Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

 

#92067

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Rekrutacja...

Jak wiadomo, przychodzi pewien czas, że już pora zmienić pracę. Moja branża jest dość wąska, dlatego będę pisać ogólnie.

Szukam ofert przez internet oraz przez znajomych. Odpowiadam na oferty, gdzie spełniam większość lub wszystkie wymagania. Odzew jest, rozmowy są, kolejne etapy rekrutacji również. Czekam na decyzję czy zatrudnią czy nie. Wiadomo, czasem się odzywają czasem nie.

Co mnie najbardziej bawi? Powody, dlaczego nie chcą zatrudnić:
- "pan ma takie doświadczenie, że nie nauczę już pana niczego nowego!" - ok, rozumiem, ale chcę pracować u pana, bo mi to proponowane stanowisko pasuje i lubię to robić.
- "z takim doświadczeniem nie stać mnie na pana" - za najniższą krajową nie będę pracował, a jakieś 5 stów więcej od najniższej krajowej, to już problem!

- Pana nie zatrudnię.
- Dlaczego?
- Bo nie!

Powodów było jeszcze trochę, ale to te najbardziej piekielne.

Co jeszcze piekielne? Pracodawcy szukają pracowników z doświadczeniem, a później, gdy taki się do nich zgłasza, to źle.

Najbardziej mnie śmieszy, że tam gdzie się zgłaszałem, nadal szukają osób do pracy, obiecują pracę na czas nieokreślony itp.

Kto jest bardziej piekielny? Pracodawcy, którzy nie wiedzą kogo zatrudnić? Tacy, którzy nie chcą cię zatrudnić, bo odpadłeś już w poprzednich rekrutacjach (nawet jak brałem udział w rekrutacji jakiś czas temu i źle się czułem, to nie zmieniają zdania, bo nie)? Pracownik, który za wszelką cenę, chce pracować w branży i stanowisku, na którym lubi pracować?
Chyba pozostaje mi teraz robić to co teraz robię i zmienić branżę. Nic innego nie przychodzi mi do głowy.

Jesteśmy tylko ludźmi, popełniamy błędy, a tylko krowy nie zmieniają zdania.

rekrutacja pracodawca

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 54 (58)

#92063

przez ~wbusie ·
| Do ulubionych
Koleżanka ze studiów złamała nogę, dostała gips, wracała busem do domu. W busie ścisk niemiłosierny, ale że wsiadała na pierwszym przystanku i specjalnie rezerwowala bilet wcześniej, to dostała miejsce siedzące. Na kolejnym wsiadły dwie panie w wieku około 60 lat (stare, ale nie wyglądające na schorowane czy potrzebujące pomocy), stanęły nad nią i zaczęły głośną dyskusję na temat źle wychowanej młodzieży. Kaśka początkowo nie załapała o co chodzi, dopiero po pewnym czasie zrozumiała, że panie w ten głupi sposób próbują dać jej do zrozumienia, że powinna ustąpić miejsca którejś z nich. W pierwszej chwili miała się odezwać, wytłumaczyć, ale jako że żadna z pań nie zwróciła się bezpośrednio do niej, jedynie komentowały że nikt nie szanuje starszych osób i jak one były młode to oczywiście zawsze ustępowały miejsca, i w autobusie, i w kościele w ławce, i pomagały siatki dźwigać i ogólnie takie super dobre były... to postanowiła załatwić sprawę w inny sposób. Dwa przystanki dalej, kiedy już miała wysiadać, pochyliła się i złapała za nogę, po czym wystawiła ją na środek przejścia, pokazując gips, a następnie złapała się za oparcia foteli, z wielkim wysiłkiem wstała, pokuśtykała do drzwi, po drodze zerkając na tamte panie. Mówiła, że kobiety zamilkły od razu, a tak czerwonych twarzy, to w życiu jeszcze nie widziała.

bus

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 95 (101)

#92060

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem kierownikiem pociągu

Podczas kontroli biletów wszedłem do przedziału, w którym siedziała Pani z małym psem rasy York. Pies siedział na kolanach podróżnej.

