Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

sprzataczka

Zamieszcza historie od: 14 sierpnia 2013 - 12:37
Ostatnio: 27 grudnia 2017 - 14:03
  • Historii na głównej: 3 z 7
  • Punktów za historie: 3249
  • Komentarzy: 70
  • Punktów za komentarze: 380
 

#60660

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Koleżanka [K]jakiś czas temu w straciła rodziców (wypadek samochodowy).
Miałam wątpliwą przyjemność stać na cmentarzu obok dwóch ciotek (siostry babci [K]). Oto o czym rozmawiały:
1. Nie no zobacz taką koszulę mu wybrała! Przecież to nie wypada, za jaskrawy kolor!
2. Teraz to dziewczyna będzie miała wygodę, sama w domu będzie mieszkała to będzie mogła sobie rządzić jak jej się podoba!
3. Zobacz tylko! Na pogrzeb rodziców jakieś tenisówki założyła zamiast eleganckich butów. Ale wstyd!
Oraz mnóstwo innych komentarzy na temat innych uczestniczących w pogrzebie, nie będę tu wszystkiego wypisywać.

Po pogrzebie podeszły do [K]:
Cioteczka: No to dokąd na stypę jedziemy??
[K](w zupełnym szoku): Na stypę? Ja nie planowałam żadnej stypy...
C: No jak to bez stypy?!
[K]nie zwracając na nie uwago odeszła, a ja jeszcze usłyszałam jak jedna ciotka do drugiej mówi "no i po co żeśmy przyjeżdżały?? Bez stypy! Też mi coś!".

Cioteczki

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 793 (863)

#59024

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie wiem czy śmiać się czy płakać. Gdyby dzisiaj był 1 kwietnia wszystko było by jasne, a tak to pozostaje tylko lekki karpik na twarzy.

Pracuję w "urzędzie", dokładniej chodzi o sektor wodno-kanalizacyjny. Tak się składa, że jak zaczyna się sezon (wiosna/lato), spływają do nas tłumy, aby załatwić sprawy związane z podłączeniem wody itp. Jak ktoś ma jakąś "grubszą" sprawę, to zapisuje się na spotkanie do dyrektora, żeby ten na pewno mógł mu w tym terminie poświęcić czas.
Dzisiaj przed 15. przyszła kobietka [K] i mówi, że jest umówiona na 15 tylko musi poczekać, bo jeszcze ktoś ma dojechać. Ok. Mam zapisane spotkanie na tą godzinę, więc uznałam, że to ona.
O 15 przyszła para, mówią że są X i są umówieni na 15. W kalendarzu faktycznie mam zapisane, że to X są umówieni.
[K] Ale jak to? Przecież ja jestem umówiona na 15!
[ja] Ja mam zapisane spotkanie z państwem X. A do kogo pani dzwoniła, z kim się pani umawiała?
[K] Z Y i Z! To moi sąsiedzi.
[ja] Tak, ale ja pytam z kim z biura się pani umawiała na spotkanie?
[K] Nie, ja się z nikim z biura nie umawiałam, tylko z Y i Z. Oni tu będą i mamy o 15 spotkać się z dyrektorem, ja przyszłam pierwsza, więc ja mam pierwszeństwo.
[Ja] przykro mi, ale to państwo X wejdą pierwsi, bo byli umówieni, a pani musi poczekać.
[K] Co to za kultura jest?! Człowiek umawia się na dokładną godzinę i nie może wejść o czasie!
[ja] Jakby pani się u nas umówiła na spotkanie to weszła by pani o umówionej porze.
[K] Ja się u m ó w i ł a m! Nie rozumie pani? Zaraz przyjdą Y i Z i zobaczy pani, że się umówiłam!

yy.. :o

Praca

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 624 (744)
zarchiwizowany

#57590

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Udałam się do urzędu celem załatwienia sprawy, nazwijmy ją sprawą A.

Wchodzę i widzę milion wzorów wniosków do wypełnienia. Nie mając pojęcia, który jest odpowiedni zaczerpnęłam porady od przemiłej pani z okienka [PzO]
PzO: Weźmie z numeru 29.
Ok. Biorę wniosek 29 i tak czytam i coś mi się nie zgadza. Próbuję dojść czy na pewno to ten wniosek, skoro nawet słowem nie jest wspomniane o sprawie A. Udaję się do PzO i pytam czy to na pewno ten wniosek.
PzO: Z numeru 29 wzięła?
Ja: Tak.
PzO: No to przecie dobry! Niech pisze.

