mnie ich nie było ani razu!
- A wystawił pan kontener przy bramie choć raz?
- Nie! Przecież mam go przy domu! Oni są od zabierania go!

Piekielne jest to, ze w ramach zemsty na gminę, postanowił rozsypać zawartość worków ze śmieciami przy kontenerach do recyklingu i po całej drodze, która do nich wiedzie. On sobie w kaszę nie da dmuchać!

Wieś

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 487 (547)

#54030

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jesienne chłodne noce dały się już we znaki i zaowocowały zapaleniem gardła. Ale nie będąc w mocy przyznania sobie sama antybiotyku, musiałam wybrać się do lekarza. W przychodni zawsze podają przy rejestracji numer (mój był 19- ostatni, co jest ważne dla historii) i godzinę, na którą należy się +/- zjawić (na 11, co również jest istotne).

Przyjechałam do przychodni o 11.20, w poczekalni tylko Pan i Pani. Pan w kolejce z nr 16, a Pani "na sekundkę" do doktora. Ok, niech wejdzie przed Panem. Ale sekundka okazała się być długa i Pan się trochę pieklił, że ile można. Ja naiwnie pomyślałam, że skoro tak się spieszy to pewnie on się szybciutko uwinie. Nic bardziej mylnego. Pan siedział jakieś 15 minut. 15 minut, które jest kluczowe dla tej historii.

Po wejściu Pana do gabinetu przyszła Pani Bezproblemowa [PB], zapytała, czy doktor nadal przyjmuje, usiadła i zajęła się sobą. Ale chwilę później przybyła ONA! [O]

[O]: Który numer wszedł?
[Ja]: 16.
[O]: O to ja po nim! Bo ja mam 14 i się spóźniłam!
[Ja]: Proszę Pani, nie po to podają w rejestracji godzinę przyjęcia przez doktora, żeby się spóźniać. Ja tu nie siedzę dla zabawy, jestem chora i chciałabym zasięgnąć porady lekarskiej.
[O]: Ale ja musiałam wyniki odebrać!
[Ja:] To trzeba było się pofatygować po nie wcześniej. A skoro mogła Pani biegać za wynikami, to widać czuje się Pani lepiej niż ja i może Pani poczekać do końca kolejki, bo Pani kolej minęła.
I weszłam do gabinetu. Wychodząc natomiast usłyszałam taki oto dialog.

[O]: Teraz ja wchodzę.
[PB]: Teraz to zgodnie z Pani logiką wejdę ja, bo pomimo tego, że również jestem spóźniona, mam numerek 11, czyli wcześniejszy od Pani. Pani sobie jeszcze poczeka.

I weszła.

Przychodnia

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 557 (655)
zarchiwizowany

#54180

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
To będzie historia o piekielności, która nie dotknęła nikogo konkretnie, ale każdemu po jej wysłuchaniu otwiera się nóż w kieszeni.

Znajomy skończył medycynę. Zrobił też specjalizację. I dopiero po 10 latach dotarło do niego, że zawód który będzie wykonywał jest bardzo odpowiedzialny. I stwierdził, że się do tego po prostu nie nadaje. Rzuca pracę, przekwalifikowuje się. Gdzie piekielność?

10 lat to szmat czasu. Każdy chyba wie, że praca lekarza do przyjemnych nie należy. I irytuje w tym kilka faktów.

1) Przez 10 lat jego nauka była sponsorowana przez podatników. Z grubsza to będzie ok. 200 tys zł. (studia medyczne należą do najdroższych, rok płatnych to koszt ok. 30 tys.) Czy jeśli ten człowiek nie będzie teraz korzystał z tego jaką wiedzę zdobył, nie było by sprawiedliwe, gdyby teraz musiał zwrócić tą kwotę?

2) Dostając się na studia medyczne zabrał miejsce jednej osobie, która znalazła się pod kreską. Jednej, która mogłaby skorzystać z szansy, wykształcić się, pomagać teraz ludziom. Czy teraz mój znajomy byłby na tyle odważny, żeby spojrzeć tej osobie w oczy i powiedzieć, że on zabrał jej szansę i z niej nie skorzysta?

3) Czy wina za to nie leży też po stronie naszego systemu? Czy nie powinno być testów psychologicznych, które orzekałyby, czy ktoś ma predyspozycje do wykonywania tak trudnego zawodu? Czy nie powinno być zabezpieczeń finansowych tak drogich studiów, przez co szliby na nie ludzie naprawdę zdeterminowani i chcący pomóc innym? A nie łasi na pieniądze?

I nóż mi się w kieszeni otwiera.

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -10 (40)
zarchiwizowany

#53790

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Powiem Wam, że nie bez powodu ludzie wymyślili "smycze" do dzieci.

Była sobota, dzień jak najbardziej zakupowy. A więc w sklepach tłumy. Buszowałam sobie pomiędzy wieszaczkami, naprawdę gęsto poustawianymi, gdy nagle poczułam, że o coś walnęłam kolanem.
Coś okazało się kimś wzrostu dziecka 1,5 rocznego, które niestety oberwało ode mnie i zaczęło wyć jak syrena alarmowa. Natychmiast przyleciała matka i taki oto dialog się między nami wywiązał.

[matka]: Ty łajzo jedna! Patrz ku**o gdzie leziesz!
[ja]: Przepraszam Panią najmocniej, ale sklep to nie jest plac zabaw, a dzieci się pilnuje. A wybaczy Pani, że rozglądając się za ciuchami nie patrze pod nogi, żeby nie stanąć na kogoś.
[matka]: W domu mam siedzieć, bo mam dzieci?! Za grosz szacunku nie masz do matek!
[ja]: Do takiej matki jak Pani to nawet nie chcę mieć szacunku.

I poszłam. Dalej buszując.

Fashion House

Skomentuj (47) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 147 (263)