Poprosiłem o okazanie biletu na przejazd psa. Podróżna stwierdziła, że go nie posiada, ponieważ ma dla niego transporter. Dla niewtajemniczonych podróżny może przewieźć ze sobą psa pod warunkiem, że posiada dla niego bilet, pies jest na smyczy i w kagańcu, oraz właściciel posiada aktualną kartę szczepień. Wyjątkiem od tej reguły jest pies przewożony w transporterze. Wtedy traktowany jest jak zwykły bagaż.

Poinformowałem podróżną, że jeżeli chce przewozić psa poza transporterem to niestety będzie musiała zakupić dla niego bilet za 15,20zł. Podróżna stwierdziła, że schowa go do transportera. Na tym myślałem, że sprawa się zakończy.

Minął miesiąc, a ja dostałem pisemne wezwanie do złożenia wyjaśnień dotyczących skargi, która wpłynęła od podróżnej.

Według opisu w wyjątkowo nieuprzejmy sposób zmusiłem ją do zamknięcia psa w transporterze. Pies w zamknięciu bardzo źle zniósł podróż całą drogę piszcząc i próbując wydostać się z transportera. Podróżna zażądała przeszkolenia pracowników w kierunku empatii i współczucia wobec zwierząt.

Moim zdaniem opłata dodatkowa w wysokości 150zł za brak biletu dla psa bardziej przekonałaby podróżną, że lepiej zakupić bilet niż skazywać zwierzę na niepotrzebne cierpienia związane z podróżą.

kolej

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 87 (95)

#92054

przez ~khgjhg ·
| Do ulubionych
Mam w korytarzu dwóch sąsiadów. Wczoraj w nocy jeden robił imprezę i mocno hałasował. Nagle odgłosy imprezy ucichły, wyjrzałem przez okno, a na parkingu stoi samochód policyjny. Reszta nocy przebiegła spokojnie.

Dzisiaj rano, gdy wychodziłem do pracy i tylko otworzyłem drzwi, uderzył mnie okrutny smród. Jego źródło szybko zlokalizowałem na wycieraczce u drugiego sąsiada. Ekskrementy w ilości takiej, że nie mogła ich zrobić jedna osoba, ani nawet dwie.

Sąsiad od imprezy nie jest na pewno tak głupi, żeby srać (dosłownie) we własne gniazdo i na pewno nie pozwoliłby na to swoim gościom. Musieli to zrobić zaraz po wyjściu z imprezy.

Szykuje się gruba afera.

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 110 (116)

#92029

przez ~Matkakarmiaca ·
| Do ulubionych
Gliwice. Takie sobie miasto na Śląsku, spore centrum handlowe czy jak kto woli- galeria.

Obchodzę z płaczącym dzieckiem cały parter, szukam pokoju dla matki z dzieckiem. Jest przy toaletach. A tam... marny przewijak, brud i smród, krzesełka dla matki karmiącej brak.

Wściekłam się. Tak duże centrum i żeby w tych czasach nie zapewnić matce karmiącej spokojnego miejsca? Bez przechodniów? Dla mnie to też nie jest komfortowe ani fajne żeby wyciągać cycka w tych pseudo strefach relaksu i karmić głodne dziecko. Zakryje się pieluchą, okej. Ale wolałabym naprawdę ten pokój.
A potem milion historii, że matka karmiła dziecko na oczach innych ludzi, że coś tam się odkryło, coś nie przykryło itp.

Dla porównania- Auchan w Żorach- piękny pokój dla karmiącej, zamykany na klucz, jest krzesełko, stabilny przewijak, umywalka a nawet i mikrofalówka by coś podgrzać dziecku. Można? Można!

Gliwice karmienie pokój sklep

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 141 (189)

#91978

przez ~Booka666 ·
| Do ulubionych
Czasy jeszcze przed powstaniem NPL.

Pewien pacjent skarżył się nieziemsko na SOR i lekarza tam pracującego, że bezczelny typ i jak on śmiał tak potraktować pacjenta!