No cóz, PzO wyrocznią jest, więc wypełniam (choć wniosek zupełnie nie na temat). Podchodzę do PzO, patrzy na mnie wilkiem, bierze wniosek i rzuca na biurko.
PzO: Co mnie tu daje?!
Ja (z pewną nieśmiałością): Wniosek z numeru 29?
PzO: Przecie to nie ten wniosek. Co mnie tu wypisała?
Ja: Taki wniosek był pod numerem 29.
PzO: I co mnie tu głupotę wciska! Ja tu tyle lat pracuje i ja lepiej wiem co gdzie jest! Poczeka.
Czekam chwilę PzO coś stuka, coś puka w komputerze i jest! Udało się wydrukować! Daje mi wniosek.
PzO: Ten wypisze.

Historia bardziej zabawna niż piekielna, ale współczuję ludziom, którzy mają do czynienia z tą kobietą na co dzień ;)

Pani z okienka

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 126 (222)
zarchiwizowany

#57518

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tyle się pisze o piekielnych klientach. To opowiem wam o obsłudze w pewnym sklepie.

Jest to stary sklep, gdzie panują zasady "PRLowskie", czyli nie klient nasz pan, tylko klient nasz wróg, który odrywa nas od kawki ;)

Wchodzę do tego sklepu, zapach niezbyt zachęcający, ale żadnego innego sklepu w okolicy. Przestępując próg poczułam się jak prawdziwy intruz. Gdyby spojrzenie mogło zabić to pewnie nie mogła bym dla Was napisać tej historii. Idę pomiędzy półkami, rozglądam się za potrzebnymi artykułami, a pracownica sklepu obserwuje każdy mój ruch. Idę inną alejką to ta też, patrzy czy czegoś czasem do torby nie wkładam. Ja rozumiem, że trzeba dbać o swoje, ale żeby aż tak nachalnie obserwować?
Podchodzę do stanowiska z wędlinami i nagle moja obserwatorka zniknęła. Stoję, czekam aż ktoś do mnie podejdzie, żeby podać mi wypatrzoną szyneczkę. Dookoła mnie zrobiło się pusto. Szukam obsługi na sklepie i nic. Po jakiś pięciu minutach wchodzi kobieta ze skwaszoną miną i podaje o co prosiłam.
Udaję się w stronę kas (kobieta-ochroniarz w cudowny sposób się odnalazła i dalej obserwuje każdy mój ruch). Przy kasie mówię do sprzedawczyni dzień dobry - ona nic. Skasowała mnie, mówię "dziękuję", kobieta spojrzała i odpowiedziała z wyższością "PROSZĘ".

W szoku wyszłam ze sklepu, zastanawiając się czy może coś źle zrobiłam i dlatego panie ze sklepu traktowały mnie jak intruza. Gdy dotarłam do domu i miałam skonsumować moją szyneczkę, otworzyłam folię i myślałam, że zwymiotuję! Szynka była tak stara, że od razu wylądowała w koszu. Żałuję tylko, że ten sklep jest oddalony ode mnie o tyle kilometrów, bo pojechała bym do uroczych pań i kazała zjeść tą szynkę!

Zastanawia mnie tylko w jaki sposób ten sklep dalej funkcjonuje...

sklep z innej epoki

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 0 (134)

#56695

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piekielny wnuczek...

Dziadkowie mojego N mieli jedną długą działkę. Mniej więcej w połowie długości działki, wiele lat temu postawili dom, a dojazd wydzielili z lewej strony działki (droga prywatna).
Jakiś czas później sąsiad (ma działkę po prawej stronie działki dziadków) zaczął się budować na takiej samej wysokości jak dom dziadków. Jako, że miał problem z dojazdem do domu, zapytał dziadków czy przed ich domem mógłby poprowadzić sobie drogę (po działce dziadków), a w zamian odstąpiłby im zajętą jakąś część swojej działki (reasumując zabiera im kawałek działki żeby mieć dojazd do domu, a w zamian za to dziadkowie poszerzą sobie działkę w wielkości jaką im zabrał sąsiad).
Jako, że dziadkowie są do rany przyłóż, zgodzili się na to i przez kilkadziesiąt lat nie było z tym żadnego problemu.

