Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

suchymors

Zamieszcza historie od: 4 października 2016 - 17:06
Ostatnio: 6 grudnia 2021 - 16:21
  • Historii na głównej: 1 z 1
  • Punktów za historie: 127
  • Komentarzy: 1
  • Punktów za komentarze: 3
 

#81945

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zamówiłam paczkę z przesyłką kurierską z Poczty Polskiej. Wartość paczki to jakieś +/- 100 zł. Czekam cierpliwie na jej doręczenie, nie śpieszy mi się. Co jakiś czas sprawdzam tylko status na stronie.

W pewien piękny dzień w końcu pojawia się informacja, że paczka została doręczona. Wracam więc z pracy zadowolona, że w końcu dorwę się do jej zawartości. Narzeczony pracuje zdalnie, z domu, pewnie odebrał. Ale nie, paczki ni widu ni słychu. Pomyślałam, że może błąd systemu, może oznaczyli, że dostarczone, a przyniosą jutro. Nie ma co drzeć szat. Czekam nadal. Następnego dnia wciąż cisza, paczki nie ma. Pora więc dzwonić. Miła, niewinna w całej tej sytuacji Pani informuje mnie, że przecież paczka doręczona, to jak to? Pani nie nazywa się Grażyna Piekielna? Otóż nie. A co więcej nazwisko odbiorcy, czyli moje jak to zwykle bywa znajdowało się na paczce. Pani z infolinii sprawę załatwi, z kurierem się skontaktuje i oddzwoni. To czekam. Się nie doczekałam.

Kolejny dzień, więc wykonuje kolejny telefon. Rozmowa ta sama. Wciąż zaprzeczam jakobym zmieniłam imię i nazwisko. Pani po drugiej stronie linii telefonicznej (już inna i mniej miła) pyta się czy może któraś z sąsiadek nazywa się Grażyna Piekielna. A skąd ja mam to wiedzieć?! Nie znam sąsiadów - jak zapewne większość osób, które mieszkania wynajmuje. Ciśnienie mi się podniosło, proszę o dane kuriera w celu złożenia skargi i dania na mszę za spokój jego duszy, gdy już trafi do piekła za taką bezczelność. Pani z infolinii się dowie, oddzwoni. Oczywiście się nie doczekałam. Zadzwoniłam więc sama i rozmowa mniej więcej ta sama. Widać, że walki z wiatrakami.

Na paczce mimo wszystko mi zależało, skoczyłam więc do sąsiadów z lewej, z prawej, z góry, z dołu - nie ma, nie mają, nic nie wiedzą. Infolinia czas oczekiwania pierdyliard minut. W końcu się dodzwaniam. Paczka ubezpieczona, niech mnie pokierują i poinformują jakie kroki powinnam podjąć. Powielam prośbę o nazwisko kuriera, który to paczkę "doręczał". Pani się dowie. Piszę maila ze skargą - tak mi powiedziano, że należy zrobić.

W końcu dzień finalny. Poranek, walenie do drzwi. Pan kurier. Wkurzony wciska mi paczkę do rąk. WTF?

- W zoologicznym na dole zostawiałem. Przecież zawsze tam zostawiam.

Odwrócił się i ucieka. W końcu swoje zrobił. Wołam go, próbując zatrzymać:
- Panie drogi, a gdzie pan uciekasz. Nazwisko proszę. I chwila, bo muszę zawartość sprawdzić! Stój pan.

Pan mnie chyba nie słyszy, widocznie raptownie ogłuchł i tyle go było. Szarpać się przecież nie będę. Nazwiska jak nie znałam, tak nie znam.
Zadzwoniłam raz jeszcze i powieliłam skargę, poinformowałam też, że paczka dotarła, przekazałam co powiedział kurier i jak się zachował. Pani z infolinii stwierdziła na te moje skargi, że przecież paczkę dostałam, to w czym problem. No tak.

*mały sklep zoologiczny znajduje się trzy klatki dalej, w tym samym bloku. Nie znam właścicielki. Nie wiem dlaczego odbiera nie swoje paczki. Nie, nie poszłam do niej z kłótnią.

kurierzy

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 113 (141)

1