Otóż pacjent pojechał na urlop z pobolewającym uchem. W ciągu trzech dni ucho bolało coraz bardziej, więc pacjent skrócił pobyt, wsiadł w auto, wrócił w swoje okolice i udał się z tymże bolącym uchem (a jakże) na SOR. Nie dość, że się nasiedział w poczekalni to koniec końców lekarz kazał mu wracać do domu i rano udać się do lekarza rodzinnego. Gdy pacjent oburzony takim obrotem sprawy zaczął się awanturować, że go boli jak jasny gwint, lekarz polecił zażyć apap i czekać do rana, do wizyty u rodzinnego.

I za cholerę ten pacjent nie mógł zrozumieć, że Szpitalny Oddział RATUNKOWY służy pacjentom w przypadkach NAGŁYCH.

sor szpital

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 111 (143)

#92046

przez ~Konieczko ·
| Do ulubionych
Około rok temu wziąłem pożyczkę w banku bez żubra (kredyt 30tys na 5 lat koszty 15tys). Już pół roku temu sprawdziłem że pożyczka spełnia przesłanki do skorzystania z sankcji kredytu darmowego (spłata tylko kapitału bez jakichkolwiek kosztów).

Zadzwonili do mnie ostatnio z banku z propozycją zwrotu części prowizji od pożyczki. To jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu że mogę skorzystać z sankcji kredytu darmowego, ale to wymaga czasu i istnieje możliwość że sprawa skończy się w sądzie, więc pomyślałem że mogę posłuchać co mają do zaproponowania. Okazało się że muszę stawić się w oddziale żeby dowiedzieć się szczegółów.

No dobra, przyjechałem na miejsce i propozycja jest mniej więcej taka: zwrócimy Panu 2 tys. zł prowizji (z 5 tys. które pobraliśmy jako prowizję) i zrobimy konsolidację tak że nie będzie Pan mógł skorzystać z sankcji kredytu darmowego. Zapytanie gdzie jest haczyk?

Pożyczka po konsolidacji będzie miała ratę o 100 zł wyższą niż obecnie, więc w odsetkach zapłacę dodatkowo o dwa razy więcej niż mi zwrócą

kredyt

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 122 (142)

#92053

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kruszyna.

Chore serce, chore nerki. Ale była, żyła, merdała ogonkiem, nawet gdy już nie bardzo miała siły, aby podejść do miski z żarciem... Schudła. Zmizerniała. Ostatnie badanie u weta wykazało guza na nerce. Oczywiście, że nie do operacji, bo serce Kruszyny nie wytrzymałoby narkozy.

Powiem wam jedno- nie chciałabym być bogiem (abstrahując od tego, czy on istnieje, czy nie). Nie jestem w stanie zadecydować "dzisiaj umrzesz". Ale musiałam. Owszem, mogłam poczekać parę dni, może tygodni? Aż pies umrze z bólu, z wycieńczenia, z zagłodzenia. No nie. Kocham ją i nie pozwolę, żeby się męczyła. Szłam do weta coraz wolniej i wolniej, im bliżej była lecznica, tym wolniej szłam, ale dotarłam. Umówiłam ją na eutanazję, upewniłam się, że ja i Młoda będziemy mogły przy niej być aż do końca, wyszłam rycząc prawie w głos.

Piekielność? Specjalnie umówiłam się na godzinę tuż przed zamknięciem lecznicy, żeby nie było już nikogo z pieskiem/kotkiem do leczenia. No ale jednak ktoś był. Pańcia z psiesem "modnej" rasy. Wyrażająca swoje oburzenie, jak to można psa uśpić, zamiast go leczyć! Sorry, mało kontaktowałam wtedy. Teraz zresztą też, raczej szwendam się po domu i płaczę, zanim wyrzucę miski Kruszyny (smycz i obrożę wyrzuciłam wracając z lecznicy) i jej kocyki i poduszki.

Więc teraz odpowiedź dla pańci na pytanie "a jakby pani była chora, to też by pani chciała, żeby ją uśpić?". Tak. Jak będę stara, chora i cierpiąca, bardzo bym chciała, żeby ktoś zakończył moje cierpienie. Niestety, polskie prawo na to nie pozwala.