Aż do czasu gdy sąsiedzi zmarli, a działka została przejęta przez wnuki.
Wnuk zaczął się budować na działce, na której wg ustaleń z dawnych lat dziadkowie mieli poszerzony swój udział w zamian za drogę. Wnuczek jednak nic sobie z tego nie zrobił i zagrodził działkę również z częścią dziadków! Rozmowy z nim nic nie dawały, bo on ma to notarialnie (dziadkowie z sąsiadem dogadali się "na gębę").
Nie mając innego wyjścia, na drogę która prowadziła do sąsiadów, wezwaliśmy koparkę i wykopaliśmy dół w taki sposób, że piekielny wnuczek nie miał dojazdu. Zbulwersowany przyszedł do nas, że co my sobie myślimy, że to jego droga i mam dół zakopać!

Nie pozostało mi nic innego jak zapytać czy ma tą drogę w akcie notarialnym ;)

Piekielny wnuczek

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1313 (1343)
zarchiwizowany

#53607

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dużo się mówi o złych urzędasach.

To teraz przedstawię historię od strony urzędasa.
Przychodzi klient. Chce zaświadczenie. Jakieś zaświadczenie on nie wie jakie ja mam to wiedzieć! Pytam czy jest to zaświadczenie potrzebne do urzędu x do wniosku nr 1. On, że tak! Do tego jest mu potrzebne! Strzał w dziesiątkę!
Czyżby? Gościowi się spieszy bo on musi mieć to na JUŻ! Na teraz i koniec kropka. Żeby nie wprowadzać niemiłej atmosfery wydajemy zaświadczenie od ręki.
Gość bierze zaświadczenie, po godzinie wraca jeszcze bardziej nabuzowany, że co to ja mu dałam! Że to nie jest to czego oni chcieli. O że ja taka nie taka! Przecież on potrzebuje zaświadczenia do wniosku nr 3 a nie 1! NIE DOPYTAŁAM go! On jest biednym interesantem który nie musi nic wiedzieć a my mamy być jasnowidzami! Jest wielce poszkodowany bo mu sprawa się przeciąga a ja nie znam się na tym co robię!

Piekło rozpętało się jak mu powiedziałam, że za zaświadczenie do wniosku nr 3 trzeba zapłacić i czekać ok miesiąca (w praktyce jak ktoś jest miły to i my jesteśmy ugodowi i staramy się skrócić czas wystawienia do minimum, ale w sezonie nie jest to takie proste bo wniosków jest multum). Wtedy zaczęły się wyzwiska, od urzędasów, którzy siedzą na dupach i nic nie robią, a jeszcze kasę za to od biednego człowieka biorą!
Chcąc nie chcąc Pan Piekielny musiał poczekać równo miesiąc na wydanie zaświadczenia i zapłacić "darmozjadom" za ich pracę.

To niestety nie jest przypadek jeden na milion...

Urzędasy

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 109 (203)
zarchiwizowany

#53605

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia miała miejsce w okolicach maja.
Jak zawsze jadę rano do pracy autem. Przede mną widzę w odległości ok 100-150 m trzy samochody jadące mniej więcej z taką prędkością jak ja. Drogę znam na pamięć więc gdy do jechałam do bardzo ostrego łuku zwolniłam do bezpiecznej prędkości (ok 40-30 km/h bo łuk jest naprawdę ostry) gdy z niego wyjechałam po lewej stronie jezdni zobaczyłam dziewczynkę z gimbazy jadącą pod prąd. Trzy samochody przede mną przejechały normalnie obok, dziewczynka nie rozejrzała się i zmieniła pas jazdy, skręcając dosłownie przed moją maską!!
Całe szczęście, że jechałam powoli, bo nie chcę nawet myśleć co by się mogło wydarzyć!
Może by tak wprowadzić obowiązkowy kurs rowerowy w gimbazie?

drogi gimbaza

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -7 (27)

1