Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#91260

przez ~Rekrutacjaspacja ·
| Do ulubionych
Rolka na Instagramie przypomniała mi o jednej pracy w Korposzexie. A właściwie rozmowie o pracę i jej skutkach, bo nie doszło do niczego więcej.

Ogłoszenie:
Stanowisko: Client Manager
Opis stanowiska: sporo wymagań, zaczynając od kontakt z kluczowymi klientami, po organizowanie pracy działu
Co oferujemy: pracę hybrydową lub zdalną, samochód służbowy, kartę na delegację, narzędzia niezbędne do pracy, szkolenia sprzedażowe, wsparcie zarządu, nowoczesne programy i biuro w centrum Ogromnego Miasta.

Rozmowa:
Zostałam zapytana o moje oczekiwania finansowe. Odbiłam piłeczkę i zapytałam o budżet na stanowisko i dlaczego kogoś poszukują. Mieli rozbudować zespół, bo poprzedni manager został dyrektorem sprzedaży. Zasugerowałam wynagrodzenie na poziomie 5k netto+ 2% prowizji (standard w tej branży) lub 9k netto. Jednak co podkreśliłam, w przypadku wynagrodzenia prowizyjnego, nie chcę pracować z biura, a w przypadku pracy hybrydowej mogę pracować z biura 2 dni w tygodniu.

Rekruterka była zachwycona moim CV, umiejętnościami (zrobiłam ich test bezbłędnie), język angielski i niemiecki również zaimponował- znam je lepiej niż polski, co może być widać w tekście, bo do 7. roku życia mieszkałam w Niemczech. Kluczowi klienci pochodzili właśnie z tego kraju, więc już w ogóle informacja o tym, że tam mieszkałam, była dla rekruterki wspaniała.

Po rekrutacji zapadła cisza. W międzyczasie poszukałam pracy w innych firmach, jednak nie podjęłam żadnej decyzji. Dlatego gdy zadzwoniono do mnie z propozycją pracy, zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że muszę jej warunki otrzymać na piśmie, gdyż rozważam współpracę z dwoma innymi firmami.

Co dostałam na maila? Nieproporcjonalnie sklecone kilka zdań, gdzie nie zgadzało się ani wynagrodzenie, ani forma pracy. Zaoferowano mi 5k brutto, gdzie zaznaczałam, że podaję kwoty netto. Zapomniano o prowizji. W trybie pracy zmieniono na 2 dni pracy zdalnej. Napisałam więc z pytaniem o te nieścisłości i ...

Dostałam telefon, że takie warunki udało się wynegocjować z zarządem dla tego stanowiska przez pół roku mojej pracy, a po pół roku mielibyśmy zobaczyć jak współpraca się układa. W takim razie podziękowałam, bo inna praca była bardziej atrakcyjna. Poproszono mnie o informację o rezygnacji z rekrutacji mailowo.

I gdyby na tym etapie się skończyło, to chyba bym tej historii nie napisała. W odpowiedzi na mojego maila, gdzie wskazałam, że oferowane przez firmę warunki nie są zgodne z tymi omawianymi na rozmowie kwalifikacyjnej, dostałam maila z żądaniem nie szerzenia kłamst i oszczerstw na temat procesów rekrutacyjnych firmy, bo warunki, które przesłali są zgodne z moimi i o kwestii półrocznego realnego okresu próbnego na umowie na czas określony (gdzie zgodnie z prawem okres próbny to max to 3 msc). Nie chciałam już na niego odpisywać, ale pokusiło mnie, aby zobaczyć do czego są zdolni. Odpisałam, że warunki zostały przedstawione Pani X i widocznie po ich stronie zaszła pomyłka. Wyraziłam chęć usunięcia swoich danych po rekrutacji, na co dostałam maila z inną stopką i od innego osoby z maila chyba prywatnego (zamiast @firma.pl była @nazwisko.pl tej osoby), że przepraszają za pomyłkę i jeszcze raz zapraszają na rozmowę, aby ustalić warunki współpracy, bo zależy im na mojej osobie. Odpisałam, że w tym czasie podjęłam współpracę z inną firmą i dziękuję. Ponownie poprosiłam o usunięcie danych.

Miesiąc później dostaję newsletter o otwarciu rekrutacji na podobne stanowisko w tej firmie. Jak widać prośbę o usunięcie nie potraktowali poważnie, a gdy odpisałam im, że mają je usunąć, dostałam tylko krótkie "ok, usunięte" i po tym chyba bana, bo wiadomość o treści "dziękuję" wróciła do mnie jako niemożliwa do dostarczenia.

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 94 (96)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…