Kocham cię, Kruszyno.

eutanazja

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 147 (173)

#92052

przez ~RudolfCzerwononosy ·
| Do ulubionych
Jakie portale randkowe są każdy widzi, jednak z racji tego, że mam od lat stałe grono znajomych i tę samą pracę, trudno mi poznać tę jedyną w życiu realnym, więc postanowiłem spróbować. Pełen nadziei, ale też ostrożnie, założyłem profil i rozpocząłem poznawanie kobiet. Pominę przypadki, w których znikały bez słowa, albo oczekiwały, że cały ciężar rozmowy wezmę na siebie, ale opiszę kilka wyjątkowych przypadków.

1. Szara myszka. Z wyglądu ładna, skromna dziewczyna. Pisanie szło fajnie, więc zaproponowałem spotkanie. Dziewczyna pełna fobii i nerwic. Na całej randce realnie uciekała przed tłumami, w kawiarni zaczęła poprawiać wystrój. Po godzinie moich prób nawiązania rozmowy uciekła i chwilę później zablokowała.

2. Kłamczuszka. W czasie pisania opowiadała o sobie, że siłownia to jej drugi dom, nie pije, nie pali. Mnie to pasuje, bo sam ćwiczę. Zaznaczyła też, że jej pasją jest fotografia, modelarstwo. Co więcej ogólnie jest artystką. Rzeźbi, maluje, tańczy. Sama randka była sympatyczna. To znaczy dopóki nie zaczęliśmy rozmawiać o jej hobby. Okazało się, że nie ma nawet bladego pojęcia o tych swoich rzekomym pasjach. Przyciśnięta przyznała, że widać, że trenuję, to chciała mi zaimponować.

3. Niezdecydowana. Miła dziewczyna. Energiczna, pozytywna. Jedna randka, druga i jeszcze kolejne. Wymieniliśmy się numerami telefonów. Aż tu blok. Wszędzie gdzie się dało. Trudno, zakochać się nie zdążyłem, to nie zabolało. Po kilku tygodniach nagle widzę wiadomość od niej. Pyta co u mnie. Co mi tam, napisałem, że dobrze i grzecznie pytam co u niej. Odpowiedzi nie doczekałem, bo mnie zablokowała. Tydzień później znów napisała i znów zablokowała po kilku zdaniach. Na kolejną wiadomość nie zdążyłem nawet odpisać. Po miesiącu znów pisze czy nie chciałbym się znów umówić. No nie, bo pisanie mnie nic nie kosztowało, ale na spotkanie szkoda czasu. Znów blok, chyba tym razem ostateczny :⁠-⁠) Nie wiem co nią kierowało do tej pory. Jakieś pomysły?

4. Wrażliwa na toksyków. Najwyraźniej ktoś ją kiedyś bardzo skrzywdził, bo ciągle narzekała na toksycznych samców. Każde zachowanie analizowała pod względem manipulacji, terroryzowania kobiet itd. Każda nieprzyjemność była wynikiem samczego spisku. Ktoś ją tracił w sklepie, to dlatego, że toksyczni mężczyźni uczą, że kobiety są nieważne i można je zignorować. Nie dostała pracy, bo patriarchat woli mężczyzn. Nawet ja okazałem się toksycznym chamem, bo byłem uprzejmy, a ona nie pozwoli się oszukać i dobrze wie, że gdybym nie chciał zaciągnąć jej do łóżka to traktowałbym ją jak śmiecia.

5. Dziwna trochę. Ona napisała pierwsza. Fajnie, lubię inicjatywę. Z twarzy zupełnie przeciętna. Ani piękność, ani maszkara. Od początku zasypuje mnie pytaniami, że aż nie dążę odpowiadać, ciężko mi nawet odpisać coś więcej niż po jednym słowie czy jakoś w w ogóle sensownie uczestniczyć w rozmowie. Delikatnie zwróciłem uwagę, że chciałbym mieć też jakieś pole do popisu, zrozumiała, fajnie. Szybko zaproponowała spotkanie. Miałem wątpliwości, ale co tam. Na spotkaniu nadskakiwała mi jak księciu, mam wrażenie, że próbowała być wobec mnie gentlemanem. Otwierała drzwi, chciała pomagać zdjąć kurtkę. Wręczyła mi prezent na dzień dobry. Nie czułem się w jej towarzystwie komfortowo, więc pod koniec podziękowałem za spotkanie i oznajmiłam, że niestety ale nie kliknęło i tyle. W domu sprawdziłem telefon i okazało się, że mam kilkadziesiąt wiadomości od niej. Od proszących o kolejne randki, to się przekonam jaka jest dobra w łóżku, przez ubolewania, że kolejny typ jej nie chce, aż po błagalne teksty, żebym jej pokazał co zrobić, żeby podobać się facetom. Może wylazł ze mnie cham, ale nie uniosłem tego. Krótko jej odpisałem, że niestety nie jestem w stanie nic dla niej zrobić, życzę powodzenia w życiu i zablokowałem.


Tak czy inaczej nie poddaję się, jest masa fajnych kobiet, trzeba tylko jeszcze z tych fajnych wyłowić tę, z którą nadaje się na tych samych falach :⁠-⁠)

Portale randkowe.

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 108 (116)

#89239

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Historia sprzed może trzech lat.

Przez dość długi czas chodziłam do pewnej kosmetyczki - niech będzie jej Magda.

Dopóki pracowała w małym, skromnym salonie, wszystko było w porządku, rzadko przekładała wizyty, a jeśli to robiła, to przepraszała itd.

Po pewnym czasie jednak założyła trochę większy i go wyremontowała, co jest oczywiście jak najbardziej na plus, oprócz tego, że w tamtym momencie przysłowiowa woda sodowa chyba uderzyła jej do głowy.

Takich salonów jednak w moim mieście jest wiele, a w aplikacji w której robi zapisy, nie widziałam, żeby miała specjalne obłożenie.

Wizyty zaczęły być przekładane co chwila, a ona jak gdyby nigdy nic, tłumaczyła się, że "klientki jej namieszały", czytaj "są ważniejsze klientki od ciebie".

Pewnego razu jednak poszłam do niej po raz ostatni.

Zależało mi na wizycie, bo kolejnego dnia wyjeżdżałam na wakacje. Już byłam nawet w salonie i czekałam, aż tu nagle pojawiły się dwie inne klientki, które przyszły tam z marszu bez umawiania się. Zaczęły bardzo prosić o to żeby Magda przyjęła je właśnie w tym momencie, a one gotowe są zapłacić nawet więcej.

I wiecie co się stało?

Zostały przyjęte, a mnie (nie pytając o zgodę) kazano zaczekać. Łudziłam się jednak, że zabieg zostanie wykonany, bo panie te przyszły tylko na wąsik i brwi.

Gdybym nie wyjeżdżała dzień później i nie zależałoby mi na tej wizycie tak bardzo, pewnie bym już wtedy wyszła.
Zresztą nawet dopytałam się, czy w takim razie dla mnie nie zabraknie czasu i spotkałam się z odpowiedzią, że nie.

Ale co się okazało? Zostałam poinformowana, że niestety zabieg nie może zostać wykonany, bo (uwaga) Magda musi jeszcze coś zjeść i nie wie jak się wyrobi.

Zaproponowała za to alternatywę tego samego zabiegu, który trwa krócej (ale gorzej wygląda, bo miałam już kiedyś go wykonywany), albo zapisanie mnie po urlopie.

Podziękowałam, a ona co jakiś czas wysyłała smsy przypominające o ich promocjach.

Zrezygnowałam z dalszych wizyt, ale może nie ma tego złego, bo za to teraz chodzę do kosmetyczki, od której zawsze wychodzę zadowolona.

salon kosmetyczny

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 157 (165)

Podziel się najśmieszniejszymi historiami na
ANONIMOWE.PL

Piekielni